Wszystkie teksty są autorstwa autora bloga.
Co oznacza, że teksty na tym blogu nie muszą być (w pewnych kwestiach) zgodne z linią, czy oficjalnymi poglądami, naukami Kościoła Katolickiego.

Licencja tekstów na blogu: CC-BY (Creative Commons - Uznanie Autorstwa)
Jeśli jakikolwiek tekst lub fragment pojawi się na blogu, to jest oznaczony autorstwem, czy źródłem.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wiara. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wiara. Pokaż wszystkie posty

sobota, 17 czerwca 2017

Droga Krzyżowa... sensowność.

Droga krzyżowa nie ma być wynikiem smutku nad tym, co spotkało Jezusa.

Droga krzyżowa, patrząc na Jezusa ma być zwierciadłem, w którym zobaczy się samego siebie, swoje życie, swoje postępowanie, swoje myśli itd. i zapłacze się nad tym, za płacze się nad samym sobą, a nie Jezusem Chrystusem.

Droga krzyżowa, to nie droga Jezusa, ale każdego z nas, gdzie każdy konfrontuje się z Jezusem, a więc Jego czyny konfrontuję z moimi. Ja mam płakać nad sobą samym, bo ile ja znaczę?, ile robię dla innych w miłości, z miłości, dla miłości?
Żyję w miłości?
Czuję miłość?
Czy przenika mnie miłość?

Droga krzyżowa to zwierciadło gdzie Jezus pyta/mówi: Ja to zrobiłem, a ty co zrobiłeś? ile zrobiłeś? w jakim sensie cokolwiek zrobiłeś, czy dla siebie, czy dla innych?

Jezus słusznie zauważa: Nie płaczcie nad mną (bo ja wiem, poco i dlaczego to robię), ale płaczcie nad sobą i swoimi dziećmi (bo jeśli nie widzisz swojej sensowności, to jak możesz zobaczyć ją we mnie?).

wtorek, 30 maja 2017

Czym się różni miłość (miłowanie), od kochania?

Można by stwierdzić, że to żadna różnica, prawda?
Różnica jednak jest ogromna.

Kochanie kogoś, czy kochanie, to po części kłamstwo i zaprzeczenie miłości.
Nieprawda?
Kochanie wywodzi się z pustki w człowieku, chęci jej czymś zapełnienia, choćby przez moment, na jakiś czas, aby została ona wypełniona.
Poza tym, miłość ma swój odpowiednik czynności, czyli miłowanie, nie potrzebuje drugiego, czy kolejnego wskazania czynności wywodzącej się z niej.

Problem w tym, że kochać można jedynie i wyłącznie część kogoś, pewne elementy, pewne rzeczy, ale nie całość, nie wszystko.
Mówiąc drugiej osobie: kocham cię, nie odnosimy się do całości, do wszystkiego jaki jest ten ktoś, co robi, jaką ma przeszłość, jak jest teraz, jak wygląda, jak się zachowuje itd. itp. Kocham cię, odnosi się jedynie do pewny elementów pewnej całości, które nam się podobają, przy jednoczesnym odrzuceniu tego, co nam się nie podoba.

Miłowanie kogoś, to obdarzanie miłością, a więc czyny, a nie jedynie puste słowa, które nie mają potwierdzenia w naszych czynach. To akceptowanie WSZYSTKIEGO, dosłownie wszystkiego w tej osobie, razem z jej przeszłością, i tym co nam się nie podoba.
Ponieważ miłość, nie jest wybiórcza, albo ukierunkowana na wygląd, czy seks - miłość odnosi się do wszystkiego w człowieku, a jedynie pewnych rzeczy, czy potrzeb.
Miłość kieruje się innymi wyznacznikami, niż kochanie, bo człowiek, to nie tylko ciało, ale też wiele innych potrzeb.

A różnicę między miłością, o kochaniem przedstawię przy pomocy sytuacji z życia Jezusa, czyli z cudem w Kanie Galilejskiej:
Człowiek jest jak ogromny dzban. Kiedy nie ma w nim żadnego uczucia, to wypełnia go powietrze.
Kiedy się zakochuje, czyli kocha, to ktoś wlewa do takiego dzbana wodę. Ale to nie wiele zmienia, ponieważ woda, mimo że jest fizyczna, przypomina powietrze. I tak własnie wygląda sprawa z kochaniem - niby coś jest, ale nie wiele to zmienia w człowieku i jego życiu. Przy okazji, picie wody w pewnym momencie się nudzi, bo nie ma ona zbyt zróżnicowanego smaku.
Aby woda zamieniła się w miłość, potrzeba... Boga, Jezusa, Ducha Świętego.
To On, i jedynie ON, może zmienić tą wodę w pyszne, cudowne, wspaniale smakujące wino, czyli miłość. Nikt inny, żaden człowiek, żaden przedmiot, ale On.
Co się wtedy dzieje? Każdy się tym winem chce, i pragnie zachwycić, i zachwyca. Każdy chce pić, i nie ma jak się to znudzić, bo przy każdym łyku pojawia się zachwyt. Taka własnie jest miłość - cudownym winem, które co najlepsze nigdy się w takim dzbanie (człowieku) nie kończy, nigdy.

Mam nadzieję, że teraz widać różnicę, między... miłością, a kochaniem. I dlaczego kochanie, do miłości to jak porównywać górę, do małego kamyczka mieszczącego się w dłoni.

czwartek, 18 maja 2017

Świadomość swojej wiary.

Świadomość przychodzi zawsze, za późno.
Uświadamiamy sobie fakt, który już się stał, został popełniony.
Tak jak pierwszy człowiek, i Ewa, po połknięciu kawałka owocu, z zakazanego drzewa.
Co musiał czuć pierwszy człowiek, kiedy "otworzył oczy", czyli zrozumiał, że jest nagi, że to wszystko co istnieje koło niego, istnieje naprawdę, i właśnie to stracił?
Jak wielki wtedy poczuł strach, przed samym sobą. A miał przecież wszystko.
Świadomość zabiła człowieka.
Grzechem nie był fakt zerwania i zjedzenia owocu, ale świadomość jego istnienia w przestrzeni i świadome zaburzenie tego stanu. Nawet jeśli jest to jedynie symbol, czyli zalicza się do bytności symbolicznej, ale bytności jednak istnienia, świadomego istnienia.
Świadomość istnienia, którą odkrywamy po narodzinach, iż to w czym się rozwijaliśmy przestało być elementem naszego wyobrażenia świata, sprawia, iż musimy w jednej chwili przyjąć nasze istnienie, nasz grzech, oraz fakt tego co nas otacza.
Bez świadomości nie ma wiary, nadziei, i miłości.
I to świadomość powoduje, iż poznaliśmy co jest złe, a co dobre. Jest to zaszczepione w każdym człowieku, bez względu na płeć, rasę, wiek, czy miejsce zamieszkania. Każdy człowiek ma świadomość zła i dobra w sobie. I to nas czyni ludźmi, a nie zwierzętami, bo zawiera się to w naszej duszy.
I choć przyjmujemy, iż woda obmywa nas z grzechu, przy chrzcie, to nie jest prawda. Bo dziecko w takim stanie, zdanym na rodziców nie posiada świadomości pozwalającej mu na zadecydowanie o swoim losie. Takie dziecko nie ma świadomości nawet w pełni swojego istnienia, ponieważ nawet do końca nie widzi zbyt wyraźnie, i dopiero się adaptuje, przyswaja bodźce, uczy się świata. Jak można tutaj mówić o świadomości?
Nie dziwi fakt, iż pierwszymi chrześcijanami zostawali dorośli, a nie dzieci. I to nie dlatego, iż dzieci nie rozumiały, czym jest wiara, czy podstawowe pojęcia nawiązujące do wiary, ale dlatego że nie miały pełnej świadomości, która pozwalały by im zrozumieć w pełni, ale to w pełni tego co się dzieje i jaki to ma wymiar dla tego dziecka, czyli co to dla tego dziecka oznacza.
To oznacza, iż to rodzice przyjmują odpowiedzialność za decyzję podjętą w imieniu dziecka, ale także zobowiązują się przyrzeczeniem, jakby tego nie nazwać i określić, praktycznie przed samym Bogiem, Jezusem i Duchem świętym, iż biorą odpowiedzialność za wpojenie dziecku podstawowych prawd elementarnych odnośnie wiary, nadziei, i miłości, aby to dziecko kiedy dorośnie, po zweryfikowaniu tych prawd, powielało i kultywowało przyjęte prawdy, wiarę, czy Jezusa, jako Zbawiciela.
W takim razie, jeśli świadomość rodziców, oraz dzieci nie jest adekwatna do decyzji dziecka po tym jak dorosło, i odeszło od kościoła, to znaczy że przysięga złożona przez rodziców była kłamstwem. Jak w takim wypadku rozpatrywać wejście do raju takich rodziców, jeśli potępili w pewnym sensie samych siebie, nie wychowując tego dziecka w wierze, miłości, oraz nie napełniając nadzieją?
Zagadnienie świadomości, nie opiera się jedynie na wierze, ale też przyjmowaniu i kreowaniu tego świata, w przypadku mężczyzn, czy jak w przypadku kobiet, kreowaniu świata domowego, nie mylić z ogniskiem domowym, czy obowiązkami domowymi.
Każdy człowiek jest świadomy swojego jestestwa, swojego istnienia, oraz postępowania. I nie ma od tego odstępstwa, czy elementów umniejszających, bo grzech pozostaje dla Pana Boga grzechem, czy nam się to podoba czy nie. Tak jak to było w przypadku Ewy i człowieka, którzy mieli jednego nie robić: zostawić w spokoju to jedno drzewo, choćby nie wiadomo co. I za ten fakt, zostali ukarani. Czy w takim razie, kiedy my wypaczamy, lub łamiemy jakikolwiek nakaz Pana Boga, pozostajemy mimo wszystko czyści? Jak to określa Paweł, żadną miarą.
Świadomość ubrudzenia się, jest świadomym i realnym przyjęciem na siebie brudu i faktu, iż ten brud jest na mnie, na moim ubraniu/szacie, czy na moim ciele.
I można polemizować, czy nie można by odstąpić od kary. Można, ale mierząc miarą jaką przyjmuje człowiek, a nie Pan Bóg. Pięknie zostaje to określone, iż są grzechy które kierują nas w stronę śmierci, a są takie które tego nie robią. Ale to nie oznacza, iż pozostają one obojętne Bogu i można je ignorować, bo nie ma grzechów które byłyby nie świadome. Jeśli takowe wyznajemy lub uznajemy, bo oznacza iż nie posiadamy stosownej wiedzy na temat własnego istnienia i sumienia.
W takim razie, nie jesteśmy świadomi własnej wiary, a co za tym idzie, możemy określić się jako osoba "nie wierząca", czy po prostu ateista lub poganin, co wyklucza nas także jako osoby świadomie przyjmujące ciało Zbawiciela, bo robimy to jedynie dlatego, bo ktoś nam na to pozwolił, ale nie rozumiemy tak naprawdę, po co to?, komu to?, w jakim celu to?, jakie to ma znaczenie?, czy dlaczego? bo nie jesteśmy tego świadomi. A przecież to świadomość czyni iż jesteśmy ludźmi. Inaczej zachowujemy się jak zwierzęta/owce które nie słuchają głosu pasterza, a tak naprawdę słuchamy kogoś, kto nam jedynie coś nakazuje, lub zakazuje i nie jest to Jezus, bo On zna swoje owce, a my znamy Jego głos.
Każdy człowiek ma świadomość podejmowanych decyzji, nawet jeśli "otwierają" mu się oczy już po fakcie, ale jednak ta świadomość w każdym człowieku istnieje, bez względu na okoliczności, sytuację, czy sam fakt. Nasz czyn, pozostaje naszym czynem, ponieważ czasu cofnąć się nie da.
To pokazuje, iż za każdym razem kiedy popełniamy jakikolwiek grzech, to tak jakbyśmy połykali kawałki zakazanego owocu, skazując się na wygnanie z Raju.
Świadomość grzechu, nawet u dzieci ujawnia się od początku, od narodzenia, świadomość wiary, nadziei i miłości, następuje u dzieci dopiero po osiągnięciu płciowej, psychicznej i emocjonalnej dojrzałości, czyli około roku 30-tego. Dlatego też Jan chrzcił dorosłych, a nie dzieci, czy młodzież, bo jedynie osoba dorosła jest świadoma i w pełni przyjmuje tę świadomość chrztu.
Dziecko, które jest zdane na rodzica nie ma świadomości, i dlatego tę świadomość ma mu przekazać ojciec, wespół z matką, która zapewnia opiekę, i współpracując z ojcem, czyli mężem.
Świadomość powoduje też, iż już małe dzieci znają pojęcie dobra i zła, choć my ignorujemy ten stan rzeczy, tłumacząc to sobie (przeważnie matki/kobiety), jako nic nie znaczące i dziecięce postępowanie. Ale kiedy dziecko postąpi źle, wie o tym, iż nie zrobiło dobrze, i przyznanie się do tego faktu nie przychodzi takiemu dziecku zbyt łatwo, co jest dowodem na to, iż Kain wiedział że czyni źle, ale jednak podjął decyzję w swoim umyśle. Do tego słowa Pana Boga są tu aż nad wyraz wymowne: "...we drzwiach grzech leży; a do ciebie chuć jego jest, a ty nad nim panować masz."
Nawet nasze życie opiera się o świadomość istnienia, bycia. I wszystko co robimy, myślimy, czujemy jest znane Bogu.
Czy bez tej świadomości możemy nazwać się wyznawcami Jezusa, Zbawiciela?
Wydaje mi się, że nie.
Bo jedynie świadome przyjmowanie wiary, nadziei i miłości, Jezusa, który jest synem Boga, oraz umarł za nas, za nasze grzechy, i zmartwychwstał, działania Ducha świętego, oraz istnienia Pana Boga, jako iż jesteśmy jego dziećmi, pokazuje jak bardzo, albo jak wielu kompletnie nie jest tego świadoma.

czwartek, 11 maja 2017

Czy chcesz być szczęśliwy?

 Pewnej niedzieli, mszę odprawiał pewien ksiądz z innej parafii, który jak by tego nie określić, zbierał pieniądze na remont pewnego kościoła.
I ten ksiądz podczas kazania zadał ludziom pytanie:
Czy chcecie być szczęśliwi?
Jako że praktycznie nikt się nie odezwał, ponowił to pytanie:
Czy chcecie być szczęśliwi?
I kilka osób burknęło, że tak.
Po mszy wróciłem do domu, i nie dawało mi to pytanie spokoju.
Czy chcę być szczęśliwy?
Usiadłem na łóżku i po chwili, w której to zagłębiłem się w głąb siebie, stwierdziłem, że... (odpowiedź będzie wynikać z poniższych słów).

Czy TY chcesz być szczęśliwy/szczęśliwa?
Odpowiesz: Tak, oczywiście. Jedynie głupiec, czy idiota chce być nieszczęśliwy.

Kiedy jednak spojrzy się na szczęście, to szybko się zauważy pewną zależność, miedzy szczęściem, a nieszczęściem. Co to znaczy?

Oznacza to, iż aby być szczęśliwym, trzeba unieszczęśliwić innych wokoło.
Wystarczy spojrzeć na pierwszą 5 najbogatszych na świecie, i ilość osób głodujących, biednych i potrzebujących. Tak wygląda obecny obraz szczęścia.

Ale może ten przykład mało do kogo trafia, bo kto tam jest bogaty.

Przedstawię to w mniejszej skali.
Małżeństwo dopiero co po ślubie. Oboje w imię wiary, rozpoczęli współżycie ze sobą dopiero po zawarciu związku małżeńskiego. Okazuje się jednak, iż mąż ma wysokie potrzeby seksualne, coś na poziomie raz dziennie, a żona niskie, raz na tydzień, albo i rzadziej. Mąż oczywiście, aby być szczęśliwym, zmusza, wymusza, przymusza, a nawet narzuca żonie częste stosunki, wbrew temu czego on chce.
Czy on jest szczęśliwy? Tak.
Czy ona jest szczęśliwa? Nie.
W dłuższej perspektywie szybko okaże się że, mąż powoli, ale sukcesywnie zabija swoją żonę.

Dlaczego w powyższym przykładzie, pojawia się szczęście, i nieszczęście?
Bo nieszczęście jest narzucane.

Właśnie w tym stwierdzeniu jest sens, kwintesencja, bycie nieszczęśliwym.

Ponieważ, aby być naprawdę szczęśliwym, trzeba świadomie przyjąć, oraz wybrać, nieszczęście. Ale jak napisałem, musi to został wybrane, a nie narzucone.
Co gorsze, ale też najważniejsze: to jest sedno chrześcijaństwa, czy każdej wiary w Jezusa Chrystusa, jako Zbawiciela, czyli także katolicyzmu - świadomy wybór, nie szczęścia, ale właśnie... nieszczęścia, czy bycia nieszczęśliwym.

Ponieważ to w świadomym nieszczęściu, i jedynie w nim, można znaleźć prawdziwe szczęście.
Inaczej to przedstawiając, jedynie w wybranym nieszczęściu, można być szczęśliwym.

Przedstawię to w innym przykładzie...
Wybieram się z dzieckiem na długi spacer i zabieram tylko jedną bułkę. W pewnym momencie oboje czujemy głów. I teraz mam dwa wyjścia: zjeść bułkę i przestać być głodnym, czyli poczuć się szczęśliwym, ale... obarczyć nieszczęściem swoje dziecko, które będzie, nie z wyboru, ale z mojego wyboru, nieszczęśliwe. Albo, dać bułkę dziecku, i poczuć się szczęśliwym, mimo głodu, iż to ono nie jest głodne, i widzieć uśmiech i szczęście (mimo własnego nieszczęścia), co nawała mnie... szczęściem.

Przykładu małżeństwa...
Żona znając swojego męża, przyjmuje swoje nieszczęście, a więc je... WYBIERA. Nikt jej tego nie narzuca, nie wymusza, nie zmusza do niczego, ona to... przyjmuje świadomie, to jest jej wybór. Wtedy, i jedynie wtedy jest wstanie być szczęśliwą, widząc szczęście swoje męża, bo jego szczęście ją uszczęśliwia, i buduje.  

I oczywiście, większość osób czytających powyższy tekst, stwierdzi, że albo oszalałem, albo mam coś z głową.
Naprawdę?

W takim razie, gdzie Jezus powiedział: bądź szczęśliwy?
Czy raczej każde Jego słowo nawiązuje, aby być... nieszczęśliwym?
Jeśli ktoś chce od ciebie szatę, to daj mu ją, oraz daj mu i płaszcz... Jeśli ktoś chce iść 1000, idź 2000.... Siadaj jako ostatni i to najniżej... Pierwsi będą ostatnimi, a ostatni pierwszymi... Umywajcie sobie nogi/stopy... Ktoś jest bliźnim tamtego? Ona dała najwięcej, bo inni dają z tego co im zbywa... Najmniejsi będą największymi... itd. itp.
Gdyby tak przejrzeć całą ewangelię, to szybko okaże się, iż nie ma ani jednego fragmentu, który stwierdzał by: bycie szczęśliwym to droga do Nieba.
Mógłbym nawet powiedzieć, choć to moje zdanie, iż bycie szczęśliwym, to najkrótsza droga w ramiona szatana, i w ogień piekielny.

Co więcej, przecież to co zrobił Jezus Chrystus, to nic innego jak unieszczęśliwienie siebie, abyś MY mogli, i byli szczęśliwi.

Człowieka szczęśliwego można by przestawić tak: stoi na piedestale, jako jeden - szczęśliwy, a na około niego, po sam horyzont, może ludzkich czaszek.

Człowiek nieszczęśliwy (ale z własnego wyboru), to jedna osoba przybita do krzyża, a wokoło miliony uśmiechniętych twarzy.

Czy chce być szczęśliwy?
Powróćmy do początku...
Usiadłem na łóżku i po chwili, w której to zagłębiłem się w głąb siebie, stwierdziłem, że...
...nie. Nie chce być szczęśliwy. Bo szczęście nie buduje, ale świadome wybranie nieszczęścia.

Bo dopiero unieszczęśliwienie kogoś, w pełnej świadomości pozwala poczuć się naprawdę szczęśliwym.

A ty, nadal uważasz, iż chcesz być szczęśliwy?
Jeśli tak. To czy naprawdę wyznajesz wiarę w Jezusa, Zbawiciela, czy może jakiegoś wymyślonego mężczyznę, które gdzieś kiedyś chodził, i mówił pewne rzeczy, które ty przyjmujesz wybiórczo.
Naprawdę uważasz, że to co masz, czy posiadasz to wypracowałeś, jeśli tak, to może odpowiesz sobie: kto wymyślił, stworzył, ulepił twoje palce? Kto ci je dał?
A gdzie byś był, i było twoje szczęście, gdyby nie Pan Bóg, Jezus i Duch święty?
Czy myślisz, że gdyby Jezus ustawił się na pozycji króla, wierzył byś w Niego, wyznawał wiarę w Boga, czy może oddawał szczęść bogowi lasu, kamienia, błyskawic, czy innemu wymyślonemu czemuś, co nie istnieje?
Gdzie byłoby to wszystko, gdyby nie Jezus, który się uniżył?

I mam świadomość, że większość czytających powyższy tekst zastanowi się nad swoim postępowaniem, albo myśleniem, czy filozofią swojego życia. Ale prawda jest taka, że większość nadal będzie dążyć do osiągnięcia szczęścia, własnego szczęścia, pod przykrywką rodziny, dzieci, czy bo robię to dla innych. Tak naprawdę robisz to jedynie i wyłącznie dla siebie i jedynie dla siebie, bo nie wybierasz nieszczęścia świadomie, ale chcesz i dążysz, aby osiągnąć jak największe szczęście.
A, moim zdaniem, wiara w Jezusa Chrystusa opiera się na świadomym wyborze, albo wręcz świadomym przyjęciu nieszczęścia. Tak jak to On zrobił. I dotyczy to każdego kto w niego wierzy, wyznaje, czy chce iść za nim. Bo jedynie w takim świadomym wyborze nieszczęścia, możemy Go odnaleźć i wręcz spoić w jedno, poczuć Go, zasmakować prawdziwie jego ciała, jego krwi, czy pić ze źródła, które wypływa z jego boku, z jego ciała.
W innym przypadku, to trochę tak jak być niewidomym, i udawać że się widzi i zastanawiać się, dlaczego wokoło jest tak ciemno i nic nie widać.

niedziela, 26 marca 2017

Wielki Post (2017) #23 - mąż



...mąż.

Mąż w obecnych czasach, to małżonek, lub mąż danej kobiety, z którą ma ślub.
Mąż w Piśmie świętym ma dwa znaczenia:
1. Mężczyzna.
2. Mężczyzna związany ślubem z kobietą, czyli żoną.

sobota, 25 marca 2017

Wielki Post (2017) - IV Niedziela



Bóg.

Bóg w obecnych czasach to... Bóg. Stworzyciel ziemi, człowieka i wszystkiego co człowieka otacza.
W Biblii Bóg to określenie zamienne wobec trzech Imiona: Jahwe (które jest nie tłumaczalne), Elohim, oraz Ja jestem (Jestem, który Jestem).
Warto jednak wiedzieć, że tłumaczenie Biblii posiada wszystkie trzy Imiona:
Jahwe (יהוה) tłumaczy się jako: Pan, w przekładzie Paulistów, czy innych: PAN.
Elohim (אלוהים) tłumaczy się jako: Bóg.
Ja, Ja jestem, lub jestem (אנכי)  jest tłumaczone jako Jam... ale już Jestem, który jestem - אהיה אשר אהיה, czy Jestem (Ja Jestem)  אהיה - praktycznie nie jest tłumaczone w dostojny sposób, ale jako zwykłe słowa, chyba że występują jako fraza Jestem, który Jestem.
Trzeba też wspomnieć, iż w Starym Testamencie słowa: twój, mój, wasz, nasz, swojego - są łączone ze słowem Bóg. Wynika to z tego, że hebrajskie słowo elohim, to tak naprawdę zbitka słów, które zawierają odniesienie do Boga: El, ale już pozostałe: -im to odniesienie do ilości, co oznacza wielu, kilku. Elohim oznacza tak naprawdę - bogowie. Upatrywał bym tutaj odniesienie do Trójcy świętej, ale to daleko idące hipoteza.
Trzeba też wiedzieć, iż Jezus przedstawiał się słowami: Ja Jestem. Co miało odnosić się do Imienia Boga, jak Sam Siebie określił Jahwe czasami w Starym Testamencie.

piątek, 24 marca 2017

Wielki Post (2017) #22 - ciemność



...ciemność.

Ciemność... mrok, obszar, w którym nic nie widzimy.
Ciemność w Piśmie świętym oznacza to co zakryte, zatajone, nieujawnione. Ciemność jest też przedstawiana jako element zła, element odnoszący się do duszy człowieka, która jest okryta ciemnością, gdzie umysł (w Biblii - serce) jest zakryty, jest obleczony w ciemność. I jedynie światłość, światło jest wstanie ciemność zwyciężyć, rozjaśnić, odkryć to co ukryte, czy zakryte.
Ciemność można odnieść to zatajenia (przed samym sobą) swoich grzechów. Ale Pan Bóg i tak je widzi, ponieważ Pan Bóg widzi nawet to, co znajduje się w ciemności.
Ciemność to także symbol nie wiary, czyli osoba która nie przyjmuje lub nie przyjęła Jezusa jako Syna Boga.

czwartek, 23 marca 2017

Wielki Post (2017) #21 - światło



...światło.

Światło, to światło. Coś co świeci, lub wydobywa z siebie blask.
W Biblii światło to także coś co oświeca. Ale zawsze jest odnoszone do ciemności. Światłem ma być każdy z nas. Światłem jest nasza wiara, nasze dobre uczynki względem innych ludzi, jak i też nasza mowa wobec innych.
Światłem jest ktoś, kto jest blisko Boga, lub stara się do Niego zbliżać, ponieważ to co czyni wobec innych jest tym samym, czym rozświetlaniem ciemności.
Światło, to także osoba która przyjmuje lub przyjęła Jezusa jako Syna Boga.
A ciemność...

środa, 22 marca 2017

Wielki Post (2017) #20 - Prawo



...Prawo.

Prawo, w obecnych czasach to przepisy, nakazy i zakazy nakładane na człowieka przez... państwo, czy dany kraj lub organ.
Prawo w Piśmie świętym jest jedno: Prawo Boga, Prawo które zostało przekazane Mojżeszowi. I nie ma innego. Ale jeśli się komuś wydaje, że jest to Prawo wobec każdego i wszystkich, to się myli. Prawo obejmowało tylko naród wybrany, a nie pogan.

wtorek, 21 marca 2017

Wielki Post (2017) #19 - strzały



...strzały.

Strzały, to strzały. Wystrzeliwuje się je z łuku.
W Piśmie świętym, a w większości w Starym Testamencie, strzały oznaczają pioruny, albo pojedyncze, kąśliwe słowa, docinki.

poniedziałek, 20 marca 2017

Wielki Post (2017) #18 - język



...język.

Język, to język, co więcej można o nim powiedzieć.
W Biblii język to twór, który rani, jest porównywany do miecza, który przenika "niszczy" umysł (serce).

niedziela, 19 marca 2017

Wielki Post (2017) #17 - szatan



...szatan.

szatan, zły, diabeł itp. itd. - W obecnym świecie wiadomo o kim mowa.
Ale w Piśmie świętym:
diabeł (διάβολος) - tak naprawdę oznacza oszczercę, oraz tego który upadł.
szatan (Σατανᾶς) - przeciwnik (diabeł)
Zastanawiające jest, iż w Nowym Testamencie diabeł jest pisane z małej, ale szatan wszędzie jest pisane z wielkiej litery.

W hebrajskim: שָׂטָן - przeciwnik, oskarżyciel, szatan.

sobota, 18 marca 2017

Wielki Post (2017) III Niedziela



Eucharystia.

Co znaczy to słowo? Mszę świętą? Komunię świętą?
Słowo to oznacza: dziękczynienie.
I gdyby się nad tym zastanowić, to nasze przyjście do kościoła nie jest przymusem, tradycją, bo tak trzeba w oczach ludzi, ale jest naszym dziękowaniem, jest "przynoszeniem" w swojej osobie podziękowania za to wszystko co Pan Bóg dla nas uczynił, w Jezusie, oraz w ciągu dnia. Jest to dziękczynienie, za to co dokonał Jezus.

Dziękować - ευχαριστώ (wymowa: efcharisto)
Dziękczynienie - ευχαριστία (wymowa: efcharistía)

piątek, 10 marca 2017

Wielki Post (2017) #10 - dom



...dom.

Dom, to dom, budynek w którym mieszkamy, w którym przebywamy, wychowaliśmy itp.
W Piśmie świętym, dom oznacza naród, ród danej osoby, całe pokolenie danej osoby np. dom Beniamina, czy dom Lewiego (Lewici) itp.

czwartek, 9 marca 2017

Wielki Post (2017) #9 - oblicze




...oblicze.

Oblicze to obecnie twarz, wizerunek.
W Piśmie świętym (Biblii) oblicze miał jedynie Pan Bóg. Określano tak postać, wizerunek Boga, a nie jego twarz. Ponieważ Boga nikt nigdy nie widział z ludzi. Gdyby ktoś zobaczył Boga bezpośrednio, umarł by. Wiązało się to np. z obliczem króla, przed którym ktoś stawał, a więc nie stawał przed jego twarzą, ale postacią, majestatem... bo był zbyt ważny, aby można było stanąć ku niemu twarzą twarz.
Tak samo jest z Bogiem, przed którego obliczem stawał Mojżesz. Czy stawał wobec Boga, twarzą twarz?
Nie.

środa, 8 marca 2017

Wielki Post (2017) #8 - poznać



...poznać.

Poznanie kogoś, to zaznajomienie, odkrycie danej osoby.
W Piśmie świętym, poznanie oznacza... współżyć. Oznacza to bardzo bliską, wręcz małżeńska bliskość jaka następuje w łóżku, między małżonkami. Jeśli ktoś stwierdza, że kogoś zna, to oznacza bardzo bliski kontakt z daną osobą, nie tylko na jednym poziomie.

wtorek, 7 marca 2017

Wielki Post (2017) #7 - słowo



...słowo.

Słowo w obecnym świecie to... po prostu słowo.
W świecie Pisma świętego, słowo, to definicja, wypowiedzieć na dany temat, czy nawet dysputa wobec pewnej kwestii lub tematu.

poniedziałek, 6 marca 2017

Wielki Post (2017) #6 - (wyciągnięte) ramię



...ramię, czy raczej wyciągnięte ramię.

W naszym rozumowaniu to nic znaczącego, od wyciągnięta ręką.
W Biblii wyciągnięte ramię, to... wykonanie jakiegoś działania, lub czynu, albo uczynienie czegoś.

niedziela, 5 marca 2017

sobota, 4 marca 2017

Wielki Post (2017) I Niedziela

Pierwsza Niedziela Wielkiego Postu, w 2017 roku...

Jezus.

Imię znane prawie każdemu chrześcijaninowi.
Ale Jezus tak naprawdę nie miał tak na imię, ale ישו, a (po Polsku) Jeszua, i był obrzezany, a więc był Judejczykiem, czy jak kto woli... Żydem.
Po łacinie: Iesu (Jezu).
Po grecku: Ιησούς (Isus).