Wszystkie teksty są autorstwa autora bloga.
Co oznacza, że teksty na tym blogu nie muszą być (w pewnych kwestiach) zgodne z linią, czy oficjalnymi poglądami, naukami Kościoła Katolickiego.

Licencja tekstów na blogu: CC-BY (Creative Commons - Uznanie Autorstwa)
Jeśli jakikolwiek tekst lub fragment pojawi się na blogu, to jest oznaczony autorstwem, czy źródłem.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Adwent. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Adwent. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 15 grudnia 2016

Adwent - cierpienie.

Wszędzie w ucisku, ale nie uciśnieni, załamani ale nie rozpaczamy. Prześladowani, ale nie opuszczeni, obaleni na ziemie, ale nie giniemy. Zawsze umieranie (konanie) naszego Pana Jezusa ciała kieruje nas tak i [Tego] Jezusa w ciele my oczywiste, jasne (objawieni).
2 Kor 4,8-10
Tłumaczenie dosłowne może i nie jest zrozumiałe za pierwszym razem, bo jest koślawe, ale jeśli przeczyta się je kilka razy, zrozumie się sens tych słów.

Każde cierpienie, ucisk, nawet upodlenie, powinno być oddawane lub raczej utożsamiane z Jezusem i jego męką, cierpieniem jakie ponosił, konaniem. Bo dopiero wtedy to co nas potyka złego, niedobrego, można przekuć w coś dobrego.
Bo zwracasz się do Tego, który przeszedł większą mękę, niż ty, i tobie się wydaje, że teraz przechodzisz.

Czasami myślę, że gdyby każdy z nas miał został ubiczowany ponad ilość, opluty, z koroną cierniową na głowie, do tego iść DŁUŻSZĄ drogą niż pozostali skazańcy, przez miasto, aby upodlić, do tego nieść (lub nie - zależnie od eksperta) krzyż. A później jeszcze dać się przybić do drzewa, co już jest samo w sobie hańbą, dla Judejczyka... A przecież tyle dobrego zrobił Jezus, tylu uzdrowił, tyle powiedział słów, i... umiera.

Ja nie wiem, czy ktoś jest wstanie to ogarnąć, nie wiem.

Ale to też pokazuje, że Adwent to nie jest jedynie przyjemne czekanie na narodziny Pana naszego i Zbawiciela, ale też zrozumienie sensu tych narodzin. Gdzie znajdzie się ktoś, kto zawoła: Nie, nie rodź się, bo będziesz cierpiał, będziesz opluty, będziesz znieważony. Nie...

A teraz czekamy na niemowlę, niewinne i słodkie. Jakby Bóg mówił, nacieszcie się Nim, bo za chwilę Go wam zabiorę, tam gdzie mnie nie było, a później wezmę Go do siebie, obok siebie, w sobie.

Nie ważne, czy jest ci dobrze, czy źle, doceń to co masz, posiadasz, bo możesz mieć mniej, jeszcze mniej. A to co już nie możesz, oddaj Jezusowi, daj Mu to. Ale pozwól, aby On to wziął, jeśli ty nie możesz.

wtorek, 29 listopada 2016

Adwent - Ofiara, czy miłosierdzie?

To zadziwiające, jak kościół Katolicki w Polsce ujawnia coraz mocniej i bardziej fakt, że jest budowany na glinianych nogach.
Gdyby spojrzeć na kościół z perspektywy księży, to jest dobrze, gdyby spojrzeć z perspektywy wiernych, też nie jest źle, ale gdyby spojrzeć z innej perspektywy, to jest tragicznie.

Polska, gdzie 98% deklaruje wyznanie katolickie, naprawdę?, przoduje w stwierdzaniu nieważności małżeństwa (przeczytane w internecie), kraj, w którym potrzebujący, są odpychani, albo omijani, w państwie, w którym czarny protest mobilizuje kobiety na ulicach... Naprawdę to kraj katolicki?
Kościoły, które w 60-80% to osoby starsze, a młodych mniej i mniej, a ilość powołań księży spada.

Rok liturgiczny w 2017, w Polsce, to "Idźcie i głoście". Papież Franciszek mówi... do kapłanów: wstańcie z kanap. Co mówią księża, to nie o nas chodzi, ale o ludzi. Księża w Polsce wychodzą do ludzi z hasłem: idź i głoś. Super, ale komu, kiedy to kraj katolicki? Jak ludzie mają to zrobić, bez podstawowej wiedzy choćby o Mszy świętej? Staruszkowie mają iść do młodych?

Zadziwiające jest to, że tydzień temu zakończył się rok miłosierdzia w kościele katolickim, i... Ktoś zauważył różnicę? Papież na każdym kroku wychodzi po za ustalone normy, aby pokazać, że Pan Bóg nie oczekuje od nas ofiary, ale miłosierdzia. I co? W mojej parafii tyle mówiło się o miłosierdziu, tyle o miłości, był nawet w mieście kościół w którym można było przez rok miłosierdzia otrzymać odpust zupełny, kiedy wypełniło się wszystkie warunki odpustu. Szkoda, że ten sam kościół był w ciągu dnia zamknięty. Szkoda, że o miłosierdziu mówiło się tyle, co nic, albo wcale. Taki rok miłosierdzia, iż fakt że papież obmył nogi kobietą, a w moim kościele do umycia nóg zasiedli sami mężczyźni z pod ołtarza, chyba o czymś świadczy.

Kiedy prorok, i Jezus mówią: Pan Bóg nie chce ofiary, ale miłosierdzi, to jak to odnieść do Adwentu?

Iz 64,5
I staliśmy się nieczyści (brudni) wszyscy,  [jak] ubranie (szata) miesięcznego krwawienia. Wszystkie sprawiedliwości hańbą. [Jak] liście wszystkie nieprawość (grzechy) wiatr (duch) przenosi (unosi).

(...) - w nawiasach są inne znaczenia tych samych słów.

Co to znaczy być nieczystym?
To osoba, która wg. Prawa zaciągnęła na siebie nieczystość np. dotknięcie zwłok, dotknięcie rzeczy której dotykała kobieta w czasie miesiączki...
W przypadku Izajasza nieczystość przyrównana jest do szaty zakrwawionej menstruacją. A więc szata, która jest nieczysta do cna. Ponieważ kobieta, która miała miesiączkę, była praktycznie izolowana od wszystkich, aby nie dotykała niczego, aby inni nie stali się nieczyści.
Kolejne wg. mnie zdanie to, że wszystkie uczynki w takim stanie, czyli jako szata zakrwawiona, to HAŃBA. Dla mnie to jest jasne przesłanie, iż zabrudzenie, choćbyś nie wiadomo co czynił dobrego, i wspaniałego, jest tak naprawdę hańbą.

Tutaj można porównać to do dwóch obrazów:
Bezdomnego, który śmierdzi, jest utytłany, i zarośnięty, a który pomaga przeprowadzić starsze osoby przez jezdnię.
Czy będziesz wiedzieć dobre czyny, czy skupisz się na to, jak "pachnie", wygląda bezdomny? Mimo, iż ten bezdomny, będzie robił coś dobrego, to jednak... nadal pozostaje bezdomnym, który brzydko pachnie, jest zarośnięty i brudny. Ktoś mu zaproponuje kąpiel, nocleg, albo coś do jedzenia?

Mąż, który bije żonę, znęca się itp. Ale po za domem sprawia wrażenie dobrego, uczynnego, i wspaniałego męża, który o żonie mówi same dobre rzeczy, jaka to ona cudowna i wspaniała, a do tego, jak on się nią opiekuje, pielęgnuje, walczy o nią.
Czy w oczach osób, które znają prawdę, ten mąż będzie tym dobrym i wspaniałym człowiekiem, przez to co robi swojej żonie?

Mało chyba kto wie, że wiatr, czy duch (bo słowo to znaczy jedno i drugie) kojarzy mi się z podmuchem wiatru w Raju, kiedy to Pan Bóg przechadzał się. Zesłanie Ducha Świętego na uczniów także wiąże się z uderzenie wiatru (wichru).
Więc czy Izajasz nie mówi, że Pań Bóg zabiera nieprawość, unosi ją, jeśli zwrócimy się ku niemu?

Iz 64, 6
Nie było wzywane [Twoje] imię, nie wybudził się (nie zobaczył co czyni), i nie chwycił [Ciebie]. Bo ukryłeś (odwróciłeś) twarz (oblicze) od [nas] z dala [od naszych] czynów nieprawości.

Nikt nie wzywał Boga, nie zobaczył że źle czyni. Nie chwycił się Boga. Bóg nie chciał patrzeć na te grzechy popełniane.

Adwent to czas nie nawracania, czy naprawiania siebie, jak to niektórzy uważają. To także nie czas przemyśleń, czy postanowień poprawy. Choć to dobrze, że ktoś chce to zrobić lub zrobi.

Adwent to tak naprawdę zwrócenie się ku Bogu.
Może czas przestać patrzeć na swoje dłonie, a pobyć z Bogiem. Znaleźć czas, choćby 10 minut, zamiast oglądać telewizję, zaglądać na fejsa, albo rozmawiać z ludźmi przez internet, aby przeczytać: jak to było z narodzeniem Jezusa. Przypomnieć sobie, po co to wszystko się robi? Nie dla choinki, prezentów, czy nawet wspólnego posiłku, ale przebywania z Bogiem, w tej jednej, wyjątkowej chwili, kiedy przypominamy sobie, jak to było, jakby to było wczoraj, kiedy Jezus się rodził.

Adwent ma nam uświadomić, że Jezus przyszedł na świat, nie po to, aby się świetnie bawić, ale umrzeć za nasze grzechy. I za kilka miesięcy będziemy obchodzić właśnie te uroczystości. Szybko to minie... Najpierw Jezus się rodzi, a już będzie katowany, i umrze za każdego z nas, abyśmy mieli możliwość wejść do Raju, do Nieba.

Wszystkie sprawiedliwości hańbą. A mogą być inaczej, jeśli nasze czyny to tak naprawdę ofiara, a nie miłosierdzie. A więc nie ma w tym miłości do drugiego człowieka, a jest jedynie... obowiązek, bo tak trzeba, bo tak wypada. Tylko gdzie są te dobre uczynki, jeśli jesteśmy jak zakrwawiona szmata, rzucona pod ścianę, jak coś plugawego, obrzydliwego? Czy mają jakiś sens te dobre uczynki, jeśli przy okazji niszczymy, zadajemy ból?