Wszędzie w ucisku, ale nie uciśnieni, załamani ale nie rozpaczamy. Prześladowani, ale nie opuszczeni, obaleni na ziemie, ale nie giniemy. Zawsze umieranie (konanie) naszego Pana Jezusa ciała kieruje nas tak i [Tego] Jezusa w ciele my oczywiste, jasne (objawieni).Tłumaczenie dosłowne może i nie jest zrozumiałe za pierwszym razem, bo jest koślawe, ale jeśli przeczyta się je kilka razy, zrozumie się sens tych słów.
2 Kor 4,8-10
Każde cierpienie, ucisk, nawet upodlenie, powinno być oddawane lub raczej utożsamiane z Jezusem i jego męką, cierpieniem jakie ponosił, konaniem. Bo dopiero wtedy to co nas potyka złego, niedobrego, można przekuć w coś dobrego.
Bo zwracasz się do Tego, który przeszedł większą mękę, niż ty, i tobie się wydaje, że teraz przechodzisz.
Czasami myślę, że gdyby każdy z nas miał został ubiczowany ponad ilość, opluty, z koroną cierniową na głowie, do tego iść DŁUŻSZĄ drogą niż pozostali skazańcy, przez miasto, aby upodlić, do tego nieść (lub nie - zależnie od eksperta) krzyż. A później jeszcze dać się przybić do drzewa, co już jest samo w sobie hańbą, dla Judejczyka... A przecież tyle dobrego zrobił Jezus, tylu uzdrowił, tyle powiedział słów, i... umiera.
Ja nie wiem, czy ktoś jest wstanie to ogarnąć, nie wiem.
Ale to też pokazuje, że Adwent to nie jest jedynie przyjemne czekanie na narodziny Pana naszego i Zbawiciela, ale też zrozumienie sensu tych narodzin. Gdzie znajdzie się ktoś, kto zawoła: Nie, nie rodź się, bo będziesz cierpiał, będziesz opluty, będziesz znieważony. Nie...
A teraz czekamy na niemowlę, niewinne i słodkie. Jakby Bóg mówił, nacieszcie się Nim, bo za chwilę Go wam zabiorę, tam gdzie mnie nie było, a później wezmę Go do siebie, obok siebie, w sobie.
Nie ważne, czy jest ci dobrze, czy źle, doceń to co masz, posiadasz, bo możesz mieć mniej, jeszcze mniej. A to co już nie możesz, oddaj Jezusowi, daj Mu to. Ale pozwól, aby On to wziął, jeśli ty nie możesz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz