Nie ma osoby, która by nie zbliżając się do Boga, nie mówiła o ciszy.
Nie spotkałem się z żadnym tekstem, czy przekazem, aby Bóg, czy Boga można było znaleźć w hałasie.
Problem w tym, że nie ma czegoś takiego jak... cisza.
Cisza w swoim założeniu oznacza całkowity brak jakichkolwiek dźwięków, a to jest nie możliwe.
Każdy kto zatka sobie uszy, szybko odkryje, oczywiście po pewnym czasie, ale jednak odkryje, że słyszy, tak słyszy przepływ krwi, bicie serca, każdy oddech.
Cisza?
Podobnie jest w pomieszczeniu do którego nie dochodzą żadne dźwięki z zewnątrz (otoczenie). W tym przypadku człowiek mimo iż trwa niby w ciszy, zaczyna dźwięki tła spłycać do tego stopnia, że wydaje mu się, że jest cicho, a przecież tak nie jest.
Osoby medytujące, czy przebywające w pomieszczeniach wyciszonych, czyli nie laboratoryjnych, nie trwają w ciszy, ponieważ same wzbudzają hałas. Nie jest to hałas fizyczny, ale psychiczny, wewnętrzny, czyli różnego rodzaju myśli, pomysły, plany, obrazy, wspomnienia, innymi słowy: przeszłość, teraźniejszość i przyszłość w jednym.
Jest udowodnione, że cisza laboratoryjna, czyli w specjalnych pomieszczeniach dźwiękoszczelnych wywołuje po pewnych czasie halucynacje dźwiękowe: głosy, słowa, czy inne dźwięku, które nie są obecne, ale generuje je sam mózg.
Czy to znaczy, że można trwać w ciszy?
Moim zdaniem, nie.
Kiedy człowiek się wyciszy, oraz będzie trwać w miejscu wyciszonym, to zacznie atakować sam sobie, zacznie odkrywać w sobie formuły, czy nawet demony, które ujawnią swoją moc.
I patrząc na to co napisałem, dochodzę do wniosku, że Bóg nie bez powodu stworzył ucho i jego mechanizm.
Bo człowiek nie może trwać w permanentnej ciszy, bo oszaleje, bo cisza oznacza że dana żywa istota... nie żyje. Jeśli nie słyszy swojego serca, oddechu, jak krew przepływa, to jest... martwa, a przecież... żyje.
Co, moim zdaniem, dowodzi, że to nie hałas nas niszczy, ale skupianie się na nim. To nie demony, i myśli nasz niszczą, ale skupianie się na nich.
To właśnie skupienie na pewnych aspektach wewnętrznych, czy psychologicznych, blokuje i zatrzymuje człowieka. Więcej, nie pozwala mu się rozwijać czy zauważyć rozwiązania danego problemu.
I tutaj nie chodzi o formę, ale fakt, iż przebywanie w ciszy, czy wyciszenie jest skierowane do siebie, w swoją stronę. A to oznacza... egoizm.
Jak w takim razie w grzechu, egoizm, który jest zaprzeczeniem miłości, można mówić o Bogu, czy zbliżaniu się do Boga?
Pan Bóg nie chce i nie oczekuje od nas ofiary, ale miłosierdzia, czyli działania wobec innych, a to wyklucza siedzenie w ciszy, czy wyciszanie się.
Mógłbym nawet rzec, że Pana Boga nie ma w ciszy, bo cisza jest pustką. A w pustkę wchodzi jedynie szatan i jego demony.
Pan Bóg jest w czynach, a więc w hałasie, zgiełku, w miłości. Czy miłość jest w ciszy, w medytacji?
Moim zdaniem, nie.
Bo nawet jeśli ktoś jest wypełniony miłością, to jeszcze nic nie znaczy. To właśnie oblewanie kogoś miłością ma sens.
Jeśli cisza jest zbawienna i zbliża do Boga, to gdzie w tym jest miłość, którą jest Bóg?
Bo w miłości nie ma ciszy, i miłość nigdy ciszą nie będzie.
Wszystkie teksty są autorstwa autora bloga.
Co oznacza, że teksty na tym blogu nie muszą być (w pewnych kwestiach) zgodne z linią, czy oficjalnymi poglądami, naukami Kościoła Katolickiego.
Licencja tekstów na blogu: CC-BY (Creative Commons - Uznanie Autorstwa)
Licencja tekstów na blogu: CC-BY (Creative Commons - Uznanie Autorstwa)
Jeśli jakikolwiek tekst lub fragment pojawi się na blogu, to jest oznaczony autorstwem, czy źródłem.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą medytacja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą medytacja. Pokaż wszystkie posty
niedziela, 9 lipca 2017
Subskrybuj:
Posty (Atom)