Wszystkie teksty są autorstwa autora bloga.
Co oznacza, że teksty na tym blogu nie muszą być (w pewnych kwestiach) zgodne z linią, czy oficjalnymi poglądami, naukami Kościoła Katolickiego.
Licencja tekstów na blogu: CC-BY (Creative Commons - Uznanie Autorstwa)
Licencja tekstów na blogu: CC-BY (Creative Commons - Uznanie Autorstwa)
Jeśli jakikolwiek tekst lub fragment pojawi się na blogu, to jest oznaczony autorstwem, czy źródłem.
sobota, 15 kwietnia 2017
Wielkanoc (2017) #1 - Zmartwychwstanie
Wielkanoc, czy nawet Zmartwychwstanie jest czymś, czego nie można doświadczać cieleśnie. Boże Narodzenie jest uroczystością, którą katolicy, nie wszyscy, ale większość, odczytuje jako klimatyczne, fajne, wesołe święto. Problem w tym, że tak nie jest.
I można oczywiście, stwierdzić, iż Boże Narodzenie jest bardziej dla dzieci, a Wielkanoc bardziej dla dorosłych, to... nie jest to prawda. Oba wydarzenia powinny być duchowe, ponieważ trzeba w nie uwierzyć. I tu pojawia się pewna rozbieżność. Rozbieżność między cielesnością, a duchowością, między przyzwyczajeniem i tradycją, a wiarą, nadzieją i miłością.
Moim zdaniem, oba ta wydarzenia, kompletnie nie mają znaczenia i są bez sensu, kiedy nie przystępuje do nich z... miłością. Z miłością do Boga, do Jezusa, do Ducha świętego. Bez tej miłości, wszystko, od koszyczka, po adorację, a na Zmartwychwstaniu - jest puste, nie ma w tym Boga. Aby dobrze mnie zrozumieć, nie chodzi o to, iż w tym nie ma Boga, ale w naszym postępowaniu, w naszym rozumieniu - nie ma Boga. Mogę się pokusić o stwierdzenie, że brak nam Boga, w nas, w sercu i umyśle.
Odnoszę wrażenie, że słowa zawarte w Ewangelii Jana, o tym jak Maria Magdalena odkrywa pusty grób, zawierają się w tym co napisałem powyżej. Ujrzał (Zobaczył) i uwierzył. Wiara ma tutaj wyznacznik najważniejszy, powoduje wydźwięk.
I tak myśląc nad tą wiarą, jedno z uczniów, myślę sobie o Mszy świętej. Czy z nią nie jest tak samo? Przecież to co się dzieje na ołtarzu, także dotyczy tego samego aspektu: uwierzyć. Uwierzyć, że na tym ołtarzu jest prawdziwy Jezus: Jego ciało i krew. Wierzysz? Naprawdę tak uważasz? Czy może ufasz, bo ktoś ci tak powiedział, ale czy jest tak naprawdę, to już nie twoja sprawa?
Zadaje sobie też takie, trochę dziwne, pytanie: Co pomyślał Jezus, kiedy otworzył oczy?
I tak piszę te wszystkie słowa, a nawet nie dotknąłem tematu.
Bo tak naprawdę, nie można Zmartwychwstania odbierać cieleśnie. I mam wrażenie, że nie chodzi w tym wszystkim o wspólnotę, porządki, jedzenie itd. itp.
O zwykłe, przybiegnięcie do grobu, zajrzenie do niego, zobaczenie iż chusta i materiał leżą osobno, wejść do środka, i... uwierzyć. Po prostu. Że to nastąpiło.
I albo się w to wierzy, albo... odrzuca. Innej drogi nie ma.
Co do autentyczności, to mamy dwóch świadków, a więc nie ma mowy o kłamstwie, oraz mamy dowody na ukazanie się Jezusa innym.
Jeśli nie podchodzisz do tego z miłością, z miłości, w miłości... tracisz 90% z tej uroczystości.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz