Wszystkie teksty są autorstwa autora bloga.
Co oznacza, że teksty na tym blogu nie muszą być (w pewnych kwestiach) zgodne z linią, czy oficjalnymi poglądami, naukami Kościoła Katolickiego.

Licencja tekstów na blogu: CC-BY (Creative Commons - Uznanie Autorstwa)
Jeśli jakikolwiek tekst lub fragment pojawi się na blogu, to jest oznaczony autorstwem, czy źródłem.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ewangelia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ewangelia. Pokaż wszystkie posty

sobota, 24 marca 2018

Wielki Tydzień 2018 - Męka Pańska (Niedziela Palmowa)

Nie ma się co rozpisywać, ponieważ Męka Pana, Jezusa, jest praktycznie u wszystkich ewangelistów taka sama.
Jezus jest w ogrodzie oliwnym, Judasz zdradza, Sanhedryn podejmuje działania do zniesławienia, Piotr się wypiera, Piłat wydaje Jezusa do ubiczowania i... ukrzyżowania, Jezus umiera (za nasze grzechy).

Jednakże, mnie zainteresował w Ewangelii Marka jeden szczegół: Z Jezusa zdjęta purpurowy płaszcz i nałożono na Niego (ponownie) Jego własne ubranie (suknię, tunikę).
Ewangelia Marka podaje wszystkie szczegóły w postaci punktów, które miały miejsce. Nie znajdziemy tutaj żadnych opisów, czy konkretnych szczegółów.

Czy trzeba coś więcej pisać?
Wystarczy przeczytać: Ewangelia wg. św. Marka, 14,1 do 15,47.
Konkret.

sobota, 17 marca 2018

Wielki Post (2018) - V Niedziela

Piąta Niedziela, Wielkiego Postu, roku B.

J 12,20-33
A byli pewni Grecy (Hellenowie) z pochodzenia, żeby się modlić (oddać cześć) w święto.
Ci właśnie przyszli (do) Filipa, który z Betsaidy Galilejskiej, i prosili go, mówiąc: Panie, chcemy Jezusa widzieć.
Przyszedł Filip i powiedział Andrzejowi, [a zaś] Andrzej i Filip powiedzieli Jezusowi.
A Jezus odpowiedział im, mówiąc: Przyszła godzina, aby był sławiony* Syn człowieczy.
Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Jeśli ziarno pszeniczne wpadłszy do ziemi, nie umarło, ono samo** zostaje; lecz jeśli umarło, wielki zysk*** przynosi.
Kto miłuje duszę$ swoją, utraci$$ ją, a kto nienawidzi duszy$ swojej na tym świecie, ku wiecznemu żywotowi zachowa$$$ ją.
Jeśli mnie kto służy+, niech idzie za mną++, a gdziem Ja jestem, tam i sługa mój będzie; jeśli Mnie kto służyć+ , uczci+++ go Ojciec.
Teraz dusza moja zatrwożona% i co powiem? Ojcze! zachowaj mnie od tej godziny; ale dlatego przyszedłem na tę godzinę.
Ojcze! sławię/wynoszę* imię twoje. Doszedł wtedy głos z nieba: Wyniosłem* i jeszcze wyniosę*.
A lud ten, który stał (i) słyszał (to), mówił: Powstał grzmot; a inni mówili: Anioł Jemu (od)powiedział.
Odpowiedział Jezus (i rzekł): Nie dla mnie się ten dźwięk stał, ale dla was.
Teraz jest sąd tego świata, teraz władca świata tego poza wyrzucony będzie.
A ja jeśli będę podwyższony nad ziemię, pociągnę wszystkich do siebie.
A mówił to, oznajmiając, jaką śmiercią miał umrzeć.

* - wynieść/sławić
** - pozostać niezmienionym/czekać/pozostać w tym samym miejscu/zatrzymać się
*** - zysk/plon/wynik
$ - dusza/życie/ciało (czyt. siebie, swoje życie)
$$ - zniszczyć/zagubić/zabić/być straconym
$$$ - stać na straży/czuwać/pilnować/zachować
+ - diakonis (sługa/służba)
++ - iść za/z kimś/posłuszeństwo
+++ - uczcić/szanować/cenić
% - wstrząśnięta/poruszona

Jan przytacza wiele wątków, które powinny być znane większości czytających, czy słuchających Ewangelii o Jezusie (Dobrej wiadomości/nowinie o Jezusie).

Ziarno.
Gdyby ktoś nie pamiętał, to nawiązania do przypowieści o siewcy, gdzie ziarno pada na różny grunt.
Ciekawe wydaje się jednak to gnicie. I jest w tym wiele prawdy.
To co my zazwyczaj uważamy za najlepsze w owocu, to miąższ. Ale dla drzewa owocem nie jest to, czym my się zachwycamy jedząc owoc, ale... nasionko, pestka. To jest dla drzewa owocem. To czym my się zachwycamy jest tak naprawdę pokarmem, czymś co musi umrzeć, aby dać ważne i potrzebne związki odżywcze nasionku, aby mogło stać się drzewem i wydawać owoce.

Nauka moralna dla tego świata.
Jeśli skupiasz się jedynie na sobie, swoim życiu, to już przepadłeś, jeśli nienawidzisz, czyli nie przywiązujesz wagi do swojego życia, ciała (oczywiście nie chodzi o ranienie się, czy wystawienia na ryzyko śmierci, czy uszkodzenie ciała, czy także nie chodzi o zaniedbywanie swojego ciała), ale "rozdajesz się" innym, to czeka cię życie wieczne.

Nagroda za służbę.
Jeśli służysz Jezusowi, i idziesz Jego śladem (postępujesz jak On), to tam będzie i On, Jezus, a nagrodzony zostaniesz przez Ojca (Boga).

Głos Boga.
Grzmot stał się. Grzmot w jasny dzień?

Uważam, że chyba tym najważniejszym jest ten fragment o umieraniu ziarna.
Ponieważ, jeśli Jezus nie umrze w tobie, zabierając twój grzech na krzyż, to całe życie będziesz się męczyć z naprawieniem siebie, i nic, nigdy ci się uda naprawić... bez ofiary Jezusa.



sobota, 10 marca 2018

Wielki Post (2018) - IV Niedziela

Ewangelia wg. św. Jana, w IV Niedzielę Wielkiego Postu (roku B), mówi o miłości Boga do człowieka, gdzie Bóg daje swojego Syna, aby świat zbawić (czyt. uratować/zachować).
"Tak Bóg umiłował świat, że syna swego jednorodzonego dał, aby każdy kto w Niego wierzy nie umarł, ale miał życie wieczne"
Kto powyższego zdania nie zna?

Jednakże, gdy się przyjrzymy oryginałowi, zauważymy, iż słowa które wypowiada Jezus mają także inne, głębsze znaczenie, i to właśnie na nich chciałbym się skupić w tym tekście.

1. ...kto w Niego wierzy, nie umarł.
Słowo, umrzeć, ma w tym przypadku całkowicie inne znaczenie. Oznacza tak naprawdę: zaginąć (np. Biblia Gdańska), a tak naprawdę: zabity, zatracony, zgubiony.

Warto też wiedzieć, iż podobne słowa padają w przypadku przypowieści o "synu marnotrawnym", gdzie ojciec wypowiada dosłownie takie same słowo (Łk 15,24):
"Albowiem ten syn mój umarły był a ożył, zaginiony był a odnaleziony jest, i zaczęli się weselić"
Co to oznacza?
Być zabitym, to tak naprawdę, tak jakbyśmy byli zaginieni, zgubieni, pogubili się i odstąpili od Boga, od Jezusa.
To my dokonujemy morderstwa na sobie po przez grzechy, czy zło które popełniamy. Nie Bóg, i nie Jezusa, czy ktoś inny, ale MY. To MY SIEBIE ZABIJAMY, przez grzech.

Nie bez przyczyny, Jezus, opowiada o owcy, która jest zaginiona, a nie zabita, czy umarła.
Bo Zbawiciel wychodzi, i szuka, mimo iż inni może sobie odpuścili, i nie spocznie, aż nie znajdzie.

2. ...aby sądził świat...
Sądzić - oskarżać, osądzać, potępiać.
Kiedy patrzy się na słowo potępić, ma się trochę mieszane uczucia, które mogą (i w wielu przypadkach tak się dzieje), pogłębiają odejście od Boga, niż do Niego zbliżają.

Dlaczego Bóg nie potępia, a bardziej zgodnie z prawdą: (nie) oskarża/osądza?
Bo nie jest szatanem.
Bo nie jest też, Jezusem.
To diabeł/szatan jest oskarżycielem wobec nas, który został pokonany, przez Jezusa.
Ale to też oznacza, iż Bóg nie ma zamiaru nikogo potępiać, człowiek robi to całkiem sprawnie sobie  sam. Po za tym, Jezus został wyznaczony do dokonania Sądu, kiedy nadejdzie odpowiedni czas.

3. ...aby świat zbawiony przez Niego.
Zbawienie nie jest tym, czym każdemu się wydaje, czyli wejściem do Królestwa Bożego, czy  pójściem do Nieba. W Biblii, Zbawienie, oznacza: zachować przy życiu, oraz uratować od śmierci.

Czym jest śmierć w oczach Boga, Jezusa?
To całkowite odwrócenie się od Boga, i poddanie grzechowi, czyli śmierć wewnętrzna, duchowa, emocjonalna, uczuciowa, psychiczna, cielesna.

Czym jest życie w oczach Boga, Jezusa?
To życie wieczne, życie od śmierci (wiecznej), jako ktoś wolny, czyli nie zniewolony, nie opętany, spętany grzechem.

Ale czy wybrany zostanie wariant z życiem, czy śmiercią, chodzi w nim o jedno: zachować, uratować.

4. "sąd nad samym sobą".
Kiedy medytuję nad tym fragmentem o osobistym osądzeniem siebie, to mam problem, ponieważ kiedy mówi się o sądzie w kościele, to każdy ma przed oczami Sąd ostateczny.
A tutaj się okazuje, iż tak naprawdę to my jako pierwsi osądzamy się już tutaj na ziemi, podejmując decyzje odnoszące się do swojego życia, czy spraw z nim związanych.

To trochę tak jak z osobami, które widzą kościół i wiarę na zasadzie księży pedofilów, struktur, budynku, obrzędów itd. itp. A to przecież, nie o to w tym chodzi.
Do kościoła nie idzie się dla ludzi, czy księdza, ale dla Jezusa, aby DZIĘKI-CZYNIĆ.
Modlisz się, aby mieć relację z Bogiem, Jezusem.
Czytasz Pismo święte, aby zgłębić je, zagłębić się w Boga, Jezusa, Ducha świętego.
Czynisz dobre uczynki, nie dlatego, iż to fajne, czy modne, ale gromadzisz sobie skarb w Niebie, a nie tu na ziemi.

Podsumowując.
Kiedy czynisz zło/grzech, nie chcesz aby był ujawniony, a światło to ujawnia/oświeca, dlatego dla tych którzy czynią zło/grzeszą, światłość to nic dobrego, dlatego mają Światłość w nienawiści.
Ci co czynią prawdę nie boją się ujawnienia ich uczynków, bo są one prawdziwe, i pochodzą z Prawdy, a prawdziwe uczynki w Bogu (na chwałę Boga) są uczynione, dlaczego ktoś ma chcieć je ukryć, czy zakryć?


sobota, 3 marca 2018

Wielki Post (2018) - III Niedziela

III Niedziela Wielkiego Postu, roku B, zabiera nas do Jerozolimy. U Jana, to początek drogi Jezusa, a u pozostałych to "koniec" drogi.

Większość komentatorów, czy kapłanów zatapia się w prozaicznym, acz ważnym elemencie, a mianowicie: wiązaniu bicza, siedzeniu, obserwowaniu, a później ogromnej/wielkiej rozwałce.
Jednakże, mnie interesuje coś innego, coś co zostaje powiedziane w wersecie 17:
ο ζηλος του οικου σου κατεφαγεν με
(wg. Biblii Gdańskiej: Gorliwość domu twego zżarła mię.)

Pierwsze stwierdzenie: ο ζηλος - zazdrość, zapał, gorliwość
Drugie stwierdzenie/słowo: κατεφαγεν - jeść/pożerać/pochłaniać

I tak się zastanawiam, czy my, właśnie my, potrafimy tak samo jak Jezusa zrobił w świątyni, tak samo my potrafimy zrobić ze swoimi grzechami? czy potrafimy przyznać się do nich? czy potrafimy stanąć w Prawdzie, na przecież Zbawiciela?

Czy jesteś wstanie dokonać ze swoim życiem, które nie jest dobre, które ma wiele wad i zła... czy chcemy powywracać, wyrzuć to co w nas jest złe?

Jeśli nie, to ten właśnie fragment jest kierowany do ciebie.

Bo jedynie Jezus to może zrobić, bo JEDYNIE ON ma taką siłę i nie boi się konsekwencji, a może właśnie dlatego, że go będziesz oskarżał, przybijał do krzyża, twoje grzechy zostaną do niego przybite, zabrane z ofiarą jaką złożył Jezus, z SIEBIE, za ciebie.

Czy jesteś świadom, iż Jezus pała gorliwością, zapałem wobec tego, aby twoje wnętrze, obstawione stołami, brudzącymi zwierzętami, sprawami pieniądza, bankierami i "kantorami", powywracać i oczyścić z syfu, brudu, i pokazać tobie, właśnie tobie, iż samemu tego nie można zrobić, że JEDYNIE I WYŁĄCZNIE ON, JEDYNIE ON, potrafi i może, a nawet chce to zrobić?
Tylko czy jesteś na to gotowy/gotowa?

Czy uważasz siebie za świątynię, która jest czyta, czy może jest właśnie odwrotnie, pełno w niej tego, czego nie powinno tam być... Jeśli uważasz, że nie jest ona czyta, to może czas to zmienić, i poprosić Jezusa Chrystusa o to, aby On się tym zajął, bo... ma w tym już wprawę.

Bo kiedy Jezus już to zrobi, nie będzie odwrotu, jak tylko skierowanie się ku Niemu, Bogu, Jezusowi, w Duchu Świętym.
Chcesz tego, jesteś na to przygotowany/przygotowana, aby stać się czystym/czystą?

Kolejną sprawą w czytaniu tej Niedzieli jest także końcówka (w.24):
Im zaś Jezus nie wierzył/miał zaufania (im, im/ich)* ponieważ On znał/poznał** wszystkich. 
Oraz (w.25):
I dlatego nie potrzebował mieć aby ktoś zaświadczał/poświadczał o człowieku, sam bowiem znał/poznał** co było w człowieku.
* (im, im/ich) - następuje tutaj powtórzenie, które może oznaczać po prostu: "wszystkich tych"
** znał/poznał - odnosi się także do bliskości seksualnej, więc prawdopodobnie może bardziej chodzić o "przenikanie".

Ale gdy się spojrzy na ten fragment, bez powyższego, to bardzo szybko dostrzeżemy, iż jest on jakby zlepiony z dwóch opisów. Jeden odnosi się do wydarzanie, a drugi do tego, iż ludzie zaczynali wierzyć w imię, Jezusa, czyli iż jest on Synem Bożym, Zbawicielem, Wyzwolicielem.

Jednakże, Jan jakby chciał pokazać, boską formę Jezusa, gdzie On wie, kim każdy z nas jest, oraz jaki jest, jaki jest w środku. To wiele pokazuje, iż Jezus zna nasze wnętrze, tylko czy my je znamy i chcemy oczyścić, czy może nam się ten syf... po prostu podoba.

niedziela, 13 sierpnia 2017

Strach przed burzą... (Czemu zwątpiłeś, człowiecze małej wiary?)

Kiedy myślę nad tym, co stało się w Polsce w ostatnich dniach, a czytaniami obecnej Niedzieli, i jaki to tydzień Niedzieli (Brewiarz), to nie uważam tego za przypadek.
Co więcej, nie wierzę w przypadki. Wierzę za to w to, że wszystko ma znaczenie i sens, i dzieje się po coś. Tak, teraz nie zobaczę tego sensu, ale człowiek nigdy go nie zobaczy.

W ostatnich dniach nad Polską przeszły gwałtowne, wręcz praktycznie nie spotykane nad tym krajem nawałnice, burze, czy wręcz wichury, które były gwałtowne, silne i niszczycielskie.

A dzisiaj w Czytaniach do Mszy mamy historię Eliasza, które chowa się w grocie (jaskini):
Pierwsze czytanie: 1 Krl 19, 9a. 11-13a
Gdy Eliasz przyszedł do Bożej góry Horeb, wszedł do pewnej groty, gdzie przenocował. Wtedy Bóg rzekł: «Wyjdź, aby stanąć na górze wobec Pana!»
A oto Pan przechodził. Gwałtowna wichura rozwalająca góry i druzgocąca skały szła przed Panem; ale Pana nie było w wichurze. A po wichurze – trzęsienie ziemi: Pana nie było w trzęsieniu ziemi. Po trzęsieniu ziemi powstał ogień: Pana nie było w ogniu. A po tym ogniu – szmer łagodnego powiewu. Kiedy tylko Eliasz go usłyszał, zasłoniwszy twarz płaszczem, wyszedł i stanął przy wejściu do groty.
Ewangelia: Mt 14, 22-33
Gdy tłum został nasycony, zaraz Jezus przynaglił uczniów, żeby wsiedli do łodzi i wyprzedzili Go na drugi brzeg, zanim odprawi tłumy. Gdy to uczynił, wyszedł sam jeden na górę, aby się modlić. Wieczór zapadł, a On sam tam przebywał.
Łódź zaś była już o wiele stadiów oddalona od brzegu, miotana falami, bo wiatr był przeciwny. Lecz o czwartej straży nocnej przyszedł do nich, krocząc po jeziorze. Uczniowie, zobaczywszy Go kroczącego po jeziorze, zlękli się, myśląc, że to zjawa, i ze strachu krzyknęli.
Jezus zaraz przemówił do nich: «Odwagi! To Ja jestem, nie bójcie się!»
Na to odezwał się Piotr: «Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie!»
A On rzekł: «Przyjdź!» Piotr wyszedł z łodzi i krocząc po wodzie, podszedł do Jezusa. Lecz na widok silnego wiatru uląkł się i gdy zaczął tonąć, krzyknął: «Panie, ratuj mnie!»
Jezus natychmiast wyciągnął rękę i chwycił go, mówiąc: «Czemu zwątpiłeś, człowiecze małej wiary?»
Gdy wsiedli do łodzi, wiatr się uciszył. Ci zaś, którzy byli w łodzi, upadli przed Nim, mówiąc: «Prawdziwie jesteś Synem Bożym».
Brewiarz tom IV, III tydzień, Jutrznia: Psalm 148
Chwalcie Pana na ziemi: potwory morskie i wszystkie głębiny.
Ogniu i gradzie, mgło i śniegu, gwałtowny huraganie, który pełnisz Jego rozkazy.
Ktoś mógłby to nazwać przypadkiem, ale za dużo tu przypadkowości, a ja nie wierzę w przypadek (jak już to napisałem powyżej).

Kiedy czasami po huraganie, albo przejściu tornada, albo kiedy amerykanów dotknie jakaś straszna tragedia, to znajdzie się ktoś, kto wspomina Boga, Jego opatrzność, Jezus itd.
W Polsce, kraju w którym 98% mieszkańców deklaruje katolicyzm próżno szukać, czy raczej nasłuchiwać takich głosów. Oglądając relacji z miejsc zdarzeń objętych tragedią, czy wypowiedzi osób, które przeżyły, nie usłyszałem wzmianki o Bogu, czy Jezusie. Przypadek?

I można uznać, że demonizuję, że tłumaczę sobie to tak, czy inaczej, ale w Piśmie świętym, normalną rzeczą jest przypisywać każde zdarzenie pogodowe Bogu, bo człowiek nie ma na nie wpływu. Żaden człowiek nie jest wstanie wpłynąć na nawałnice, od tak, bo tak chce, dla swojego "widzi mi się". Jedynie Jezus to potrafił, jako Syn Boga.
Ale jednego uczy Biblia, Boga w tych wszystkich tragicznych rzeczach nie ma, Bóg jest dopiero za nimi. Ale nie oznacza to, że Boga za tymi rzeczami nie ma. Jest. Tylko czy ktoś Go tam zobaczył, w tej ciszy?

poniedziałek, 12 czerwca 2017

Jak nas umiłował Bóg? - Niedziela - Najświętszej Trójcy

...tak bowiem umiłował ten Bóg świat dlatego/tak więc Syna jednorodzonego dał żeby wszyscy/każdy kto wierzący (w) Niego nie przepadł/nie zginął ale miał/posiadał życie wieczne
nie wysyłał ten Bóg Syna (w) świat żeby sądzić świat ale żeby oszczędzić świat poprzez Niego
kto Jego wierzący/wyznający (w) Niego nie [będzie] sądzony kto nie wierzący teraz sądzony ponieważ nie wierzą (w) Imię Jednorodzonego Syna Boga...
(tłumaczenie własne, z j. oryginalnego)

Tak wiem, już pisałem o tym fragmencie, ale...

Kiedy czytam ten fragment wypowiedzi Jezusa (bo nie jest to cała wypowiedź Chrystusa do Nikodema), to łapię się na tym, iż... on nie jest o Trójcy Świętej, co chyba każdy widzi.

O czym Jezus mówi?
Każdy z nas, już tutaj na ziemi, dokonuje, jakby tak nie spojrzeć, pierwszego sądu wobec siebie. Chodzi oczywiście o wybranie, czy przyjmuje się Jezusa i wierzy w niego, wyznaje, czy odrzuca Jego słowa, i przyjmuje kłamstwo, a więc trwa się w ciemności.

Jednakże można odnieść dziwne wrażenie, że słowo sądzić, które pojawia się w oryginale, nie każdemu pasują. Ponieważ Jezus ma dokonać sądu ostatecznego, a tutaj się okazuje, że pierwszy "mały" sąd to my sami wykonujemy nad naszymi głowami. I to stwierdzenie, oszczędzić, jak to tak? Więc jeśli Bóg nie chce sądzić, ale oszczędzić, to kto będzie sądzić świat?
Odpowiedź jest oczywista: Jezus.
To pokazuje, że Bóg, Abba, nie jest sędzią, ale Władcą, Stwórcą, Stworzycielem, Głównym Kreatorem wszystkiego, a Jezus z ramienia i polecenia Boga, i na podstawie przyjęcia i wiary w Jezusa dokona sądu. Ponieważ Jezus daje nam jasne wytyczne co do swojego sądu, oraz polecenia, jak i też przykład, który mamy naśladować.

Inną kwestią jest umiłowanie Boga tego świata, które wykracza po za ludzie rozumowanie. Ponieważ bez miłości, nie byłoby niczego, nikogo. Pustka.
Dla Boga trwa cały czas dzień siódmy, dzień zachwytu nad całym stworzeniem. Koniec świata nastanie dnia ósmego. Ale dla Boga jest dzień siódmy... Czy ja czuję ten zachwyt Boga nad sobą? Czy ja czuję Jego miłość każdego dnia? Czy ja uznaję się za kogoś, za coś wyjątkowego w swoich, cudzych, Boga oczach?
Jeśli nie, to warto sobie zadać inne pytanie: Dlaczego, dlaczego tak się dzieje?
Każda kobieta jest cudowna i piękna, wyjątkowa, i jedyna w swoim rodzaju.
Każdy mężczyzna jest wyjątkowy, wspaniały, cudowny.
Nie jest tak?
Jeśli nie, to ostanie pytanie, na które trzeba sobie odpowiedzieć: Dlaczego wierzysz w kłamstwo, które szatan ci podsuwa co dzień?

Jezus mówi wyraźnie i dosadnie: ...tak bowiem umiłował ten Bóg świat dlatego więc Syna jednorodzonego dał...
Albo w to wierzysz i przyjmuje, albo odrzucasz i wierzysz sobie, innym ludziom, albo szatanowi.



poniedziałek, 22 maja 2017

Bóg umiłował świat, a nasza droga ku światłu, bo w Bogu jest nasze działanie.

Ewangelia wg. św. Jana 3, 10b-21

Ty jesteś co nauczycielem/uczonym Izraela i tego nie wiesz?

Prawda, prawda* mówię tobie ponieważ co wiemy mówimy i co pokazujemy "[dajemy] świadectwo"/świadczymy i świadectwo nasze nie otrzymać/wziąć/przyjąć

jeśli [o] świecie mówię wam i "nie wierzy"**, jak? jeśli mówię mu o niebie uwierzy?

i żaden "podnosi się"/wstępuję do nieba jeśli nie ten który z nieba schodzi/opuszcza/zostawia co Syna człowieka [który] jest w niebie

i jak Mojżesz uniósł/wywyższył węża na pustyni w ten sposób/tak wywyższyć musi*** [być] Syn człowieka

aby wszyscy co wierzący w Niego mieli życie wieczne

tak bowiem umiłował ten Bóg świat dlatego/tak więc Syna jednorodzonego/jednego dał żeby wszyscy/każdy kto wierzący (w) Niego nie przepadł/nie zginął ale miał/posiadał życie**** wieczne

nie wysyłał ten Bóg Syna (w) świat żeby sądzić świat ale żeby oszczędzić świat poprzez Niego

kto Jego wierzący/wyznający (w) Niego nie [będzie] sądzony kto nie wierzący teraz sądzony ponieważ nie wierzą (w) Imię Jednorodzonego/Jednego Syna Boga 

i Jestem sędzią ponieważ światło przyszło na świat i umiłował człowiek "więcej ciemności"/"bardziej ciemność" niż światło [która (ciemność)] jest dla niego zła działaniem

wszyscy którzy zło czynią nienawidzą światła i nie idą do światła aby nie odsłaniać pracy działania/czynów swojego

który czyni prawdę idzie do światła żeby "było widoczne"/"stało się jasne" jego działanie ponieważ w Bogu jest działanie.


* - Amen, amen...
** - "nie przyjmuje"
*** - nieuniknione
**** - cielesne i duchowe
(tłumaczenie dosłowne, własne, przy wykorzystaniu j. greckiego, oryginalnego)

Kiedy czytam słowa Jezusa w oryginale, może trochę koślawię tłumaczone, ale jednak Jego słowa, to zastanawiam się (i to już nie pierwszy raz): Czy trzeba coś do Nich dodawać? Jest tutaj co komentować?
Zatopić się w Tych Słowach i w Nich trwać...

Pierwsza kwestią, którą zauważam to miłosierdzie wobec świata, ponieważ miłość pochodzi od Boga, i Bogiem jest miłość, bo Bóg jest miłością. Więc dlaczego tak wiele osób w Polsce mówi: kocham cię, a nie miłuję cię? Zastanawiając się nad tą kwestią, czyli kwestią miłości, doszedłem do wniosku, iż "kocham cię" to pustka, to puste słowa, a nawet, czy wręcz kłamstwo, zaprzeczenie wobec miłości. Ponieważ, kocham cię, mówi osoba która nie ma w sobie miłości. Aby kogoś obdarować, okazać miłość, trzeba ją najpierw mieć w sobie, być nią wypełnionym. Co więcej, kocham cię, odnosi się jedynie do pewnych elementów, a nie całości. W takim układzie, kochać można jedynie pewną część kogoś (innego człowieka), to co dobre, to co mi się podoba, ale w tym samym momencie odrzucać to co mi się nie podoba, albo wady tego kogoś, a moim zdaniem, na tym miłość nie polega. Miłość, czyli miłowanie kogoś to przyjmowanie kogoś takim jakim jest, jakim został stworzony, jak każdego z nas miłuje Abba/Tato który jest w Niebie. I oczywiście, są mężczyźni którzy nie nadają się na męża, czy do małżeństwa, ale nie zmienia to faktu, iż miłość, i kochać kogoś to dwie rozmijające się kwestie. I oczywiście, mógłbym dalej rozwijać powyższą kwestię, ale nie to tu chodzi.

Drugą sprawą jest nie sądzenie, ponieważ poniekąd my sami siebie sądzimy, ale oszczędzenie, wyzwolenie (z grzechu) tego świata. To co mówi do nas Jezus świadczy o tym, iż pierwszy sąd dokonujemy my sami, wykonując go (czy raczej dokonując go) nad sobą.

Trzecim elementem: w Bogu jest działanie.
Jezus nawiązuje do czynów, co pokazuje dlaczego czynienie zła, czy zło w naszych czynach oddala nas od Boga. Ponieważ nasze chcenie, działanie, postępowanie, jako dzieci Boga, jako twór Boga, podlega... Bogu, do czego nawiązują inne słowa: Czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek czynicie, na chwałę Boga to czynicie/czyńcie.
Moje palce, moje oczy, uszy, mój mózg został wymyślony i ulepiony przez Boga, a więc czyniąc zło, obarczam nie tylko siebie winą za to, ale też i Boga, jakbym mówił: Bóg nie jest idealny, bo mnie nie ulepił idealnego. Oczywiście, każdy z nas podobno jest wolny, każdy z nas podejmuje daną decyzję świadomie, ale nie zmienia to faktu, iż to Bóg każdego z nas ulepił, wymyślił i stworzył, oraz tworzył oba drzewa w Raju... Nie zmienia to też faktu, iż Bóg jest idealny, i do tego powinien dążyć chyba każdy z nas. Jednakże ten świat każdego niszczy. Na przykład w kwestii miłości, niszczy nas... kłamstwo, iż nikt nas nie miłuje, nikt nie kocha, więc czujemy się nieszczęśliwi, a to jest przecież kłamstwo. Bo zapominamy o Ojcu, Tatusiu w Niebie, który nie odwraca się od nas. I to od każdego zależy (podjęcie decyzji), czy trwam w świetle, czy może w ciemności, czy idzie ku światłu, czy może zapadam się w ciemność, czyli w śmierć. To trwanie w grzechu jest śmiercią, bo dla Boga jakbym umarł, bo sam siebie uśmiercam, i jest to moja decyzja, ale... Dla Boga, nie ma takiej śmierci, aby nie można byłoby z niej wyjść i zobaczyć, jak Ojciec/Abba wybiega na przeciw, ciesząc się z powrotu tego który był uznawany za martwego.
Bo wszystko w Bogu, dla Boga, przez Boga, ku Bogu.
Bez Boga nic nie jesteśmy wstanie zrobić, nawet mrugnąć, gdyby Bóg tak to zaplanował i tego chciał. Nawet moje chcenie jest w Bogu.
Czy jestem tego świadomy jako wyznawca Jego Syna?