Wszystkie teksty są autorstwa autora bloga.
Co oznacza, że teksty na tym blogu nie muszą być (w pewnych kwestiach) zgodne z linią, czy oficjalnymi poglądami, naukami Kościoła Katolickiego.

Licencja tekstów na blogu: CC-BY (Creative Commons - Uznanie Autorstwa)
Jeśli jakikolwiek tekst lub fragment pojawi się na blogu, to jest oznaczony autorstwem, czy źródłem.

niedziela, 9 lipca 2017

Cisza w Bogu.

Nie ma osoby, która by nie zbliżając się do Boga, nie mówiła o ciszy.
Nie spotkałem się z żadnym tekstem, czy przekazem, aby Bóg, czy Boga można było znaleźć w hałasie.

Problem w tym, że nie ma czegoś takiego jak... cisza.

Cisza w swoim założeniu oznacza całkowity brak jakichkolwiek dźwięków, a to jest nie możliwe.

Każdy kto zatka sobie uszy, szybko odkryje, oczywiście po pewnym czasie, ale jednak odkryje, że słyszy, tak słyszy przepływ krwi, bicie serca, każdy oddech.
Cisza?

Podobnie jest w pomieszczeniu do którego nie dochodzą żadne dźwięki z zewnątrz (otoczenie). W tym przypadku człowiek mimo iż trwa niby w ciszy, zaczyna dźwięki tła spłycać do tego stopnia, że wydaje mu się, że jest cicho, a przecież tak nie jest.
Osoby medytujące, czy przebywające w pomieszczeniach wyciszonych, czyli nie laboratoryjnych, nie trwają w ciszy, ponieważ same wzbudzają hałas. Nie jest to hałas fizyczny, ale psychiczny, wewnętrzny, czyli różnego rodzaju myśli, pomysły, plany, obrazy, wspomnienia, innymi słowy: przeszłość, teraźniejszość i przyszłość w jednym.

Jest udowodnione, że cisza laboratoryjna, czyli w specjalnych pomieszczeniach dźwiękoszczelnych wywołuje po pewnych czasie halucynacje dźwiękowe: głosy, słowa, czy inne dźwięku, które nie są obecne, ale generuje je sam mózg. 

Czy to znaczy, że można trwać w ciszy?
Moim zdaniem, nie.

Kiedy człowiek się wyciszy, oraz będzie trwać w miejscu wyciszonym, to zacznie atakować sam sobie, zacznie odkrywać w sobie formuły, czy nawet demony, które ujawnią swoją moc.

I patrząc na to co napisałem, dochodzę do wniosku, że Bóg nie bez powodu stworzył ucho i jego mechanizm.
Bo człowiek nie może trwać w permanentnej ciszy, bo oszaleje, bo cisza oznacza że dana żywa istota... nie żyje. Jeśli nie słyszy swojego serca, oddechu, jak krew przepływa, to jest... martwa, a przecież... żyje.

Co, moim zdaniem, dowodzi, że to nie hałas nas niszczy, ale skupianie się na nim. To nie demony, i myśli nasz niszczą, ale skupianie się na nich.

To właśnie skupienie na pewnych aspektach wewnętrznych, czy psychologicznych, blokuje i zatrzymuje człowieka. Więcej, nie pozwala mu się rozwijać czy zauważyć rozwiązania danego problemu.
I tutaj nie chodzi o formę, ale fakt, iż przebywanie w ciszy, czy wyciszenie jest skierowane do siebie, w swoją stronę. A to oznacza... egoizm.
Jak w takim razie w grzechu, egoizm, który jest zaprzeczeniem miłości, można mówić o Bogu, czy zbliżaniu się do Boga?

Pan Bóg nie chce i nie oczekuje od nas ofiary, ale miłosierdzia, czyli działania wobec innych, a to wyklucza siedzenie w ciszy, czy wyciszanie się.

Mógłbym nawet rzec, że Pana Boga nie ma w ciszy, bo cisza jest pustką. A w pustkę wchodzi jedynie szatan i jego demony.
Pan Bóg jest w czynach, a więc w hałasie, zgiełku, w miłości. Czy miłość jest w ciszy, w medytacji?
Moim zdaniem, nie.
Bo nawet jeśli ktoś jest wypełniony miłością, to jeszcze nic nie znaczy. To właśnie oblewanie kogoś miłością ma sens.

Jeśli cisza jest zbawienna i zbliża do Boga, to gdzie w tym jest miłość, którą jest Bóg?
Bo w miłości nie ma ciszy, i miłość nigdy ciszą nie będzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz