[osoba] heteroseksualna - kobieta która czuje pociąg do mężczyzn, mężczyzna który czuje pociąg do kobiet.
[osoba] homoseksualna - kobieta która czuje pociąg do kobiet, mężczyzna który czuje pociąg do mężczyzn.
[osoba] biseksualna - kobieta która czuje pociąg do kobiet i mężczyzn, mężczyzna który czuje pociąg do mężczyzn i kobiet.
[osoba] transseksualna - kobieta która czuje się wewnętrznie/duchowo/mentalnie/emocjonalnie mężczyzną, mężczyzna który czuje się wewnętrznie/duchowo/mentalnie/emocjonalnie kobietą.
transwestytyzm - upodobnianie się do płci przeciwnej, czyli kobieta przebiera się i przyjmuje zachowanie jako mężczyzna, mężczyzna przebiera się i przyjmuje kobiecą formę zachowywania się.
Oczywiście jest to uproszczona forma określenia seksualności. Ponieważ są osoby, które nie identyfikują się z żadną płcią (brak poczucia jako kobieta, oraz też jako mężczyzna).
I teraz mam problem, ponieważ kościół praktycznie od średniowiecza zaniechał, wręcz wycofał się z jakimkolwiek nauczaniem wobec ciała, seksualności, cielesności, czy biologi człowieka. Jedynie co zrobiono, to postawiono twarde i jednoznaczne ograniczniki i zakazy: stosunek jedynie dla stworzenia nowego życia, zakaz stosowania antykoncepcji, jedyna słuszna pozycja seksualna, itd. A każde odstępstwo jest złem, czyli grzechem ciężkim.
Ale, aby zrozumieć pewne niuanse i obecną postawę kościoła katolickiego, trzeba by najpierw zrozumieć, jak wyglądało życie (seksualne) w średniowieczu, także i ksieży:
[youtube=https://www.youtube.com/watch?v=2bwp2lOK4xc]
Ale to nic, przecież kościół katolicki zaczął się przecież od rzymian, a ich zwyczaje seksualne nie były lepsze:
[youtube=https://www.youtube.com/watch?v=SpiS9ruw9F0]
I można być zniesmaczonym, po obejrzeniu powyższych materiałów, ale trzeba to wiedzieć, co już wiecie, aby zrozumieć obecną postawę kościoła. Są to istotne informacje, nawet jeśli wydają ci się czasem przeszłym.
Otwórz, chcę cię poinformować, że za słowami cenionego i poważanego profesora historii Zakonu Dominikanów, powtórzę jego słowa: Kościół katolicki w Polsce żyje i funkcjonuje w latach około 1200. I nic w tym temacie zmienić się, na obecną chwilę, nie zamierza. A przecież lata 1200+ to średniowiecze i nauka płynąca z tamtego okresu. Dochodzi do tego doktryna tamtych czasów, myślenie wg. tamtych czasów i postępowanie wg. tamtych czasów. Stykając się z Kościołem katolickim tak naprawdę człowiek styka się z tym, co było w średniowieczu.
Po takim wstępie, czas przejść do samej akcji i wytłumaczenia o co chodzi z tym homoseksualizmem.
Sama akcja, która została "potępiona" przez biskupów, ma dwa oblicza. Jedno to oblicze katolików, a raczej chrześcijan, a druga strona to organizacje LGBT, czyli (z ang. Lesbian, Gay, Bisexual, Transgender) – skrótowiec odnoszący się do lesbijek, gejów, osób biseksualnych oraz osób transgenderycznych jako do całości(Wikipedia).
I tłumaczeń tej akcji można znaleźć w internecie wiele, więc ja przedstawię swój punkt widzenia. I jak ja odbieram tę akcję.
Przekażmy sobie znak pokoju kojarzy mi się z mszą. Nie ważne, czy ktoś ma w dłoni różaniec, czy tęczową opaskę. Czy podając komuś dłoń, patrzę na to? Nie. Znak pokoju to nie jest dla mnie znak akceptacji wobec grzechów tego kogoś, czy jego postępowania, ale okazanie komuś akceptacji jako człowiek, który został stworzony na obraz i podobieństwo Boga, Ojca Niebieskiego. Czy w takim rozumowaniu mam prawo odtrącać wyciągniętom do mnie dłoń, w geście pokoju?
I wiem, że jest pewna nieścisłość w moim rozumowaniu, bo nie znam tego kogoś, nie wiem tak naprawdę co robi. Ale czy coś to zmienia? Czy mam prawo nie akceptować tego kogoś jako osobę, czy mam ją za nic pogardzać, poniżać, nienawidzić? W tym miejscu przytoczę zachowanie Jezusa: Widząc to, faryzeusze mówili do Jego uczniów: Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami? On usłyszawszy to, rzekł: Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary. Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników. (Mt 9,11-13)
I oczywiście, można interpretować "Przekażmy sobie znak pokoju" jako przyzwolenie wobec tego, co ktoś robi. Ale czy podając komuś dłoń, na znak pokoju, wiem, co ktoś robi? A jeśli ten ktoś znęca się, albo bije współmałżonka, molestuje, gwałci, dopuszcza się nieczystości cielesnej, jest alkoholikiem, albo narkomanem, pedofilem, albo prostytutką... to co, wiem o tym i nie podam tej osobie ręki, na znak pokoju? Rozumiem, że biskupi martwią się o wiernych, ale czy troska ta jest podyktowana naprawdę troską o wiernych, czy może jest formą pokazania dominacji, jak to było w średniowieczu (kościół rządzi każdy aspektem życia wiernego, oraz niewiernego)?
Porozmawiajmy o seksualności...
W Ewangelii trudno szukać całych akapitów, czy przypowieści o seksualności, ponieważ takowych nie ma. Jezus nie ingerował w tą sferę życia człowieka, chyba że wytykał wypaczenie w tej materii np. nieczyste myśli. Inną wzmianką jest krytyka listu rozwodowego, który wprowadził Mojżesz, co jest interpretowane jako stałość i niezmienność małżeństwa. Problem w tym, iż człowiek (adam) i Ewa nie mieli ślubu, więc jak się odnosić w tym temacie do małżeństwa. Jezus przecież akcentuje swoją wypowiedź na jednym ciele jakie tworzy kobieta i mężczyzna, ale dzieje się tak podczas... stosunku. To własnie on "legalizuje" małżeństwo.
Sytuacja zmienia się, jeśliby zajrzeć do Starego Testamentu, a dokładniej do Tory.
Księga Kapłańska 18,22-23I jest tutaj pewna nieścisłość, ponieważ Pan Bóg nie mówi tutaj nic o mieszkaniu razem, czy byciu razem, ale o fakcie ostatecznym, czyli o stosunku.
Nie będziesz obcował (współżyć) z mężczyzną, tak jak się obcuje (współżyje) z kobietą. To jest obrzydliwość! Nie będziesz obcował cieleśnie z żadnym zwierzęciem; przez to stałbyś się nieczystym. Także i kobieta nie będzie stawać przed zwierzęciem, aby się z nim złączyć. To jest sromota!
Gdyby patrzeć na stosunki homoseksualne w perspektywy tego przykazu, to sam związek homoseksualny nie jest niczym złym. Zmienia się to, kiedy... dwóch mężczyzn wejdzie w relacje seksualne. Chyba, że ja coś źle rozumuje.
Ale, tak naprawdę, bo jeszcze się z tym nie spotkałem, NIKT nie zadał pytania: Dlaczego PAN Bóg daje takie prawo?
Odpowiedź jest prosta: brak możliwości przekazania życia.
Już tłumaczę.
Przypuśćmy, że wybucha wielka katastrofa, w której ginie prawie cała ludzkość, a jedynie dwóch mężczyzn homoseksualistów przeżywa. Ostaje się też kilka zwierząt (różnej płci), oraz kawałek nieskażonej ziemi. Czy będą oni wstanie przedłużyć gatunek ludzki? Nie. Nawet gdyby wpadli na pomysł wykorzystania do tego zwierząt, ale to tak nie działa. A więc całkowite wymarcie gatunku ludzkiego.
Przypuśćmy, że wybucha wielka wojna, w której ginie praktycznie cała ludzkość, oprócz dwóch homoseksualnych dziewczyn (lesbijek). Mają kilka zwierząt (różnej płci), oraz kawałek ziemi do uprawy. Czy będą one mogły przedłużyć gatunek? Nie. Nawet jeśli użyją zwierząt, to i tak nic z tego. To oznacza, że człowiek wymrze, całkowicie.
Przyjmijmy, że coś dzieje się z ziemią, są katastrofy. Na ziemi, z żywych ostaje się kobieta i mężczyzna. Kilka sztuk zwierzyny, oraz kawałek ziemi pod uprawę. Nawet jeśliby się nienawidzili, nie znosili, mają możliwość przedłużyć i powoli, bardzo powoli odbudować rodzaj ludzki.
I dlatego PAN Bóg daje takie, a nie inne prawo Mojżeszowi. Dlatego Pan Bóg określa przepisy wobec nagości, ale też wobec stosunków tej samej płci. Bo gdyby osoby tej samej płci pozostały przy życiu, kiedy inni ludzie byliby martwi... To jak dać szansę na życie, kiedy nie ma jej jak przekazać? Prawdziwy mężczyzna nie urodzi dziecka, a kobieta nie jest wstanie sama siebie zapłodnić.
Kościół katolicki broni swojej racji opierając się na tym fragmencie:
Mat 19,3-9Ale kościół katolicki nie mówi nic o tym, iż temat homoseksualistów zostaje poruszony moment później:
Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, i zadali Mu pytanie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On odpowiedział: «Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę? I rzekł: Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela». Odparli Mu: «Czemu więc Mojżesz polecił dać jej list rozwodowy i odprawić ją?» Odpowiedział im: «Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych pozwolił wam Mojżesz oddalać wasze żony; lecz od początku tak nie było. A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę - chyba w wypadku nierządu - a bierze inną, popełnia cudzołóstwo. I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo».
Mat 19, 12W drugim fragmencie Jezus wskazuje właśnie... homoseksualizm: Bo są niezdatni (eunuchami) do małżeństwa, którzy z łona matki takimi się urodzili.
Bo są niezdatni (eunuchami) do małżeństwa, którzy z łona matki takimi się urodzili; i są niezdatni (eunuchami) do małżeństwa, których ludzie takimi uczynili; a są i tacy bezżenni, którzy dla królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni. Kto może pojąć, niech pojmuje!
To co trzeba na pewno wiedzieć, to to, że homoseksualizm nie jest żadną, uleczalną chorobą. Taka osoba się po prostu taka rodzi. I żadne terapie, czy inne działania tego nie zmienią. Taka osoba po prostu już taka jest i trzeba to zaakceptować, i tyle.
Ale czy to oznacza, że mam jej nie podać ręki, na znak pokoju?
Czy Jezus kogokolwiek odrzucał?
Myślę, i myślę... i nie przypominam sobie.
Nie mam prawa nikogo oceniać, ponieważ sam Jezus o sobie zakazywał mówić Dobry, bo jedynie Bóg taki jest. Co do oceny czynów, mamy w pewnym sensie prawo, ale jedynie wtedy kiedy WIEMY, że ktoś je popełnia, ale WIEMY, a nie DOMYŚLAMY SIĘ, albo PRZYPUSZCZAMY, lub OCENIAMY odgórnie, ale WIEMY, co nie zmienia faktu, że nie mamy prawa odtrącać nikogo, choćby nie wiem kim był... Przypowieść do miłosiernym samarytaninie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz