Wszystkie teksty są autorstwa autora bloga.
Co oznacza, że teksty na tym blogu nie muszą być (w pewnych kwestiach) zgodne z linią, czy oficjalnymi poglądami, naukami Kościoła Katolickiego.

Licencja tekstów na blogu: CC-BY (Creative Commons - Uznanie Autorstwa)
Jeśli jakikolwiek tekst lub fragment pojawi się na blogu, to jest oznaczony autorstwem, czy źródłem.

poniedziałek, 25 lipca 2016

ŚDM (2016 - Kraków)... i co dalej?

W mojej parafii...

...pierwszą rzeczą jaka rzucała się w oczy, to fakt, że przez kilka miesięcy (a już intensywniej przez około trzy miesiące) przed rozpoczęciem się ŚDM w Krakowie o tym wydarzeniu mówiło się, ogłaszano spotkania, była modlitwa, prezentacje przed mszami i nauka Hymny tego wydarzenia... Innymi słowy: dozowano pewne informacje, aby wprowadzić (przygotować i "wkręcić") w to parafian.

Około miesiąc przed Światowymi Dniami Młodzieży w Krakowie (2016) jakby ktoś zakręcił kurek z energią i informacją. Coś tam mówiono, ale wprowadzenie w to parafian się zakończyło. Hymn wydarzenia... Nauka była, ale później... Jakby przestał istnieć.

Samych dni w parafii też praktycznie nie rozgłaszano, nie reklamowano, nie zachęcano osoby do zaangażowania.
Ale ktoś powie: Ale to spotkanie młodych, co ja stara baba, czy nie młody facet mam do tego?

I tu jest problem. Przed ŚDM w Krakowie w parafii mówiło się o tym, informowano parafian podczas każdej mszy niedzielnej, a kiedy nie oficjalnie (bo na początek w parafiach) rozpoczęły się Światowe Dni Młodzieży, to jakby tych dni ich nie było. Jedyna różnica to grupki osób młodych mówiących w innym języku wędrują po mieście (kto był w czasie wakacji w Krakowie to wie, że to żadna nowość, czy egzotyczność).
To tak raduje się kościół... marnie.

Trochę żałuję, że nie zebrano pielgrzymów (ponad tysiąc) przed kościołem, aby zobaczyli sobie Nieszpory w Niedzielę. Wtedy zobaczyli by... prawdziwy polski kościół. Jaki? Garstka ludzi, modli się przed Najświętszym Sakramentem (wystawianym w Niedziele jedynie podczas tej modlitwy), mimo iż parafia liczy sobie ponad 10 tysięcy wiernych (wg. danych ze strony diecezji). I co najsmutniejsze, to to, że w kościele podczas tej modlitwy praktycznie brak... młodych ludzi. Prawdziwy obraz polskiego kościoła...

Nie dziwię się, dlaczego pielgrzymi mają problem ze zrozumieniem faktu budowania kilku kościołów w niewielkim mieście, ale pomoc osobą potrzebujących ewangelizacji, czy aktywne i powszechne wspieranie ludzi istnieje jedynie od święta.

I nie wiem, czy ktoś jest wstanie wytłumaczyć pielgrzymom, dlaczego kościół w Polsce tkwi twardo i nieustannie w roku... około 1200 (to nie jest żart, ale stwierdzenie sytuowanego historyka Dominikanów). Ktoś? Ktokolwiek?

Światowe Dni Młodzieży to naprawdę fajna inicjatywa, ale nie w przypadku polskiego kościoła. Kościoła, który korzy się i związany jest po części w polityką.
Zobaczyć przystrojone okno elementami religijnymi: św. Jan Paweł II, Andrzej Duda, Beata Szydło i Jarosław Kaczyński (zdjęcie krąży po internecie).
Gdzie w tym wszystkim Jezus, choćby jakiś inny święty?

A co, po...?
Boję się, ale w wielu przypadkach... nic się nie zmieni. Polski kościół wobec młodych nadal będzie taki sam, a młodzi będą tacy sami. Ilość młodych odchodzących od kościoła nie zmieni się. I żadna impreza, czy wydarzenie tego nie zmieni. Młodzi nadal będą odchodzić od kościoła, nie dlatego że coś z nimi nie tak, albo źle się czują w kościele. Powodem jest klerykalizm, hierarchiczność, brak słuchania młodych (bo to młodzi i "g" wiedzą o życiu), gdzie nadal wiara będzie przekazywana suchymi słowami, a nie czynami. Większość grup parafialnych nadal będzie stateczna, żeby nie napisać do pewnego stopnia skostniała. Czy pokaże się młodych z innych krajów taki kościół w Polsce? Nie. Pokaże im się kościół ładnie odmalowany, przygotowany, niby pełen energii. A kiedy wszystko się skończy, ściągnie się narzutę na elewację, wszyscy wrócą do swojego trybu życia, a energia wyparuje.

ŚDM w Krakowie (2016) to ziarno rzucone na glebę.
Pytanie teraz jest, co dalej z tym ziarnem. Wykiełkuje mimo twardego i zasypanego gruzem podłoża? Czy raczej zostanie przysypane kolejną dawką gruzu i tyle będzie?

ps.
Zastanawiam się, po co była ta nauka Hymnu "Błogosławieni Miłosierni", jeśli podczas mszy w Niedzielę nie został on ani razu zaśpiewany i raczej już nie zostanie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz