Kiedy spojrzy się na czytania w II Niedzielę Wielkiego Posty, Roku B, to łączy je jedno: pytanie o to, czy jesteś wierzący/wierząca?
Bo jak inaczej określić historię Abrahama, albo to co się dzieje po zejściu z góry, gdzie Jezus wytyka uczniom brak... wiary.
Czy jesteś wierzącą osobą?
Większość odpowie, że tak, oczywiście.
A tak naprawdę?
No tu jest problem, bo co to znaczyć wierzyć?
I od razu zaznaczam, iż nie będę tutaj przytaczał żadnych symboli, czy symboliki, bo ani uczniowie, ani inni uczniowie, którzy głosili ewangelię tego nie odnosili do pewnych obrazów, ani znaczeń.
Dlatego ja też tego nie zrobię. Nie dlatego, że nie mogę, ale po prostu nie chcę. Patrzenie na fragmenty o przemienieniu się Jezusa na górze, czy działaniu Abrahama wobec swojego syna także na górze, mają inny wymiar, a symbolika jedynie zaciemnia i zamazuje znaczenie, zamiast uwypuklać.
Pierwszą sprawą o której trzeba wiedzieć, to to, że wydarzenie opisywane w Ewangelii się nie wydarzyło. Tego wydarzenia nie ma.
My wszyscy stoimy pod górą, nie jesteśmy tam z Jezusem, nie wiemy co się tam na górze dzieje. My jesteśmy na dole: "Zachowali to więc w tajemnicy, tylko zastanawiali się między sobą, co znaczy powstać z martwych."
Każdy z nas dowiaduje się o tym przemienieniu kiedy następuje pierwsze ukazanie się Jezusa w wieczerniku, PO powstaniu z martwych, a nie przed. Dlaczego?
Ponieważ jeśli nie uwierzysz, nie przyjmiesz prawdy i tajemnicy Zmartwychwstania, to jak masz przyjąć prawdy o przemienieniu?
Jeśli wierzysz, iż Jezus NAPRAWDĘ powstał z martwych, to przemienieniu na górze będzie jedynie dodatkiem.
Kiedy Jezus "wycofuje się" z wieczernika, Piotr, Jakub, czy Jan zaczynają mówić:
-- Wiecie, musimy wam o czymś powiedzieć. Pamiętacie kiedy On nas zabrał na górę, a wy zostaliście na dole.
-- No, tak.
-- To zabrał nas tam osobno, a później stał się świecąco biały, Jego szaty znaczy się, jak żaden wybielający ubrania tego nie wybieli, ale on też tak jakby. A później odszedł trochę i zobaczyliśmy dwóch mężczyzn, stojących koło niego, jak żywych, którzy z nim rozmawiali.
-- No, no.
-- No i, Piotr zaczął coś mówić o tym, że dobrze że tu jesteśmy, to zbudujemy trzy namioty dla nich, czyli jeden dla Jezusa, drugi dla jednego, a trzeci dla drugiego. Później nam powiedział, kto to był, Mojżesz i Eliasz.
-- Wiedzieliście Mojżesz i Eliasza?
-- Tak, widzieliśmy. To byli oni. A po chwili pojawił się obłok, który ich zakrył, po czym stał tylko On, Jezus, sam.
Wierzysz, że tak było?
Bo jak napisane zostało, uczniowie dotrzymali obietnicy, musieli ją wyjawić dopiero po... zmartwychwstaniu, a nie przed, jak to czytamy.
I tutaj nasuwa mi się kilka pytań:
>> Czy ja w to wierzę?
>> Czy moje czyny, słowa, postępowanie, zachowanie są jak jaśniejący Jezus?
>> Czy przez moje życie przebija blask Jezusa?
>> Czy oświecam pogan, jestem lampą którą się stawia, aby była światłem dla innych wobec Jezusa?
Jeśli na któreś pytanie pada odpowiedź: Nie. To warto się zastanowić nad tym, jak żyję, i czy naprawdę jestem osobą wierzącą, czy wiedzącą.
Bo to nic wielkiego i trudnego wiedzieć, ale kiedy przychodzi problem, odwołać się do wszystkiego, ale nie do Boga.
Inną kwestą jest też sprawa słów, które padają z obłoku: „On jest moim Synem umiłowanym. Jego słuchajcie!
Jestem dobrym słuchaczem Jezusa?
A może tak naprawdę słucham jedynie siebie, czy innych podobnych mi ludzi?
Popatrzmy też na Abrahama, który idzie poświęcić swojego jedynego syna umiłowanego.
Ile osób, obecnie, gdyby usłyszeli gdzieś z Nieba, idź na taką i taką ulicę, tam będzie gruz, zbuduj tam ołtarz i zabij swojego jedynego syna/swoją jedyną córkę.
Zrobiłbyś to?
A to jest właśnie wiara.
I moim zdaniem doszukiwanie się symboliki, czy innych znaczeń jest kompletnie bez sensu, bo jedynie wpada się w pewien samozachwyt. A Pan Bóg jasno i wyraźnie pyta każdego: Wierzysz?
Przytoczę tutaj pewno kazanie, które zostały wygłoszone w Krakowie, u Dominikanów, przez pewnego starego Dominikanina:
Jezus zmartwychwstał. Ale wy i tak w to nie wierzycie.
Jeśli nie przyjmiesz, nie uwierzysz, że Jezus naprawdę tego dokonał, czyli powstał z martwych, to jak masz uwierzyć we wszystko inne, co o Nim zostało napisane, opisane, czy przedstawione w Piśmie Świętym?
ps.
Można sobie zadać pytanie: Dlaczego jedynie trzech uczniów zostało zabranych, a wszyscy?
Bo od razu wywiązała by się dyskusja o symbolikę, znaczenie, a co bardziej prawdopodobne, prawdziwość. Po prostu, nastąpił by rozłam.
Inną kwestią też jest fakt, iż Judasz, mógłby nie popełnić, czy nie zdradzić Jezusa, a tym samym... nasze Zbawienie by się nie dokonało.
Wszystkie teksty są autorstwa autora bloga.
Co oznacza, że teksty na tym blogu nie muszą być (w pewnych kwestiach) zgodne z linią, czy oficjalnymi poglądami, naukami Kościoła Katolickiego.
Licencja tekstów na blogu: CC-BY (Creative Commons - Uznanie Autorstwa)
Licencja tekstów na blogu: CC-BY (Creative Commons - Uznanie Autorstwa)
Jeśli jakikolwiek tekst lub fragment pojawi się na blogu, to jest oznaczony autorstwem, czy źródłem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz