Wszystkie teksty są autorstwa autora bloga.
Co oznacza, że teksty na tym blogu nie muszą być (w pewnych kwestiach) zgodne z linią, czy oficjalnymi poglądami, naukami Kościoła Katolickiego.

Licencja tekstów na blogu: CC-BY (Creative Commons - Uznanie Autorstwa)
Jeśli jakikolwiek tekst lub fragment pojawi się na blogu, to jest oznaczony autorstwem, czy źródłem.

sobota, 17 lutego 2018

Wielki Post (2018) - I Niedziela

Kuszenie Jezusa na pustyni.

U Marka ten fragment życia Jezusa jest bardzo zdawkowy.
Co więcej, w Ewangelii św. Marka, mamy zaznaczone, iż "przebywał wśród dzikich zwierząt i aniołowie mu służyli".

Dlatego warto spojrzeć na to samo wydarzenie, ale przy pomocy Ewangelii wg. św. Mateusza, gdzie Jezus zostaje wystawiony na kuszenie w trzech pytaniach.
I właśnie chciałbym zatrzymać się na chwilę, na tych pytaniach, w odniesieniu do tego, co wydarzyło się w Raju, między Ewą, a wężem.

Specjalnie łącze te dwa wydarzenia, ponieważ są one dosłownie takie same.

Wąż/szatan, próbują dokładnie tego same wobec Jezusa, co skusiło Ewę, w zamyśle i przebiegłości węża.

Kiedy wąż rozmawia z Ewą, to oczywiście wprowadzą ją w błąd, ale to nie jest takie istotne.
Ponieważ wystarczy spojrzeć na to z takiej perspektywy, iż wąż skupia uwagę Ewy jedynie... na tym jedynym drzewie.
Tylko że, to nie jest jedyne drzewo w Raju.
Co więcej, Ewa patrząc na to drzewa zauważa i STWIERDZA, iż owoce tego drzewa są dobre.
Niby nic niezwykłego, ale... Kiedy się przyjrzymy, czy raczej cofniemy na sam początek Księgi Rodzaju, szybko odkryjemy KTO miał prawdo określać, czy coś jest DOBRE - Bóg.
Jedynie Bóg, miał prawo powiedzieć, dobre, złe. Bo JEDYNIE Bóg ma takie rozeznanie. Bóg nie musi poznawać, Bóg wie: co jest dobre, a co złe.
Co zrobiła Ewa? Stwierdziła jasno: te owoce są dobre.
Jak ona mogła to wiedzieć, nie zjadając ich, nie badając ich, a jedynie widząc. Czy można cokolwiek określić jako dobre, patrząc na to? Naprawdę?
Ale to jest jeszcze nic, ponieważ wąż skłania Ewę do stwierdzenia, że nie ma przeszkód, aby zjeść owoc tego drzewa.
Czy te owoce tego drzewa były złe? Czy te owoce tego drzewa były dobre?
Jak można było to określić?
Czy człowiek, który także został stworzony przez Boga, może tego dokonać nie mając kompletnie pojęcia o stworzeniu?
Po za tym, jak można określić owoc drzewa poznania dobra i zła?
Owoc poznania dobra i zła, a co to za owoc? Czym on jest? Czy to jest coś konkretnego?
Mało też zwraca się na słowo, które ma wielkie znaczenie, a mianowicie: poznanie.
Poznanie, to nic innego jak zbliżenie się do czegoś w bardzo bliskiej relacji, wręcz przeniknięcie czegoś, zatopienie się w czymś.
Czym było drzewo (i jego owoce), poznania dobra i zła?
To nic innego, jak przeniknięcie, wręcz "pojęcie" samo w sobie, o dobru i złu. Iż to człowiek jest wstanie rozeznać, rozpoznać, przeniknąć, zawładnąć dobrem i złem.
Czy to jest prawda?
Nie. Jak każdy z nas wie, jak to jest z naszymi upadkami. To samo wiedział wąż/szatan, że człowiek nie jest Bogiem, aby zapanować nad dobrem i złem, przeniknąć je, zapanować nad nimi dwoma.
Już samo stwierdzenie, iż dane owoce są dobre, było kłamstwem, ponieważ nie mogły takie być.
A wprowadzenie do swojego ciała, sprawiło, że to co było BARDZO DOBRE, zostało zepsute/popsute/PRZENIKNIĘTE także przez... zło.

Gdy się spojrzy na kuszenie Jezusa, na pustyni, mamy dosłownie to samo.
Szatan próbuje przekonać Jezusa, że to do czego namawia Go, to nic takiego, to jedynie... takie o, coś, przecież nic się nie stanie.
Szatan stosuje dokładnie tą samą taktykę, jaką stosuje wobec każdego z nas, jak i też skusił Ewę w raju.

Jezus jednak ma tą świadomość, co jest dobre, i co złe - jest Synem Bożym/Boga.
Warto też zwrócić uwagę na to, że każde z trzech kuszeń szatana, ma jeden wymiar: do siebie, dla siebie. Czy to zamiana kamienia w chleb, czy skok ze świątyni, czy panowanie, wszystko ma jeden kierunek, do siebie, do swojego ja.
A przecież Jezus nigdy niczego nie chce dla siebie, ale narodził się (jak powie Piłatowi) aby umrzeć, czyli oddać życie za człowieka.

Jednakże, z tym wydarzeniem na pustyni nasuwają mi się pewne pytania, które chciałbym zadać każdemu czytającemu ten tekst:
Ile osób jest taką pustynią, na której nic nie rośnie?
Ile osób stawia się w pozycji szatana wobec Boga/Jezusa?
Ile osób jest jak Jezusem, i nie potrafi wygrać z szatanem?
Ile osób idzie z Jezusem, i mimo tego, iż Zbawiciel jest obok, dają się skusić?
A ile osób same przechodzą do szatana, nie mając o tym nawet pojęcia?

Czy jestem jak pustynia, na której hoduję jedynie chwasty, albo nic nie rośnie, a jedynie hulają demony i szatan?

Ile razy stawiałem w opozycji wobec Jezusa, czy Boga, z pytaniami, czy pretensjami:
-- jestem głodny, albo dzieje się w moim życiu, to czy tamto, dotknij, zadziałaj, ulecz, no dawaj, no dalej... DZIAŁAJ!! I nic się nie dzieje.
-- dlaczego milczysz, chce się zabić, RATUJ MNIE, no dalej, chcę skoczyć, chce się powiesić, podciąć żyły, DAWAJ, zrób coś.
-- pokłoń się przed mną, no dalej, KLĘKAJ, a ja wtedy uklęknę przed Tobą, będę chodził do kościoła, będę się modlił, będę nawet się spowiadał, ale ty pierwszy... oddaj mi pokłon, a wtedy i ja ci się pokłonię i oddam w twoje władanie, ale ty najpierw to zrób.

Ile razy to ty musiałeś/musiałaś zmagać się z kuszeniem, podszeptem, prowadzeniem?

A może idziesz z Jezusem przez życiem i się boisz?
Jezu nie widzisz tych przeciwności, tych przeszkód? Boję się. Nie rozumiem.

A może sam/sama idziesz do szatana, myśląc: poradę sobie, dam radę, ja go przechytrzę?

Jezus nie bez powodu poszedł na pustynię, wyprowadzony przez Ducha. Inaczej, nie otrzymalibyśmy recepty na to, jak mamy przeciwdziałać, przezwyciężyć się, wygrać z kuszeniem szatana. Bo to jest jedyny taki fragment, innego nie ma.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz