Poniższy tekst będzie pisany z perspektywy mężczyzny. Kobiety muszą przełożyć zwroty rodzajowe pod swoją perspektywę.)
============
Miłość.
Każdy kto chciałbym opisać dość dokładnie miłość, jako uczucie, błądzi, bo to tak samo jakby chcieć opisać dokładnie i szczegółowo Boga. Niemożliwe.Miłość nie jest jednym samowystarczalnym elementem, ale składa się z pewnych mniejszych całości, które ją tworzą.
To co warto wiedzieć, to to, że miłość to uczucie, które istnieje w każdym, ale to każdym człowieku, podobnie jak wiara, i nadzieja.
Jednakże zastanawiając się nad kwestią miłości doszedłem do pewnych założeń, które muszą zostać spełnione, aby można było mówić prawdziwie o miłości. Ponieważ miłość ma też swoje odbicie w kłamstwie, i jest to: zauroczenie (przeważnie u mężczyzn) lub wmawianie sobie miłość (przeważnie u kobiet).
Pierwszym aspektem miłości jest fakt, iż osoba która nie jest nią wypełniona, nie jest wstanie jej okazywać. I nie ma tutaj żadnych odstępstw, taki jest fakt. I oczywiście znajdą się osoby, które będą próbowały udawać, ale w dłuższej perspektywie czasu, to nigdy się nie udaje i ma tragiczne skutki.
Muszę też tutaj zaznaczyć, że można udawać miłość, czy zakochanie bez miłości w sobie. Po prostu, dana osoba wchodzi w rolę, która wypala się bardzo szybko u mężczyzn, albo jest podsycana i utrzymana jako prawda w przypadku kobiet.
Tutaj posłużę się pewnym wydarzeniem, które miało miejsce w Piśmie Świętym, a dokładniej w życiu Jezusa, czyli przemienienie wody w wino, w Kanie.
I oczywiście, to wydarzenie na weselu ma wiele ważnych momentów i elementów, które można różnie odnosić i interpretować, ale bardzo dobrze też pokazuje (przemiana, jakiej dokonuje Jezus), jak wiele w naszym życiu zależy od Boga, i Jezusa, w Duch Świętym.
Wyobraź sobie, że każdy człowiek, który chodzi po świecie, jest takim dzbanem.
Normalnie, taki dzban jest pusty, albo coś w nim chlupocze. Kiedy taka osoba poznaje kogoś, czy kimś się zachwyci, lub zwraca na kogoś uwagę, to wypełnia się wodą, całkowicie. Ale, to jedynie woda. Tak wygląda zauroczenie, zachwyt. Różnica między pustym dzbanem, a wypełnionym wodą, jest niewielka. Ponieważ patrząc w pusty dzban, widać jego środek, ścianki, dno. Kiedy wypełni się wodą, nadal widać ścianki i dno, ale kiedy zechce się włożyć rękę w głąb, to poczuje się pewną materię, czyli wodę. Niby taki dzban jest pusty, ale jednak czymś wypełniony.
I tutaj pojawia się Bóg, Jezus. Bo jedynie poprzez Jego "ingerencję" (nie dosłownie), Jego działanie, ta woda, nijaka, bezbarwna woda, może zamienić się w cudowne, wspaniałe wino. Wino, którym druga osoba będzie chciała upajać się, czy smakować. Co więcej, ta osoba nie będzie chciała się z nikim tym winem dzielić, oraz sama nie będzie chciała pić innego trunku, jak tylko ten i wyłącznie ten, i to z tego dzbana.
I aby to było jasne, iż nie chodzi o to, że pojawi się Jezus, dotknie i już jest miłość. Nie. Chodzi o świadome uczucie, świadomość miłości w sobie, oraz tej drugiej osoby, jak i jej okazywania. Ale nie można rozeznać miłości, bez Boga, Jezusa. Miłość, która nie jest ukierunkowana wobec innej osoby, jest niczym. Miłość nie skupia się na sobie, w sobie, dla siebie.
I oczywiście, można całe życie pić wodę i udawać, że się nią ktoś upija, czy delektuje, ale na dłuższy czas to nie działa. Bo woda, to woda, i w dłuższej perspektywie czasu ktoś może stwierdzić, że nie ma to znaczenie, z jakiego dzbana się nią czerpie i pije, więc można ją czerpać także z innych dzbanów (czyt. zdrada).
I dlatego powtórzę, że jeśli nie masz w sobie miłości, jeśli nie jesteś nią przepełniony, to nie możesz nią oblać nikogo, ani też nie masz czym zachwycić drugiej osoby.
Drugim aspektem miłości jest kłamstwo, czyli... "kocham cię" lub jak kto woli - kochanie.
Gdyby przyjrzeć się lepiej kochaniu, to zauważy się, że są to słowa nadmiernie nadużywane w Polsce, i języku Polskim. A przecież kocham cię, to tak naprawdę zaprzeczenie miłości.
Mam nadzieje, że zaskoczenie pojawiło się na twojej twarzy.
Kochać, kocham cię - to tak naprawdę czynność, a nie uczucie. Co więcej, czynność, która odwołuje się do uczucia, które ma swoją czynność, czyli: miłowanie. Po co miłości druga forma okazywania jej, kiedy ma własną?
Ponieważ "kocham cię", czy "kochanie" to po prostu pustka.
Z kocham cię, czy kochania, nic, ale to nic nie wynika.
Osoby, które powtarzają, lub akcentują słowa: kocham cię, tak naprawdę w dużej mierze nie rozumieją o czym mówią, czym jest miłość, oraz na czym się opiera. W wielu przypadkach, takie osoby nie czują miłości w sobie, a już na pewno nie są nią wypełnione, a co za tym idzie, nie mogą jej okazać drugiej osobie. Działa tutaj także aspekt psychologiczny, czyli wmawianie, czy raczej utwierdzania się w czymś, czego nie ma. Osoba, która zbyt często akcentuje, "kocham cię", tak naprawdę nie chcę zakomunikować komuś swoich uczuć, ale chce sama siebie do tych uczuć przekonać i je w sobie wzbudzić, jak i też utwierdzić lub wręcz wywołać w sobie to, czego w tej osobie tak naprawdę, po prostu, nie ma.
Czym w takim razie jest, tak naprawdę: kochanie, czy kocham cię?
To tak: nic.
Ja to porównuję do pustego sejfu, czy skarbca. Nic w nim nie ma. Ale, aby uzyskać "coś", dana osoba wypisuje na "listku" papieru toaletowego: 100 zł, a na drugiej stronie: kocham cię, i daje tej drugiej osobie. I tak cały czas. Ale w pewnym momencie ta druga strona mówi: sprawdzam i otwiera swój skarbiec, do którego wrzucała "weksle/pieniądze". Co się okazuje? Że mole i czas, zrobiły swoje. Nic nie ma. A nawet jeśli coś tam będzie, to za takie skrawki papieru nic nie można kupić, bo są bezużyteczne. Ta druga strona ma tak samo. Jak obie osoby były puste, tak pozostały. Czy coś z tego wynika, czy coś można na czymś takim zbudować, czy z takich skrawków papieru toaletowego można coś kupić?
Dlatego uważam, że: kocham cię, czy kochanie - to kłamstwo.
Innym problemem kochania jest, wybiórczość.
Wygląda to tak, iż osoba która kocha, patrzy na twarz drugiej osoby i stwierdza: kocham tą brodę, kocham te usta, kocham te policzki, kocham te oczy, kocham to czoło, ale nie podoba mi się ten nos, nie podobają mi się te brwi, ale ogólnie kocham tę osobę, ale jednak... coś mi się w niej nie do końca podoba. Kłamstwo polega na tym, iż albo kocham, albo i nie, w miłości nie ma "ale".
Kochanie z założenia wybiórczo przyjmuje pewne elementy, które odpowiadają komuś, a inne są odrzucane.
Z miłością, a tym samym z miłowaniem jest tak: miłuję tę brodę, bo należy do osoby którą miłuję, więc tą brodę miłuję, miłuję te usta, miłuję te policzki, otaczam miłością te oczy, miłuję to czoło, miłuję ten nos, choć nie podoba mi się, to go miłuję, i mam ochotę całować i okazywać miłość, bo jest własnością tej ukochanej przez mnie osoby, miłuję też te brwi, choć mi się nie podobają, są cudowne i miłuję je.
Taka jest właśnie różnica między miłowaniem, a kochaniem.
I jak wspomniałem, miłość ma swoją czynność, i nie potrzebuje dodatkowej, czy drugiej.
Jeśli się ze mną nie zgadzasz, to zastanów się nad słowami Jezusa:
"Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie przepadł, ale miał życie wieczne" J 3,16
Definicja miłości wynika z samego Boga, który otacza nią i będzie otaczał człowieka, bo Bóg jest miłością. Więc jeśli zaprzeczasz powyższemu, to trochę tak jakbyś zaprzeczał samemu istnieniu Bogu, lub stawał przeciwko Bogu (to co zrobił szatan), wobec tego co zrobił Bóg w Jezusie, swoim Synu, wobec świata.
Kiedy można mówić o miłości?
(Przypominam, że powyższy i poniższy tekst jest moim spojrzeniem na dane tematy.)
1. Przekazanie serca.
Oznacza to, że "wyrywam" własne, moje serce, i przekazuje, a wręcz umieszczam je w miejscu serca drugiej osoby, co robi też ta druga osoba ze swoim serca, wyciągając i wkładając w miejsce mojego serca.
To oznacza, że przestaje istnieć coś takiego, jak MOJE JA. Pojawia się, JEJ JA.
Oznacza to, że nie ma już: czego ja chcę, czego ja pragnę, co bym chciał, ale co chciała by, czego pragnie, czego chce ta ukochana przez mnie osoba, bo moje serce jest... tam, w drugiej osobie, a nie we mnie. Nie ma już przecież mojego ja. To oznacza, koniec egoizmem, chyba że będzie istnieć wobec tej drugiej osoby. I oczywiście nie chodzi mi o całkowity egoizm, ale skupienia się, zainteresowanie itd.
2. Jedno ciało.
To nic innego, jak połączenie dwóch ciał, jako jedno. Czyli, nie ma i nie istnieje coś takiego jak: tajemnica, moje sprawy, moje problemy, moje życie. NIE. Połączenie ciała, oznacza, że jest się jednym ciałem, jednością, jednym funkcjonującym organizmem. A co za tym idzie, twoja przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, to przeszłość, teraźniejszość, i przyszłość, oraz tajemnice, sprawy, problemy także tej drugiej osoby, strony.
To także oznacza bycie blisko ze sobą, jak jedno ciało, robienie coś będąc dwoma połówkami w jednym ciele, ja jestem jedną ręką, druga osoba - drugą ręką, a nie bo każde sobie. Bo jedno ciało - fizyczne, nie może istnieć w rozerwaniu, albo oddzieleniu.
Każdy kto będąc w związku zachowuje coś dla siebie, lub ma tajemnice, to tak jakby cały czas okłamywał drugą osobę, którą ma miłować, a nie oszukiwać.
3. Prawo Boga.
Mogą występować dwa powyższe, ale zawsze to nie będzie pełne, i w pełni zabezpieczone uczucie. Nawet jeśli będą spełnione powyższe dwa warunki, to o pełnej, prawdziwej miłości nie będzie można mówić. Powód powinien być oczywisty: szatan/zły ma pełne spektrum i nie ograniczone możliwości, aby zacząć działać między takimi osobami. Bez zgodności z Prawem Boga, przepisami Boga, zawsze, prędzej czy później pojawi się grzech.
Aby to było jasne: Prawo Boga, oraz tylko jeden spełniony z powyższych punktów nie tworzy miłości. Można żyć zgodnie z Prawem Boga, ale nie spełniać dwóch pierwszych zasad, a to oznacza że nie można nazwać/nazywać tego co jest, czy taki stan życia - miłością.
Tylko i wyłącznie kiedy istnieją te trzy elementy można mówić o prawdziwej miłość, w innym przypadku jest mowa o kłamstwie i życiu w kłamstwie, czy to wobec tej drugiej osoby, czy wobec siebie, czy Boga, czy/i sakramentu.
Powyższy akapit o miłości może wydawać się zbyt ciężki, zbyt nierealny, ale warto pamiętać o tym, że tak właśnie miłuje każdego... Bóg. I każdy człowiek powinien do tego poziomu dążyć, albo chociaż się starać pracować nad wzrastaniem, a nie dołowaniu czy poprzestawaniu na tym co jest.
Muszę tutaj też wspomnieć o zauroczeniu, które nie oznacza niczego złego, oraz nie jest żadnym grzechem, czy błędem, lub elementem zła, czy formułą wobec cielesności. Po prostu, zauroczenie... nie jest miłością, i tyle. To pewien stan rzeczy, który albo sami sobie wmawiamy, albo jest pewnym zachwytem nad kimś, ale to nie jest miłość. Ponieważ miłość jako uczucie, tak samo jak i wiara, czy nadzieja są elementami świadomymi, a nie ukierunkowanymi jedynie na nasze potrzeby, które są na niskim poziomie. W ten sposób może kobieta trwać w związku, czy małżeństwie kilkanaście lat i obudzić się w pewnym momencie, ponieważ żyła... zauroczeniem, a nie miłością. I to samo dotyczy mężczyzny, który w pewnym momencie uświadamia sobie, że podoba mu się inna kobieta, i wchodzi z nią w relację, no bo podoba mu się. To znaczy, że jego małżeństwo było niczym innym jak kłamstwem i świadomie ten mężczyzna pokazuje, iż jego małżeństwo nie zostało zawarte z miłości, a jego życie to życie w grzechu.
Wszystko przez to, że miłość to uczucie, które się nie wypala, ani nie zanika, oraz nie umiera.
Zauroczenie to pewne stan, który po krótkim (mężczyźni), lub dłuższym (kobiety) czasie się wypala, znika, ulatuje. To od danej osoby zależy, czy się będzie karmiła pustką, czy może wreszcie zrozumie, na czym tak naprawdę polega miłość.
============
Mężczyzna.
Gdyby kogokolwiek zapytać o ideę, formułę, trzon, albo zamysł - mężczyzna - to mało kto będzie wstanie logicznie odpowiedzieć na to pytanie. Bo tak naprawdę: Co sprawia, lub dlaczego mężczyzna jest taki, jaki jest? Dlaczego tak myśli, działa, funkcjonuje? Co motywuje go, aby tak myśleć, jak myśli?Podstawą mężczyzny jest... jednozadaniowość. Wiem, że nie jest to poprawne słowo, ale tylko ono opisuje mężczyznę.
I tak, to jest trzon, czy zamysł mężczyzny. Nic innego. To właśnie z tej idei wychodzi, czy raczej wywodzi się wszystko inne w mężczyźnie. To właśnie ta jednozadaniowość kreuje mężczyznę w każdym jego aspekcie, myśleniu, działaniu, czy funkcjonowaniu. I nie ma innej formuły, czy definicji. Mężczyzna taki jest wg. zamysłu Boga, a to oznacza że: je, wydala, śpi, mówi, komunikuje się, czy pracuje itd. itp. wg. jednozadaniowości.
Ma to swoje dobre i złe strony, co nie zmienia faktu, że tego się zmienić po prostu nie da. Mężczyzna rodzi się mężczyzną, jest mężczyzną i umiera jako mężczyzna. Choćby nie wiem, jak ktoś chciał inaczej, tak jest, były, i będzie, czy się to komuś podoba, czy nie.
Czym jest tak naprawdę jednozadaniowość?
Wyobrazić sobie wystarczy boksy dla koni w wyścigach konnych, w każdym z nich zamiast konia jest kamień.
Mężczyzna działa tak, iż każdy kamień będzie przepychał osobno, aż nie zepchnie go na koniec trasy. Na końcu trasy przeważnie jest jakaś iluzoryczna nagroda.
Tak właśnie działa mężczyzna.
Jest to o tyle ważne, iż każdy, ale to każdy mężczyzna tak działa, KAŻDY. Oznacza to, że twój brat, wujek, ojciec, ksiądz, zakonnik, syn, kuzyn, dziadek, sąsiad, nieznajomy na przystanku... KAŻDY mężczyzna działa w oparciu o ten zamysł.
Dobrą stroną, oraz złą jest sama idea tego zamysłu. Z jednej strony mężczyzna stara się, walczy, aby osiągnąć wyznaczony poziom, czy wyznaczone i przyjęte założenia lub cele.
Z drugiej strony, tej złej strony, iluzoryczna nagroda nie zawsze jest czymś dobrym i właściwym. Co więcej, droga do osiągnięcia danej iluzorycznej nagrody jest niejednokrotnie drogą po trupach, aby osiągnąć cel.
Przedstawię to w przykładzie.
Zespół pracowników. Jednemu z mężczyzn podoba się koleżanka z zespołu. Wyznacza on sobie zadanie, aby ją kolokwialnie i nie stosownie określając, zaliczyć. Jego działania, dążenia będą podyktowane tylko tą jedną myślą, tą jedną iluzoryczną nagrodą - zaliczyć. Jeśli będzie się to wiązało ze zmuszeniem danej kobiety do osiągnięcia przez tego mężczyznę swojego zamysłu, to dojdzie on do wniosku, że jest to warte podjęcia drastycznych kroków, co będzie dla tej kobiety oznaczać np. upicie, albo odurzenie, i prawdopodobny gwałt. Czy ten mężczyzna osiąga coś wartościowego? Tak, i nie. Liczy się fakt, że wyznaczony przez niego cel został osiągnięty.
Cel w przypadku mężczyzny jest kluczowym założenie w jego funkcjonowaniu. Bez celu, mężczyzna nie kiwnie nawet palcem.
Są trzy elementy, które mogą odwieść mężczyznę od osiągnięcia celu: kiedy osiągnięcie celu przedłuża się dość znacząco (w takim wypadku mężczyzna porzuca czasowo dane zadanie, ale nie musi to oznaczać że do niego nie powróci w jakiejś dogodniejszej chwili, czy sytuacji), ktoś może zniechęcić mężczyznę, albo cel zostanie usunięty, a tym samym starania przestają mieć sens.
Ponieważ drugim aspektem jednozadaniowości w mężczyźnie jest... sens.
Mężczyzna musi, wręcz potrzebuje widzieć sens w tym co robi. Inaczej, z czasem zaprzestanie działań, czy starań.
Ale, z jednozadaniowości, wywodzi się inny aspekt mężczyzny, i formuła jego działania, to... pokoje.
Mężczyzna działa w oparciu o pokoje, do których wchodzi, przebywa i przechodzi. Pokoje te nie stykają się ze sobą, ale mimo wszystko drzwi/przejścia są połączone, na modłę kostki Rubika.
Oznacza to, że mężczyzna wchodzi do pokoju: zabawa z dzieckiem, spanie, praca, jazda samochodem itp. itd. i trwa w tym pokoju, przestrzegając do pewnego stopnia reguł jakie panują, czy zostały przyjęte dla danego pokoju. A odnosząc się do jednozadaniowości: mężczyzna wyznacza sobie cel, zabawa z dzieckiem, i realizuje wyznaczony cel. "Nagroda" - zadowolone dziecko, zadowolona żona, bo nie będzie wypominać brak czasu dla dziecka itd.
Jednakże, mężczyźni posiadają jeden pokój, którego nie zrozumie żadna, ale to ŻADNA kobieta, a jest to tzw. biały pokój, lub pokój który nie istnieje, choć istnieje. Gdyby jakaś kobieta weszła do tego pokoju, to po wejściu do tego pokoju, spojrzałaby i umarła. Naprawdę, taka jest prawda. Ten biały pokój, to jedyne miejsce, gdzie kobieta nijak nie może się dostać, bo nie jest wstanie go zrozumieć i pojąć. Co więcej, mężczyźni wielokrotnie potrafią z niego korzystać. Objawia się to całkowitym wyłączeniem w odbieraniu bodźców, lub skupienie się jednokierunkowe wobec danej rzeczy np. wpatrywanie się w jeden punkt i nie słuchaniu drugiej osoby, która mówi np. żony.
Trzeci element, który wywodzi się z jednozadaniowości, a który kreuje mężczyznę, to... egoizm.
Tak, każdy mężczyzna jest egoistą. Nie ma przed tym ucieczki. Pocieszające jest to, iż wskaźnik egoizmu u każdego mężczyzny jest inny, oraz że ten wskaźnik jest ruchomy. To nie jest tak, że mężczyzna rodzi się z wysokim poziomem egoizmu i tak pozostanie, nie, to tak nie działa.
Egoizm u mężczyzn jest, po prostu, wrodzony. Albo się to akceptuje, przyjmuje i pamięta o tym, albo się z tym walczy, co nigdy nie skutkuje zbyt dobrymi efektami.
Trzeba też wiedzieć, że mężczyzna przez swoją jednozadaniowość, priorytetuje zadania, czy cele, nie zawsze wybierając najlepszy, czy najodpowiedniejszy. Ma to swoje odbicie w egoizmie, gdzie pewne sprawy są ważniejsze, niż inne, w odniesieniu do mężczyzny i jedynie do niego np. wyjście na piwo (zadanie, do osiągnięcia, przy marudzącej żonie), czy chęć obejrzenia meczu, kiedy w tym samym czasie leci ulubiona bajka dziecka, albo obowiązkowy serial, który zawsze ogląda żona.
Powyższe trzy element to właśnie trzon, zamysł mężczyzny.
Potem rzekł Pan Bóg: „Nie jest dobrze, by człowiek był sam. Uczynię mu pomoc podobną do niego”.Powyższy fragment obrazuje formułę mężczyzny w ujęciu Biblijnym, czyli nazwij, dbaj, wykonaj. Bóg nie tłumaczy człowiekowi co ma robić, ale... że coś ma zrobić, wyznacza mu cel, działanie i oczekuje od niego efektów.
Ulepił więc PAN Bóg z ziemi wszelkie dzikie zwierzęta i wszelkie ptactwo powietrzne. Przyprowadził je do człowieka, aby dowiedzieć się, jak on je nazwie. I wszystkie żyjące istoty miały się tak nazywać, jak on je nazwał.
Człowiek nadał nazwę wszelkiemu bydłu, wszelkim ptakom powietrznym i dzikim zwierzętom. Nie znalazł jednak pomocy odpowiedniej dla siebie.
(Biblia Paulistów, 2008, Księga Rodzaju 2,18-20)
Na kartach Pisma Świętego można wielokrotnie znaleźć polecenia Boga wobec mężczyzn: Noe - zbudowanie arki, Abraham i złożenie ofiary z syna itd.
Nawet przypisy odnoszące się do składania ofiary są nakazami skierowanymi wyłącznie do mężczyzn.
============
Kobieta.
Kiedy Bóg lepił kobietę, odwrócił cały swój zamysł jaki powziął w przypadku człowieka. Z tego zamysłu ulepiona została istota inna, niż pierwotny plan dla człowieka/mężczyzny. Jedyne co łączy kobietę z mężczyzną to to, iż ma ciało, została ulepiona przez Boga na Jego podobieństwo i obraz.I tak jak mężczyzna jest jednozadaniowcem, tak kobieta jest wielozadaniowcem (od wielozadaniowości). Polega to na tym, że mężczyzna postawiony przed kilkoma kamieniami będzie pchał każdy kamień osobno, i każdy z osobna będzie przepchnąć w przepaść, tak kobieta każdy kamień będzie popychać po trochu, do tego z różną siłą i mocą, ale regularnie, w zależności od tego, który kamień ona uzna za stosowny do popchnięcia.
Przykład: Naprawa auta.
Mężczyzna zajmie się podwoziem i nie zajmie się niczym innym, bo wie, że bez tego elementu nie warto zaczynać innych, i dlatego skupia się na tym jednym elemencie, bo chce go ukończyć. Dopiero wtedy zacznie kolejny itd.
Kobieta zajmie się podwoziem, ale w trakcie zauważy ryskę na błotniku, więc postanowi ją usunąć, później pojawi się potrzeba wymiany przedniego zderzaka, więc zacznie szukać nowego, a do tego spostrzeże że trzeba wymienić olej, opony, ale wtedy przypomni sobie o podwoziu, więc wróci do tego aspektu... i tak cały czas.
Kobieta też nie działa w oparciu o sens i iluzoryczną nagrodę, choć też może ten aspekt się pojawić. Zazwyczaj nagroda jest "rozmywalna". Co to znaczy, "rozmywalna"? Jeśli kobieta realizuje kilka elementów na raz, to nie może być jednej konkretnej, nawet tej iluzorycznej nagrody jak to jest u mężczyzn, ale jest to w pewnym sensie poczucie nagrody lub odczuwanie nagrody, co bierze się z fakt dokonania czegoś. Czy na świecie znajdzie się choć jedna kobieta, która robi coś dla "nagrody"? W wielu przypadkach chodzi o ideę, przesłanie, albo po prostu o sam fakt nie jednokrotnie wymyślony przez samą kobietę.
Z tego też założenia wywodzi się inny aspekt kobiety: pokój.
Tak, pokój, nie pokoje jak u mężczyzn, ale pokój.
Jeden, ogromny, PRZEZROCZYSTY, pokój. Pokój, gdzie wszystko wiruje, miesza się, przeskakuje, gromadzi w zbiory, po czym rozdziela itd. itp., i tak cały czas. Ważna jest ta przezroczystość, warto o tym pamiętać.
To co ważne, to mężczyzna może wejść do tego pokoju, ale nie będzie wstanie w 100% zrozumieć zachodzących w nim zamian, form, czy zjawisk. Może to próbować zrozumieć i w jakiś sposób zaobserwuje pewne prawidłowości, ale nigdy nie będzie to do końca przez niego pojęte.
Trzecim elementem składającym się na kobietę to... altruizm (przeciwieństwo egoizmu).
I tutaj taka sama sytuacja jak w przypadku mężczyzn, czyli: wskaźnik altruizmu jest różny dla każdej kobiety, oraz jest on ruchomy.
Trzeba zaznaczyć, że kobiety są także egoistkami, ale ich egoizm nie wynika z patrzenia na siebie, ale od siebie. Co to znaczy? Kobieta zapychająca szafę kolejnymi parami butów, czy kolejnymi sztukami ubrań, nie robi tego tak naprawdę dla siebie, ale odnosi to wobec innych: aby mieć, w co się ubrać wobec innych, bo to inni przecież widzą/patrzą. Jest to związane w dużej mierze z poczuciem i odczuwaniem satysfakcji i zadowolenia. A tak naprawdę w takim gromadzeniu dóbr chodzi o próbę wymyślenie siebie, znalezienie czegoś co będzie wewnętrznie kreować kobietę, oraz da jej poczucie... kobiecości, czyli bycia kobietą.
Wiążę się to z tym, co zrobił Pan Bóg, oraz czym ukarał kobietę kiedy wyrzucał ludzi z Raju.
Wracając do tego pokoju i jego przezroczystości...
Ma to swoje dobre i złe strony.
Dla kobiet jednakże ma to raczej złe skutki, ponieważ oznacza to, iż są chodzącymi... nadajnikami.
Tak, proszę mi wybaczyć, ale taka jest prawda i fakt. Każda, ale to każda kobieta (babcia, żona, siostra, córka, matka, sąsiadka, ciotka, koleżanka w pracy, czy obca kobieta na ulicy itd.) to chodzące nadajniki.
Co to znaczy?
Jest to spowodowane właśnie tą przezroczystością kobiecego "pokoju", czuli wnętrza kobiety.
Kobieta została tak przez Boga ulepiona, iż wszystko: od emocji, po stan fizyczny, psychiczny, duchowy, emocjonalny, a na uczuciach kończąc, ogłasza całemu światu. A jeszcze prościej: stan swoich potrzeb, i tego wszystkiego co w niej się dzieje jest wizualizowane przez kobietę na zewnątrz i jest ogłasza po przez:
-- mówienie - słowa, styl, dobór słów, budowanie zdań.
-- mowa ciała - ułożenie ciała, zachowanie, gesty, maniera.
-- poruszanie się - chodzenie, a nawet siadanie.
-- mimika twarzy.
-- ubiór - dobór kolorów, styl ubrań, forma ubrań, strój jako całość, strój jako poszczególne elementy, kolor tych elementów, rodzaj elementów, formuła tych elementów, powiązania między tymi elementami - kolorystyczne, rodzajowe, fason, styl itd.
Innymi słowy, to co dzieje się w kobiecie, jest widoczne na niej, lub po przez jej zachowanie. Innymi słowy, kobieta całą swoją osobą wyraża to, co dzieje się w niej na pięciu płaszczyznach: duchowym, fizycznym, emocjonalnym, psychicznym i uczuciowym.
To także tłumaczy, dlaczego kobieta jest zmienna.
Z tego też biorą się problemy ze zrozumieniem kobiet przez mężczyzn, ponieważ sygnały kobiety są albo źle odbierane, albo źle interpretowane, lub sama kobieta wysyła złe sygnały, mając inny zamysł.
Przykład:
Mężczyzna wsiadający każdego dnia na tym samym przystanku zauważa kobietę, która także wsiada na tym samym przystanku. Widzi ją zawsze atrakcyjnie ubraną i wystrojoną. Ona zawsze kiedy przychodzi na przystanek uśmiecha się do niego pogodnie, choć zawsze staje w oddaleniu. Ten mężczyzna nie wie gdzie ona jedzie, do kogo, w jakiej sprawie, widzi jedynie jej ubranie i że ona czeka na przystanku tak jak on, oraz że kiedy przychodzi zawsze się do niego pogodnie uśmiecha. W pewnym momencie może pomyśleć sobie ten mężczyzna, że jeśli nie ma przy niej innego mężczyzny, a ona się tak ładnie i pogodnie uśmiecha, do tego na palcu nie ma obrączki, to oczekuje od niego jakiegoś działania. Ładna, ładnie ubrana, atrakcyjna - przestaje liczyć się jej zdanie, ważne co myśli i uważa mężczyzna, on sam. Kiedy nachalnie zacznie się do niej przystawiać, mężczyzna może przekonać się (otrzyma uderzenie w twarz), iż zamysł wyglądania atrakcyjnie, a już na pewno nie uśmiech który do tego mężczyzny kieruje, nie jest powodem chęci zainicjowania znajomości, czy kontaktu, czy nawet podobania się temu mężczyźnie. Ale czy to miało znaczenie, dla tego czekającego mężczyzny? Ważne też jest to, że kobieta prezentowała swoje wdzięki wszystkim, a nie jedynie swojemu chłopakowi, do którego jechała. Chciała być miła, więc się uśmiechała, bo na przystanku byli jedynie ona i on, ale nie robiła tego aby coś z tego wynikło. Każdy mężczyzna ją widział i zwracał na nią uwagę. Chyba, że był ślepy. Ale czy ta kobieta brała to pod uwagę?
Uświadomienie sobie przez kobiety, ale też przez mężów, faktu, iż kobieta emanuje wnętrzem na zewnątrz, wobec wszystkich, oznacza że, kobieta nie jest wolna od samej siebie. Oczywiście, nie chodzi mi o to, że nie jest równa mężczyźnie, bo jest, ale o wolności wobec swojego wnętrza, od którego nie jest wolna i nie może się nijak uwolnić. Bo w przypadku kobiet, one same nie zdają sobie sprawy i nie są świadome podejmowanych decyzji wobec ubioru, czy jego formy, kolorystyki, albo fasonu, a nawet zachowania. Wszystko przez to, że to stan psychiczny, emocjonalny, fizyczny, uczuciowy, duchowy, kierują kobietą, a nie kobieta tymi stanami i wynikającymi z tych stanów potrzebami.
U kobiet pokazują i obrazują to... zakupy.
Dlaczego kobiety uwielbiają kupować?
Nie uwielbiają.
Wystarczy, aby kobieta musiała kupić telewizor, konsolę, telefon, albo auto. W takich przypadkach przyjemność z zakupów u kobiet znika. Dlaczego tak się dzieje, jeśli kobiety przecież uwielbiają kupować? Odpowiedź tkwi w sensie zakupów, a więc w wybieraniu, jak i dowiadywaniu się w sprawach technicznych. Dlatego kobiety uwielbiają kupować buty, czy części garderoby, ponieważ nie interesuje je, jakim szwem, na jakiej maszynie, czy jakiej była ona marki, albo metoda łączenia struktur nici została zastosowana dla tej bluzki, czy tego swetra, albo tych spodni. Liczy się fason, styl, kolor, i jak to będzie się prezentować na ciele - sprawy techniczne są jedynie, w przypadku kobiet... fanaberią.
Jeśli czytając to, jakaś kobieta nie zgadza się z powyższymi akapitami, wystarczy że wykona eksperyment: wstając rano i ubierając się, niech w ciągu dnia, będąc ubraną jak się ubrała rano, zada samej sobie pytanie i spróbuje na to pytanie odpowiedzieć: Dlaczego ubrałam się tak, a nie inaczej, i dlaczego właśnie w te rzeczy, a nie inne?
I niech żadna kobieta nie wymiguje się odpowiedzią, że ubiera się aby jej było wygodnie, albo dla siebie samej, bo to jest po prostu kłamstwo.
Zesłał więc Pan Bóg głęboki sen na człowieka. A gdy ten zasnął, wyjął jedno z jego żeber, a miejsce to zapełnił ciałem.
Z żebra, które PAN Bóg wyjął z mężczyzny, utworzył kobietę i przyprowadził ją do niego.
Wtedy mężczyzna rzekł: „Ta wreszcie jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała. Będzie się zwała kobietą, bo z mężczyzny została wzięta”.
Inny fragment:Powyższe akapity tak naprawdę świadczą o tym, że Bóg nie wyznaczył kobiecie żadnego zadania. Co gorsza, w momencie wyrzucania ludzi z Raju, obarczył kobietę pewnymi założeniami na przyszłość. Bardzo ważnym fragmentem, odnośnie kobiety, jest fragment o wyjętym żebrze. Ponieważ uzmysławia on, iż mężczyzna bez kobiety nie jest pełnoprawnym człowiekiem, ale kobieta bez mężczyzny, musi wymyślić samą siebie, bo brakuje jej połowy (żebro to inaczej też bok).
Do kobiety powiedział: „Pomnożę twoje bóle związane z rodzeniem. W bólu będziesz rodziła dzieci. Do twojego męża będziesz lgnęła, ale on będzie panował nad tobą”.
(Biblia Paulistów, 2018, Księga Rodzaju 2,21-23, 3,16)
Mało która kobietą to będzie interesować, ale wszystko na tym świecie zostało wymyślone, czy skonstruowane przez mężczyznę. Tak drogie panie, to co macie na siebie, od broszek, bluzek, biustonoszy, koszulek, koszul, spódnic, spodni, rajstopy, pończoch, obcasów, balerin, kosmetyków, a na podpaskach, czy antykoncepcji nie kończąc... wymyślone zostało w większości przez mężczyznę. Praktycznie większość projektantów, czy producentów waszych wyrobów, to firmy założone, prowadzone w dużej mierze przez mężczyznę. I nie mam na celu umniejszania waszego wkładu w świat. Waszym zadaniem nie jest jego kreowanie, ale tak naprawdę motywowanie mężczyzny do kreowania świata, czyli trwanie przy mężczyźnie, na mocy słów Boga: "Do twojego męża będziesz lgnęła..."
============
Kobieta i mężczyzna - jednym - małżeństwo.
Ślub.
Małżeństwo, a ślub to dwie różne sprawy.Poniżej, może nie do końca po katolicku i zgodnie z nauczaniem Kościoła Katolickiego, akapit o ślubie.
(Przypominam, że wszystko tutaj napisane jest moim własnym zdaniem na dany temat.)
Ślubowanie, czy ślub, to nie jest jedynie wyklepanie komuś pewnej regułki i tyle, to coś więcej.
Krok pierwszy - świadome przyjęcie przez mężczyznę kobiety, którą miłuję, jako żony, przy której chce się zestarzeć, spędzić życie.
Można to porównać do decyzji Józefa wobec Maryi, kiedy Józef chce Ją odprawić, ale po śnie z udziałem anioła tego nie czyni, tylko przyjmuje Maryję do siebie.
Małżeństwo to świadoma decyzja w mężczyźnie, podejmowana w pełni świadomie i bez ingerencji osób trzecich.
Ważne jest, aby uświadomić sobie sens tego kroku i jego fakt. Powód powinien być oczywisty. Pan Bóg zna nasze myśli, a to oznacza, że decyzja jaką podejmuje mężczyzna jest tak naprawdę deklaracją wobec Boga, a nie wobec samego siebie, czy kobiety.
Warto też spojrzeć na to w ten sposób, że kiedy człowiek w Raju zachwyca się kobietą, to od tego momentu, nazywana jest ona jego żoną, a przecież Pan Bóg nie udzielił im ślubu. Wynika z tego, że to deklaracja mężczyzny wobec kobiety, w jego myślach, czy przekonaniu była dla Pana Boga wiążąca.
Drugi krok - mężczyzną oświadcza o swojej decyzji kobiecie, którą wybrał (potoczna nazwa: zaręczyny).
Jest to w pewnym sensie ślubowanie, wobec wybranki. To także kluczowy punkt, który można nazwać zawieraniem małżeństwa, gdzie deklaracja jest w pewnym sensie ślubowaniem o swoim uczuciu i przyszłości. I tak, dana decyzja nie jest ogłaszana publicznie, ale jedynie tej drugiej osobie, ale jednak nie zmienia to faktu, że w pewnym sensie to tak jakby dane osoby wyznały: chcemy być ze sobą na całe życie, i zostało to zadeklarowane przed Bogiem, bo czy Pan Bóg zakrywa oczy, i zatyka uczy, aby tego nie słyszeć?
Krok trzeci - ślub, czyli publiczne złożenie przyrzeczenia przed całym Kościołem Katolickim.
Ja to rozumuje w ten sposób, iż dane osoby - publicznie - a więc wobec swoich rodzin, oraz całego, ale to CAŁEGO Kościoła Katolickiego, ślubują sobie oficjalnie pewne założenia i obietnice. To zobowiązanie jest elementem przypieczętowującym zawarcie małżeństwa.
I dla mnie osobiście, nie spełnienie choćby jednego wymienionego powyżej kroku, jest tak naprawdę zlekceważenie Ślubu, a co za tym idzie, ma lekceważący stosunek do całego małżeństwa, a nawet grzech, czyli zaproszenie złego/szatana, a nie Boga do tego małżeństwa.
Formułę ślubu mógłbym też porównać do czynów odnoszących się do cielesności, które mogą pojawić się kiedy dane osoby są jeszcze w związku.
Po pierwsze: związek, bycie ze sobą, chodzenie ze sobą, czyli świadome podjęcie decyzji o byciu z daną osobą na całe życie.
Po drugie: zaręczyny - jeśli doszłoby do pewnych intymnych zdarzeń, poddanie się namiętności, tak iż dane osoby byłyby przed sobą nagie, lub zamiar obojga opierał by się o chęć współżycia.
Po trzecie: ślub - Stosunek płciowy, lub cielesne, wspólne, pieszczoty swojego ciała mające na celu orgazm, czy zaspokojenie swoich własnych potrzeb, przy jednoczesnym czynnym lub biernym uczestnictwie tej drugiej osoby.
Chciałbym, aby to było jasne i klarowne, iż powyższe punkty odnoszą się jedynie i wyłączenie do osób, które są w związku, a przed ślubem. Może to co napisałem powyżej uświadomi młodym, iż pozostawanie w czystości ma sens, bo wchodząc w kolejne elementy cielesności, to nic innego jak zawieraniu ślubu. I nie jest ważne, że nie dzieje się to w Kościele, ponieważ Pan Bóg widzi wszystko, a co za tym idzie, to nasza deklaracja ma tutaj znaczenie, nie miejsce. Problem w tym, że bycie z kimś, to deklaracja wobec tej drugiej osoby, a więc coś na modłę zaręczyn.
Jednakże najważniejszym punktem jest fakt, że ślub w Kościele, sam w sobie nie jest jedynie przyrzeczeniem, ale decyzją, którą podejmuje mężczyzna, w swojej głowie, i w sercu, na podstawie swoich uczuć. Bez tego faktu, można mówić o ślubie, ale takie małżeństwo nigdy nie będzie w pełni pełne i spełnione.
Małżeństwo.
I stworzył Bóg człowieka na swój obraz, obraz Boga stworzył tych; mężczyzną i kobietą stworzył ich.
I ich pobłogosławił Bóg. I powiedział im Bóg: i owocujcie, i mnóżcie, i napełniajcie ziemię, i podporządkowujcie, dominując nad rybami morskimi, i ptactwem niebieskim, i wszelkimi "istotami żywymi" poruszającymi po ziemi.
(Tłumaczenie własne, dosłowne, z języka oryginalnego, Księga Rodzaju, 1:27-28)
Dlatego opuści mężczyzna swego ojca i swoją matkę, a złączy się ze swoją żoną, tak że staną się jednym ciałem.Małżeństwo nie jest jedynie sakramentem, jak to się obecnie przyjmuje, ale czymś więcej. I nie chodzi mi o życie ze sobą, czy męża i żonę, albo jedynie fizyczny stan rzeczy, ale wyższy wymiar faktu istnienia ze sobą, jako kobieta i mężczyzna.
W innym miejscu:
Mężczyzna i jego żona byli nadzy, ale nie odczuwali wstydu.
(Biblia Paulistów, 2008, Księga Rodzaju 2,24-25)
Podstawą małżeństwa jest... miłość i 3 punkty które ją tworzą, które muszą obowiązywać. W innym przypadku, marny los takiego małżeństwa, ponieważ bez miłości można tutaj mówić jedynie o grzechu, a nie sakramencie. Małżeństwo, w którym nie są spełnione trzy punkty określające miłość, może oznaczać, że popełnia się świętokradztwo, a nie komunię. Bo dla wielu małżeństwo to komunia, ale składana w innym stylu.
Drugim elementem, który musi zaistnieć w normalnym małżeństwie to:
-- dążenie do doskonałości, nie wobec siebie, czy innych, ale tej drugiej osoby,
-- odkrywanie przede wszystkim tej drugiej osoby, przy okazji odkrywanie siebie, ale najpierw trzeba ukryć tą drugą osobę, a nie zaczynać od siebie,
-- poznawanie żony/męża, oraz samego siebie,
-- rozwój wobec tej drugiej osoby, i dla niej.
I aby nie było nieporozumień: odkrywanie, to nie to samo, co poznawanie. Odkrywanie, to znalezienie czegoś nowego, a poznawanie, to odkrywanie i zgłębianie tego co już jest, aby wiedzieć więcej, wobec tego co się już wie.
Muszę też wspomnieć o tym, że dla wielu mężczyzn, małżeństwo, to stacja końcowa, ewentualnie, jest nią dziecko. Jeśli jakikolwiek mężczyzna tak uważa lub myśli, to nie rozumie formuły bycia w związku małżeńskim.
Najlepiej to sobie wyobrazić w postaci, iż życie mężczyzny to pociąg, który jedzie po, do pewnego stopnia, ustalonej trasie. Po drodze zatrzymuje się na pewnych stacjach, a inne mija. Ślub to jedna ze stacji. Tak samo jak i dziecko. Problem w tym, że tory nie kończą się na tych stacjach. Ponieważ ślub to jedynie jedna ze stacji, a co za tym idzie małżeństwo to jedynie inna trasa wobec tego, co jest dalej. Ważne jest, aby dana trasa była widziana, jako coś, co prowadzi w jednym kierunku, czyli śmierć. Bez takiego myślenia, czy podejścia, ślub, czy małżeństwo będzie jedynie sposobnością do zatrzymania składu i odstawienia pociągu na boczny tor do momentu, kiedy nie trzeba będzie ruszyć dalej.
A chyba nie o to chodzi w małżeństwie.
Każda kobieta powinna też wiedzieć, że to mężczyzna napędza i nadaje kierunek małżeństwu, czy to się komuś podoba, czy nie. I nie chodzi mi tutaj o umniejszania roli kobiety, jako żony, ale kobieta tak naprawdę jest... towarzyszką swojego męża. To podstawowa formuła kobiety w małżeństwie - towarzyszyć.
I wiele kobiet może się z tym nie zgodzić, ale w Piśmie Świętym, to mężczyzna podejmował decyzję o "oddaleniu", a nie kobieta. Co więcej, w Piśmie Świętym, to także mężczyzna podejmował decyzję o ślubie, czy wyborze swojej żony, nie czekając na jej odpowiedź, ponieważ odpowiedź należy także do mężczyzny, czyli przeważnie jej ojca.
Kobiety powinny też mieć świadomość, iż Kościół Katolicki przyjmuje, iż zadaniem kobiety jest dbanie o dziecko, oraz o ognisko domowe, jak i też dbanie o dom i męża.
Mężczyźni powinni mieć świadomość, że dla Kościoła Katolickiego, ich zadanie w małżeństwie, to praca, dbanie o żonę, oraz dzieci.
Czy jest to zgodne z tym, co można przeczytać w Piśmie Świętym?
Nie do końca. Powyższy obraz wykreował ten świat, a nie Pan Bóg.
Wystarczy przytoczyć zachowanie Abrahama, który przyjmuje gości (anioły).
To Abraham im usługuje, oraz rozmawia z nimi. Także i on dyktuje, co im zostanie podane, oraz orientuje się w tym, czym on dysponuje, oraz jak się dane rzeczy przyrządza. Jest to o tyle ważne, ponieważ jego żona nie wychodzi do przybyszów, oraz nie gości ich, ani też z nimi nie rozmawia. Co więcej, nawet im się nie pokazuje.
Uważam, że przytoczony powyżej przykład z Abrahamem, jest to najlepszy obraz roli męża i żony, w małżeństwie.
Czyli jaki?
Królestwem kobiety jest dom, namiot. To ona decyduje o jego ułożeniu, zagospodarowaniu, rozlokowaniu danych przedmiotów.
Królestwem mężczyzny jest wszystko to, co otacza dom, namiot.
Taki podział łączy się ze sobą, ponieważ nie może istnieć przestrzeń wokół domu, namiotu, bez namiotu, czyli nie może istnieć mężczyzna bez kobiety. Tak samo działa to w drugą stronę, czyli że namiot pozostawiony sam sobie, bez ochrony jest całkowicie odsłonięty, oraz podatny na ataki, czy wpływy zewnętrzne. A tym samym, nie jest wstanie się obronić i przetrwać, czyli kobieta pozostawiona sama sobie, jest łatwym kąskiem dla złego/szatana, co oznacza śmierć.
Wąż jest przebieglejszy (od) wszystkich "istot żywych" (na) lądzie które ukończył PAN Bóg. I powiedział tej kobiecie: tak, ponieważ-powiedział Bóg: nie jedzcie wszystkich drzew ogrodu. Powiedziała kobieta/żona temu-wężowi: owoców drzew ogrodu jemy. owoców drzewa tego pośrodku ogrodu, powiedział Bóg: nie jedzcie ani go nie dotykajcie bo-umrzecie. powiedział wąż tej-żonie/kobiecie: nie umrzecie, pomrzecie...Tutaj warto sobie zadać pytanie: Gdzie, w powyższej wymianie zdań między kobietą a wężem, jest mężczyzna?
(Tłumaczenie własne, dosłowne, z języka oryginalnego, Księga Rodzaju 3,1-4)
I można się z moim zdaniem nie zgadzać, ale warto sobie odpowiedzieć na ważne pytanie: czy obecny porządek świata, wobec tego co napisałem na początku o miłości, można wtłoczyć w ramy struktury małżeństwa jakie obecnie się proponuje lub wręcz promuje?
Małżeństwo bez miłości jest kłamstwem i pustką.
Człowiek bez miłości, nie może jej okazywać.
Miłość sama w sobie, to przekazanie serca, jedno ciało, oraz Prawo Boga.
Gdzie w takim razie jest małżeństwo, jeśli zapomina się o miłości?
Przecież cały zamysł stworzenia tego świata opiera się o miłość.
Prawie, idealny mąż.
W tym miejscu warto byłoby napisać, co czyni mężczyznę idealnym wobec kobiety, oraz kobietę idealną wobec mężczyzny.
Bardzo dobrze pokazuje to przytoczony powyżej Abraham i jego żona.
Ze współczesnych obrazów najlepiej obrazuje to trylogia o Greyu (50 twarzy Greya, Ciemniejsza strona Greya, Nowe oblicze Greya). I tak, są to mało stosowne pozycje, bo są erotykami, ale to właśnie w tej historii pisarka wykorzystała najprostsze i najprymitywniejsze odniesienia, które istnieją w każdej kobiecie, pisane przez kobietę, w roli kobiety, dla kobiet.
Każda książka jest swoistym odniesieniem się do pewnych elementów, z jakich ulepiona i złożona jest kobieta, czyli jej pierwotna struktura, która ma swoje źródło w... Piśmie Świętym, czyli w początkach istnienia człowieka.
Bardzo dobrze pokazuje to przytoczony powyżej Abraham i jego żona.
Ze współczesnych obrazów najlepiej obrazuje to trylogia o Greyu (50 twarzy Greya, Ciemniejsza strona Greya, Nowe oblicze Greya). I tak, są to mało stosowne pozycje, bo są erotykami, ale to właśnie w tej historii pisarka wykorzystała najprostsze i najprymitywniejsze odniesienia, które istnieją w każdej kobiecie, pisane przez kobietę, w roli kobiety, dla kobiet.
Każda książka jest swoistym odniesieniem się do pewnych elementów, z jakich ulepiona i złożona jest kobieta, czyli jej pierwotna struktura, która ma swoje źródło w... Piśmie Świętym, czyli w początkach istnienia człowieka.
Idealny mąż.
Co to znaczy, być idealnym mężem?
Oczywiście, jest to jedynie umowne określenie danego stanu rzeczy, co nie zmienia faktu, że każdy mąż powinien dążyć do doskonałości, dla swojej żony, i wobec niej.
Idealność męża polega na trzech zasadach, które muszą być spełnione, a które niczym nie różnią się od zasad prawdziwej miłości:
>> Bycie jak tarcza <<
Polega to na tym, iż problemy żony są problemami także i męża, a co za tym idzie, muszą zostać rozwiązane.
I oczywiście, nie chodzi tutaj o to, aby iść samemu na grupkę kiboli, bo zaczepiali żonę, bo to samobójstwo, ale rzeczowe podejście do pewnych spraw, które dotykają kobietę.
>> Uczestnictwo <<
To nic innego, jak istnienie w życiu kobiety, żony. Wiedza o tym, co robi, ale też i przede wszystkim, ile wkłada w to siły, energii, oraz czasu. Pamięć o tym, co czyni żona, oraz w jakim zakresie. W tym przypadku nie istnieje mój i twój świat, ale nasz świat.
>> Rozwój <<
Podstawa każdego męża, czy mężczyzny - rozwijanie się. Ale, aby to było jasne, nie rozwijanie się w swoim zakresie, czy wobec siebie, ale wobec żony, kobiety. To ona jest tutaj najważniejsza, a co za tym idzie, każdy element, aspekt, cząstka powinna być przez męża znana i poznana. I nie dotyczy to jedynie pewnych płaszczyzn, ale każdej, ale to każdej płaszczyzny, od duchowej, cielesnej, emocjonalnej, po psychiczną, a na uczuciowej kończąc. W tym także zawiera się rozwijanie w temacie stosunku, pieszczot, oraz tego wszystkiego co dotyczy kobiety, żony.
Najlepszy mąż, to taki mąż, który łączy w jednym bycie kochankiem, przyjacielem, kolegą, oraz czasami kimś obcym. I jeśli nie rozwija się w tych wymienionych aspektach, to stoi w miejscu. A stanie w miejscu, oznacza stagnację, codzienność, nudę dla małżeństwa.
Gdyby odnieść powyższe zasady do kontaktu z Bogiem, to poprzestawanie mężczyzny jedynie na jednej modlitwie, czy oznacza jego rozwój duchowy? I tak, nie każda duchowość, czy element wiary może być jego mocną stroną, co nie zmienia faktu, że jeśli chce mieć jakiekolwiek pojęcie o swojej wierze, i zbliżyć się do Boga, to powinien w pełni, całkowicie poddać się wierze, Bogu, Jezusowi i Duchowi Świętemu, tak jak to uczynił Zbawiciel w Ogrójcu, wobec swojego Ojca. Bez tego, czy można mówić o... rozwoju w wierze?
Ważną rzeczą jest, aby wiedzieć, że mężczyzna który się nie rozwija, tak naprawdę... obumiera. Bo mężczyzna, jak to zostało przez mnie napisane o mężczyznach, ma za zadanie tworzyć, kreować, działać. A brak działania... zabija, wręcz wyniszcza.
Prawie, idealna żona.
W tym przypadku napiszę jedynie jedno słowo: towarzyszenie.Nic tak naprawdę nie potrzeba więcej pisać, bo to jest po prostu... oczywiste.
Prawie, idealne małżeństwo.
Nie ma idealnych małżeństw, czy związków, ale trzeba do tego dążyć, mając w pamięci fakt, że nikt nie jest idealny, ale powinien tak się zmieniać (a jest możliwe), aby to mężowi, czy żonie było lepiej, a nie nam samym. Miłość, a tym bardziej małżeństwo jest ukierunkowane wobec drugiej osoby, zawsze.Ważną kwestią jest rozwijanie wzajemne, wobec drugiej osoby, wspieranie się, dopełnianie, znajomość siebie, poznawanie siebie, odkrywanie siebie, baczenie na siebie, istnienie jako ciało, a nie osobne ciała, przylepione do siebie.
Jest jedna, jedyna recepty na udane i szczęśliwe małżeństwo: miłość, ta prawdziwa, przy spełnieniu jej trzech zasad. Tam gdzie jest prawdziwa miłość, nawet wielkie problemy mogą zostać pokonane lub zwalczone.
Małżeństwo jako patologia.
Jedną z patologi jest wchodzenie w związek małżeński w oparciu o swoje własne ja lub czyjeś przekonanie lub społeczną normę.Małżeństwo formalne.
(Dotyczy przeważnie mężczyzn)
Związek małżeński z założenia bez uczuć, ale zawierany wobec pewnego faktu, lub zamysłu, albo po prostu jako pomysł na przeczekanie danego okresu życia.
Małżeństwo uczuciowe.
(Dotyczy przeważnie kobiet)
To związek małżeński, który wynika z zauroczenia, zachłyśnięcia się danym osobą lub po prostu zaspokojenia potrzeb cielesnych. Powód chęci zawarcia związku małżeńskiego wynika z osobistych pragnień, lub chęci zaspokojenia jedynie pewnych braków, które mają miejsce w tej osobie.
Powyższe dwa odniesienia mają dwa wymiary, lub powództwa zawierania związku małżeńskiego, czyli: jest nam dobrze ze sobą, jest nam fajnie, dobrze się dogadujemy, dobrze się rozumiemy, przyjaźnimy się i chcemy czegoś więcej lub zaistniało coś więcej (doszło do zbliżenia cielesnego), mamy dobry kontakt ze sobą itd. itp.
Albo: ja kocham, ja pragnę, ja chcę, nie liczy się nic, ale to co ja czuję, bo ja tego chcę.
Większość problemów w małżeństwie nie wynika z braku porozumienia, różnic charakterów, czy różnego spojrzenia na życie, albo różnego pomysł na życie lub różne patrzenia na temat małżeństwa.
Powód jest jeden i ten sam: brak miłości u jednego lub obojga małżonków.
I nie ma przed tym ucieczki, czy rozwiązania.
Największą bzdurą, z jaką można się spotkać we współczesnym świecie, jest stwierdzenie, że małżeństwo się wypaliło, albo że winę za takie małżeństwo ponosi szarość dnia i codzienność.
Prawda i fakt jest taki, że powyższe zdanie jest... kłamstwem.
Prawdziwa miłość się nie wypala, a szarość dnia, czy codzienność przy miłości to jak kamyczek w porównaniu do głazu wielkości człowieka. To także, i przeważnie, tłumaczenie ludzi, którzy nie mają w sobie miłości i próbują się tłumaczyć, i wybielić, czyli zwalić winę na wszystko inne, ale nie na własną osobę.
To co warto wiedzieć o mężczyznach i kobietach w małżeństwie.
Po pierwsze: dla mężczyzny miłość jest paliwem, które się nie kończy.
Po drugie: mężczyzna, nie ważne czy przed czy po ślubie, nie przestaje miłować, a co za tym idzie, stara się tak samo, bez względu na fakt ślubu, bo miłuje kobietę, która stała się jego żoną, co tak naprawdę nic nie zmienia, a co więcej... jeszcze bardziej motywuje go do działania i aktywności.
Po trzecie: na zauroczeniu nie można zbudować małżeństwa.
I tutaj na chwilę się zatrzymam, ponieważ warto wyjaśnić: jak działa zauroczenie?
Zauroczenie w przypadku mężczyzn działa tak: pojawia się fascynacja, która w bardzo krótkim czasie (od kilu miesięcy, do 3-5 lat), przeradza się w stagnację i codzienności. Mężczyzna jednak, jako zadaniowiec, rozpocznie szykanie innego obiekt adorowania, ale jego działanie opiera się na powolnym i bardzo mozolnym kluczeniu wobec tej drugiej kobiety.
Działanie mężczyzny jest nie świadome, dzieje się bez zauważalnej wiedzy mężczyzny.
Zauroczenie w przypadku kobiety występuje na bardzo długim odcinku czasu, który może trwać od 3-5, do nawet 15-20 lat. Kiedy jednak kobieta uświadomi sobie pustkę w sobie, i przestanie się okłamywać, następuje w bardzo krótkim czasie zainteresowanie innym mężczyzną i wejściem z nim w kontakt emocjonalny i cielesny (czyli kobieta nadrabia stracony przez lata czas).
Kobieta jest w pewnym sensie świadoma swojego działa i podejmowanych działań.

Powyższy akapit odnośnie zauroczenie pokazuje, jak bardzo mężczyzna i kobieta różnią się od siebie. Ale jednie i wyłącznie miłość jest wstanie ich spoić, i sprawić, aby byli szczęśliwi, oraz spełnieni, jako jedno.
Mężczyźni nie zdolni do małżeństwa (i związku).
Trzeba też wspomnieć o słowach Jezusa:Są bowiem eunuchowie, którzy tacy wyszli z łona matki; są też eunuchowie, których ludzie takimi uczynili; są również eunuchowie, którzy się sami takimi uczynili dla królestwa niebieskiego. Kto może pojąć, niech pojmuje.Już samo tłumaczenie przyjęte przez polski Kościół Katolicki (zamiast eunuchowie - niezdolni) pokazuje, jak bardzo zmieniało się postrzeganie słów samego Jezusa, który swoje słowa odnosi do mężczyzn, i wyłącznie do nich. W greckim oryginalne słowa Jezusa mogą wydać się jeszcze bardziej dosadne.
(Uwspółcześniona Biblia Gdańska, Mat 19:12)
Ale już ponad dwa tysiące lat temu, Syn Boga mówił o czymś, co nawet w dzisiejszych czasach jest trudno zrozumieć mężczyzną i kobietą. Bo jak bardzo zmieniłoby to życie wielu, gdyby pojawiły się testy, albo badania które określały by zdatność lun nie zdatność do bycia mężem. Co nie zmienia faktu, że słowa Jezusa są nadal aktualne, mimo swoich lat.
Tacy się urodzili: wszyscy w znacznym stopniu upośledzeni fizycznie, ale i psychicznie, mężczyźni homoseksualni, mężczyźni z defektami narządów rodnych itp.
Których ludzie takimi uczynili: duża grupa dorosłych mężczyzn, który nadal czują się chłopcami, tacy którzy chcą się bawić i życie uważają za zabawę, nie myślą poważnie o życiu, jak i też o małżeństwie, którzy nie podchodzą poważnie do tematu kobiety, jako całość, jak i też kobiet jako ulepionych przez Boga, mężczyźni którzy zostali skrzywdzeni przez matki, czy inne kobiety, jak i też matki czy inne kobiety w sensie psychicznym i fizycznym, czyli molestowanie itd.
Dla Królestwa Niebieskiego: księża, zakonnicy, kapłani itp.
Tak wiem, że powyższa wyliczanka uderza w wielu mężczyzn, ale nie ja wypowiedziałem powyższe słowa, ale Większy i Mądrzejszy. Nasuwa się jeden wniosek, iż nie wszyscy mężczyźni mogą być mężami, i nie wszystkie kobiety przyjmują to do wiadomości (z czego większości wynika ich cierpienie w takim małżeństwie u boku takiego męża).
============
>> Podsumowanie <<
Gdyby spojrzeć na mężczyznę i kobietę, zauważy się jedną prawidłowość: Niby świat się rozwija, wszystko się w jakiś sposób zmienia, a człowiek jaki był, cały czas jest taki sam. Co mam na myśli?Mężczyzna, jakim stworzył go Bóg, czy miliony lat temu, czy teraz... to ten sam mężczyzna, działa i myśli w oparciu o te same formuły.
Kobieta, jaka została ulepiona przez Boga, a dzisiejsza kobieta... to ta sama kobieta, która myśli, tak jak myślała pierwsza kobieta i tak samo działa, jak działała pierwsza kobieta.
Mimo upływu lat, wieków itd. kobieta jest taka sama w zamyśle i idei Boga, tak jak i mężczyzna pozostaje taki sam, czy się to komukolwiek podoba czy nie.
Tak jak myślał pierwszy człowiek, Abraham, Mojżesz, Dawid, czy Jan, a nawet Jezus, tak myśli także obecny mężczyzna.
Mimo, że lata przemijają, kolejne okresy historii tworzą obecną rzeczywistość, to czy była to Ewa, Rut, czy Maryja, kobiety cały czas działają i myślą tak samo, w tym samym kluczu.
-----------------------------------
ps.
Wiem, że temat nie został całkowicie wyczerpany, ale nie jestem w stanie jako człowiek ogarnąć tego tematu w jednym kompletnym tekście. Bo nie starczyło by mi, ani lat, ani czasu na jego wyjaśnienie, zgłębienie, a przede wszystkim... poznanie.I mam świadomość, że wiele kwestii będzie się kłócić z poglądami wielu, jak i też wiele kobiet, czy nawet mężczyzn stwierdzi, że powyższy tekst to bzdury, wymysły chorego człowieka, który nie ma pojęcia o człowieku, małżeństwie itd.
Jak napisałem na samym początku: takie jest moje zdanie na powyższe tematy. Nie musisz się z nim zgadzać, czy nawet je popierać, ale powinieneś/powinnaś je uszanować i może... napisać własne, w oparciu o doświadczenia (PRZEDE WSZYSTKIM!!) innych osób, Pisma świętego, a dopiero własne.
Poniżej, jak wygląda prawdziwa w małżeństwie:

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz