Wszystkie teksty są autorstwa autora bloga.
Co oznacza, że teksty na tym blogu nie muszą być (w pewnych kwestiach) zgodne z linią, czy oficjalnymi poglądami, naukami Kościoła Katolickiego.

Licencja tekstów na blogu: CC-BY (Creative Commons - Uznanie Autorstwa)
Jeśli jakikolwiek tekst lub fragment pojawi się na blogu, to jest oznaczony autorstwem, czy źródłem.

czwartek, 15 czerwca 2017

Uroczystość - Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa (Boże Ciało)

15.06.2017.

Im dłużej zagłębiam się w Pismo Święte, Boga, Jezusa, czy choćby tematykę w jakiś sposób związaną z religią, to coraz bardziej uświadamiam sobie swoją marność, ograniczenie i płytkość.

Może by rzec, że człowiek wierzący, to człowiek wiedzący i praktykujący religijne i przyjęte przez kościół zachowania i reguły.

Ja się z tym nie zgadzam.
Z prostego powodu, iż jest różnica między człowiekiem wiedzącym, a wierzącym.

Patrząc na siebie w zwierciadle, w odniesieniu na Boga, to co robi, jak działa, w czym działa itd. to jestem marną egzystencją, formą bez wyrazu, płaskim i płytkim czymś, co nawet nie wie po co istnieje.
Taka jest przecież prawda. Bo kiedy zadam kogokolwiek: Po co istniejesz? To jaka odpowiedź padnie?

I mam tą świadomość, że Bóg miłuje mnie takiego jakim jestem, ale patrząc na samego siebie zauważam ilość błędów jakie JA, tak JA, popełniłem wobec siebie. Ile błędów jest we mnie z powodów innych, z powodu tego świata - zliczę to?

Aby sobie to uświadomić, nie można, a wręcz zakazane jest słuchanie mądrzejszych od siebie, i nic nie robienie. Bo jeśli wiesz, że masz z czymś problem w swoim życiu, a nic z tym nie robisz, to... TY, i wyłącznie TY, ponosisz za to odpowiedzialność.
I nie twierdzę, że wszystko w każdy jest złe, czy do poprawy, ale nikt nie jest obecnie na świecie idealny. Co więcej, każdy z nas ma wady, czy błędy, które rzutują na jego zachowanie, rozumowanie, postrzeganie świata, lub interpretowanie tego świata.

Przedstawię to na przykładzie świętych, czy mistyków, lub kaznodziei:
Wielokrotnie można spotkać się z różnymi opracowaniami różnych dzieł, wykładów, kazań, wystąpień, a nawet encyklik, które nie są odniesieniem ogólnym, ale jednostkowym.
Co to znaczy?
Iż dana osoba, opisuje relację z Bogiem, czy Jezusem, w swojej, ograniczonej umysłem, uczuciowo, emocjonalnie, a nawet mentalnie, po prostu, prostacko, ludzkiej formie, wobec Boga, które tak naprawdę nikt nie widział, nikt nie jest wstanie zrozumieć, czy pojąć, lub objąć rozumem. Czy Apostołowie malowali Jezusa? Nie. Jego wizerunek, czy obraz, lub postać poznajemy z opisów osób, którym w jakiś sposób się ukazał, ale każdy może go widzieć całkiem inaczej.
Przeżywanie czegoś w taki, czy inny sposób, przez taką czy inną osobę, nie oznacza, iż ja mam podążać taką samą drogą, że to moja droga do odkrycia i poznania Boga.
Ponieważ przeżywanie Boga, czy poznawanie Jezusa, dla każdego, ale to KAŻDEGO z nas to inny wymiar, inna droga, inny format.
I nie twierdzę, że droga kogoś nie wzbogaci nikogo w wierzę, ale nie musi ona być twoją droga, a prawdopodobnie i nią nie jest. Co więcej, jakakolwiek próba pójścia cudzą drogą ku Bogu, inną niż Jezus, skończy się zwątpieniem, a nawet zarzucenie tej drogi, lub jej wypaczeniem w coś złego.
Każdy z nas jest inny. Każdy z nas opiera się o inne doświadczenia życiowe, już nie wspomnę o modlitewnych, uczuciowych, emocjonalnych.
To dowodzi, że każdy może inaczej odczuwać to co ja odczuwam tak, czy inaczej.
Czy to daje mi legitymacje do zmuszania innej osoby, aby tak samo odczuwała lub przeżywała?
Nie.

Boże Ciało, czy Uroczystość - Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa jest w tym przypadku najlepszym przykładem wmuszania osoby wierzącej w misterium, które wykracza poza pewne ramy rozumienia.

Dla mnie obecnie Uroczystość Boże Ciała, to Uroczystość w jednym sensie symboliczna, w innym naprawiająca, a jeszcze w innym duchowa.
Symboliczna - ponieważ Jezus idzie na przedzie, a ludzie, czyli i ja, idę za nim. Pasterz prowadzi swoje owce, które Go znają, znają swoje Pasterza.
Naprawiająca - bo zachodzi tutaj deklaracja wiary wobec innych, a nie tylko w izbie, gdzie jest tylko człowiek i Bóg.
Duchowa - w tym sensie, że nie idę jedynie za Pasterzem, ale samym Bogiem, Duchem Świętym, Tym, który zbawił świat, Tym, który przenika wiernych, którzy się modlą przy ołtarzach publicznie. To tak jakby Jezus był w trzech osobach (co jest oczywiste), ale jeden - Duch Święty, w człowieku, Jezus - przenikający każdego, Bóg wystawiony publicznie, przed którym się klęka (oddaje hołd i w jakiś sposób - pokłon).

Po za tym, w nawie tej uroczystości pojawiają się trzy elementy: Ciało, Krew i Ten do którego te elementy należą - Jezus, Bóg, syn Boga, w Duchu Świętym.

I nie musisz pojmować tego tak jak ja... Bo mam świadomość, że to nie jest twoja droga.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz