Wszystkie teksty są autorstwa autora bloga.
Co oznacza, że teksty na tym blogu nie muszą być (w pewnych kwestiach) zgodne z linią, czy oficjalnymi poglądami, naukami Kościoła Katolickiego.

Licencja tekstów na blogu: CC-BY (Creative Commons - Uznanie Autorstwa)
Jeśli jakikolwiek tekst lub fragment pojawi się na blogu, to jest oznaczony autorstwem, czy źródłem.

sobota, 27 maja 2017

Zabójcą miłości u kobiet jest...??

Miłość...
Ile można o tym pisać?
Bez ograniczeń.
Powód?
Nie da się miłości objąć umysłem. To tak, jakby chcieć wytłumaczyć mężczyźnie kobietę i wszystkie jej aspekty.
Da się?
No, nie.

Kiedy słyszę kapłana (kapłanów), księży, czy zakonników, którzy przeinaczają znaczenie słów z Pisma świętego, to mam ochotę się załamać, albo upaść na kolana i płakać nad kimś takim. Naprawdę. Czasami tak mam.

Odpowiem na pytanie zadane w temacie, to... rozsądek, czyli myślenie.
Tak, wiem iż jeśli ktoś słuchał o. Adama Szustaka OP to słyszał już nie raz, iż serce jest złe, a z tego wynika, że rozum jest dobry.
Otóż... TO NIE JEST PRAWDA!! Jezus, jak i Mojżesz rozgraniczali serce, od wątroby, czy nerek. Jak w takim razie odnieść się do pozostałych części ciała?
Serca w całym, ale to CAŁYM Piśmie świętym, czyli Biblii, oznacza jeden ośrodek, jeden i jedyny ośrodek pewnych uczuć i nie jest to ośrodek związany Z UCZUCIAMI, ale właśnie z MYŚLAMI. Serce w Biblii to ośrodek MYŚLI, a nie uczuć. Kiedy Jezus, lub jakaś postać w Starym Testamencie wspomina o sercu, to ma na myśli... ośrodek myśli i pomniejszych uczuć. Kto twierdzi inaczej, lub przyrównuje serce z Biblii to obecnego rozumowania serca, czyli ośrodka uczuć... BŁĄDZI, i WPROWADZA W BŁĄD.

Powyższy akapit musiał być napisany, i będę to powtarzał do skutku.
Powód jest dla mnie oczywisty: do naszego umysłu, naszych myśli ma wgląd Pan Bóg, ale też możliwość wejścia szatan/zły. Do serca, czyli do miejsca uczuć, czyli w przypadku Biblii/Pisma świętego, do nerek wchodzi Bóg, Jezus, Ducha święty i do tego miejsca nie ma wstępu i dostępu szatan, zły. Bo kiedy otrzyma dostęp do tego miejsca, można mówić o opętaniu.

To co napisałem powyżej jest ważne, ponieważ tak nas Pan Bóg "ulepił", czy stworzył. Tacy jesteśmy. Co to znaczy?
U kobiety, kiedy rozsądek dojdzie do skutku, kończy się miłość i jakiekolwiek uczucia. Po prostu, kończy się dla niej wszystko. Miłość... umiera, zostaje "ukrzyżowana" i zmartwychwstaje, ale już wobec kogoś innego.

Innymi słowy, kiedy pojawiają się myśli związane z analizą związku, próbą zrozumienia miłości, tego co jest, jakie to jest itd. - związek przestaje istnieć.

I nie piszę tego, bo to usłyszałem, ale z tym się spotkałem.

Jest cudownie, kiedy jest uczucie, zaczyna się psuć i wszystko się rozwala, kiedy rozpoczyna się myślenie i zastanawianie nad tym wszystkim.

Przepraszam drogie panie, ale taka jest prawda i dobrze ją znacie, i wiecie o tym.

Dość dawno temu ukułem taką tezę:
Mężczyzna w związku nie jest wstanie zbyt długo udawać i kłamać jeśli chodzi o miłość.
Kiedy kocha, to kocha i to widać, kobieta/dziewczyna to czuje, odczuwa, otrzymuje ku temu potwierdzenie i dowody.
Kiedy nie kocha, mężczyzna praktycznie wycofuje się z działalności wobec danej kobiety, dla danej kobiety.
Po prostu, mężczyzna nie potrafi zbyt długo udawać miłości, trwać w tym, oraz okłamywać samego siebie, BO NIE WIDZI W TYM SENSU.

Kobieta jest wstanie przez bardzo długi (liczone w latach) wmawiać sobie i mężowi, czy partnerowi miłość, swoją i jego. Co gorsze, kobieta, jest wstanie nakręcać się w tym stanie, cieszyć nim, karmić, mimo iż niczego takiego nie ma, po prostu nie istnieje. To trochę tak jakby karmić się iluzja, opisem czegoś.
Przepraszam Panie, ale jesteście wstanie naprawdę, nawet lata trwać po prostu w... kłamstwie.

I co w powyższym opisie jest najgorsze, to to, iż mężczyzna jeszcze trwając w związku, który dla niego tak naprawdę nic nie znaczy, zaczyna szukać innej kobiety, którą mógłby się zachwycić, i może coś do niej poczuć.
Takie poznawanie innej kobiety może trwać nawet kilka lat.

W przypadku kobiet, kiedy przychodzi otrzeźwienie, wybudzenie, czy pojawia się racjonalność, kobieta bardzo szybko, nawet nie to, że chce pozwać, ale po prostu... wchodzi w nowy związek, czy znajomość opartą na bliższym kontakcie z innym mężczyzną.
Kobieta chce nadrobić w bardzo szybkim czasie czas stracony.

Co to ma wspólnego z rozsądkiem, czy miłością?
A no to, że wy drogie panie, nie słuchacie serca, ale właśnie umysłu. skupiacie się na tym, czego chcecie, i staracie się to osiągnąć jakimkolwiek kosztem, nawet kosztem czasu wobec siebie, czy innych, albo własnej godności.
Wystarczy się rozejrzeć wokoło, i zobaczyć ile małżeństw jest naprawdę szczęśliwych i opartych na miłości, Bogu, szacunku, czułości, nie wspomnę o wzajemności i byciu jednym ciałem.
Z całym szacunkiem, ale jedno ciało tworzy się cały czas, a nie tylko przez rok, czy dwa. Mając 80 lat jako mąż i żona, pozostajecie jednością. Czy naprawdę każdy z was, kto czyta ten tekst, widzi właśnie tą jedność w małżeństwach wokół siebie?
Nie?
Dlaczego?
Dlaczego większość małżeństw wypala się po roku, do trzech lat?

Odpowiedź jest prosta: bo od początku nie było tam mowy o miłości. Bo od początku, nie było między tymi osobami miłości.

I niech nikt nie próbuje mnie przekonywać, iż to nie prawda, albo że wymyślam.
Prawda jest taka, że człowiek który ma w sobie miłość, jest nią wypełniony, jedynie taki jest wstanie obdarzyć drugą osobę miłością, JEDYNIE TAKA OSOBA. I ta miłość nie umiera, nie kończy się, nie wymiera, nie daje się wtłoczyć w codzienność, czy szarość dnia. Nie, nie, i jeszcze raz, nie.
Dlaczego nie?
Po połączonych w jedno, nie można już rozdzielić. To trochę tak jakby chcieć rozdzielić dwa kolory plasteliny, które się ze sobą "wymamlało" w jedną kulkę, gdzie te kolory się przenikają i nachodzą na siebie. Bo to właśnie oznacza małżeństwo, czy związek.

Związek, tym się różni od małżeństwa, iż dane osoby chcą sprawdzić, czy to połączenie dwóch kolorów to dobry, czy zły pomysł? Czy z tego wyjdzie szary, czy może kolorowa mozaika barw. I tu nie chodzi o seks, czy seksualność, ale o każdy, ale to każdy aspekt życia. Bo to oznacza bycie jednym ciałem z drugą osobą: wszystko co moje miesza się z twoim, i na odwrót, wszystko co twoje, miesza się z moim.
Inaczej... nie mówcie mi, że to miłość.

Ponieważ miłość to uczucie, które ku temu jeszcze napędza, zachęca czy wręcz mobilizuje, aby jeszcze szybciej "miętosić" te dwa kolory w jedną kulkę plasteliny.

Ale to co ważne, to to, iż trzeba, w przypadku kobiet, aby zrozumiały, że większość ich uczuć nie mieści się w sercu, ale w umyśle.
To właśnie z tego biorą się związki, czy nawet małżeństwa z żonatymi, bycie nowymi partnerkami rozwodników, próby tworzenia nowej, drugiej rodziny jak wlewanie nowego wina do starego bukłaka, albo przyszywanie nowej łaty do starej szaty, która ma rozdarcie.

I wiem jak to brzmi, ale naprawdę czasami warto posłuchać serca, wsłuchać się w to serce, przestać chcieć, wołać i krzyczeć, i ogłaszać wszem i wobec czego chcecie i oglądać się za tym. Bo w ten sposób do niczego nie dojdziecie. Doprowadzi to jedynie do jednego. Zostaniecie same, z niczym. Tyle zostaje z przyjmowania tego, czego się chce, a wiele mężczyzn z tego korzysta, bo dlaczego nie.

W większości kobietom nie chodzi o miłość, czy uczucia, ale zaspokojenie swoich potrzeb, tego czego chcą, tego co im się wydaje, że jest im do szczęścia potrzebne i znajdują to przeważnie tam, lub w takich mężczyznach, którzy jedynie na to czekają.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz