Wszystkie teksty są autorstwa autora bloga.
Co oznacza, że teksty na tym blogu nie muszą być (w pewnych kwestiach) zgodne z linią, czy oficjalnymi poglądami, naukami Kościoła Katolickiego.

Licencja tekstów na blogu: CC-BY (Creative Commons - Uznanie Autorstwa)
Jeśli jakikolwiek tekst lub fragment pojawi się na blogu, to jest oznaczony autorstwem, czy źródłem.

sobota, 20 lutego 2016

o Modlitwie: słowo Szóste

Będzie to prawdopodobnie ostatni wpis odnośnie, mojego spojrzenia na Modlitwę i jej trzon.

Pytanie do rozmyślania: Kto to wszystko sprawia?

Osoby (oczywiście nie wszystkie) modlące  się do Jezusa, Ducha Świętego, czy jakiegoś świętego lub do Maryi, modlitwą daną nam przez Zbawiciela, czy modlitwą różańcową, czy inną, np. Brewiarzową, ukierunkowują ją wobec tego, do kogo się dana osoba modli, uznając, iż to właśnie adresat naszych modlitw dokonał lub ma dokonać tego, o co ktoś prosił, wyprasza.

W ten sposób wiele osób tworzy sobie błędny obraz, czy zakrzywione założenie w modlitwie.

Może modląc się do jakiegoś świętego, czy do Maryi, uznawałeś, że to właśnie twój adresat sprawił, że twój problem się rozwiązał, że coś się udało, albo że coś się stało (lub nie), co chciałeś aby się stało (albo i nie).
To tak nie działa, i... okłamujesz samego siebie. Chcesz wiedzieć dlaczego? Czytaj dalej :)

Ponieważ jedynie Bóg jest wstanie coś uczynić. Jedynie Bóg, i jedynie On.
Nawet Jezus, mimo iż jest Bogiem istniejąc w swoim Ojcu, to nawet ten Syn Boga, jest mu podporządkowany, oddany, posłuszny. Nawet Jezus mówił o swoim Ojcu, abyśmy to my postawili się w pozycji dziecka, wobec... Ojca Niebieskiego, a nie Jezusa. To samo tyczy się Ducha Świętego, który jest w Bogu, jest Bogiem, a jednak osobnym bytem, którego nikt nie widział, a jedynie i przede wszystkim czół.
Rozumiesz, co chcę ci przekazać, lub raczej uzmysłowić?

Modląc się do Maryi, czy jakiekolwiek świętego, oddajesz swoje prośby i modlitwę w ręce, dłonie Maryi, która "idzie" do Ojca Niebieskiego, do swojego Syna, do Ducha Świętego, i prosi w twoim imieniu, o to, o co się modliłeś. Tak samo czynią święci. Bo kiedy modlisz się do jakiegokolwiek świętego, to on nie działa, nie czyni niczego, bo nie ma takiej mocy, bo żaden święty nie jest Bogiem, i nie może być ponad Bogiem. To Tato w Niebie wszystko sprawia, o wszystkim decyduje, na wszystko ma patrzenie i widzenie.

Mógłbym nawet ukuć stwierdzenie, iż objawienia Maryi nie są podyktowane Nią Samą, ale poleceniem Boga, wobec Matki Jezusa, o przekazanie danej wiadomości, informacji światu, ludziom.

Jeśli jednak uznajesz, iż to jednak Maryja, czy jakikolwiek święty dokonuje tego, o co się modlisz, to właśnie w takiej modlitwie... odtrącasz Boga. Więcej, otwierasz się na działanie złego, który jest łatwo wejść w to co robisz, rozbijając cię od środka, niszcząc cię. A ty nawet o tym nie będziesz wiedział, jedynie co może się stać, to to, iż np. przestaniesz się modlić, bo nic z tego nie masz, albo nic ci to nie daje.

To Bóg, Tato Niebieski stworzył świat, przy udziale Ducha Świętego. To Bóg zbawił każdego człowieka, który przyjmie i uzna wiarę w Jezusa jako Syna Boga. To Bóg dokonał Zmartwychwstania swojego Syna. To Bóg musiał podziałać, aby Maryja została wzięta do nieba.
Bóg, i jedynie Bóg.

I tu wrócę do punktu wyjścia, jaki został nakreślony w pierwszym poście: modlitwa to przebywanie, dawanie siebie, kochanie, wielbienie, ale przede wszystkim uświadamianie sobie Boga w nas, w naszym życiu, wokół nas. Jeśli Bóg nie zechce, to nic się w naszym życiu nie podzieje na lepsze, czy gorsze.
Bo nawet ty, jesteś na tej ziemi, nie dlatego go twoi rodzice tego chcieli, ale dlatego, iż to sam Bóg tego chciał. Masz tego świadomość?

Więc... kochaj Tatę w Niebie, jak tylko potrafisz: czynem, myślą, słowami, mimo iż to i tak będzie drobinką wobec tego, jak On ciebie kocha.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz