Wszystkie teksty są autorstwa autora bloga.
Co oznacza, że teksty na tym blogu nie muszą być (w pewnych kwestiach) zgodne z linią, czy oficjalnymi poglądami, naukami Kościoła Katolickiego.

Licencja tekstów na blogu: CC-BY (Creative Commons - Uznanie Autorstwa)
Jeśli jakikolwiek tekst lub fragment pojawi się na blogu, to jest oznaczony autorstwem, czy źródłem.

czwartek, 14 stycznia 2016

Bóg, wiara, ksiądz... po kolędzie.

O kolędzie napisałem już pewien tekst i zawarte w nim sprawy są nadal żywe, mimo iż papież Franciszek próbuje zmienić mentalność kleru.

Ja jednak zastanowiłbym się nad tym, czy ludzie jeszcze wiedzą: Czym jest kolęda? Po co ksiądz chodzi po kolędzie? Jakie to ma znaczenie?
Odpowiedzi wydają się oczywiste, ale prawda jest inna.

Nie ma się co oszukiwać, ale wina leży po obu stronach, czyli po stronie ludzi, i po stronie księży.
Wobec ludzi można by wystosować argumenty, iż:
-- nie ma relacji poznawczej z księdzem,
-- utożsamianie kolędy z pieniędzmi (i obowiązkiem ich dawania),
-- brak widocznego celu w "przyjmowaniu" księdza,

Wobec księży/kleru można by przytoczyć:
-- bo ksiądz interesuje się parafianinem jedynie w te dni, a tak normalnie nie przyjdzie w odwiedziny, nie zainteresuje się itp.
-- są księża, którzy oczekują, a wręcz zmuszają do przekazania koperty z daną sumą pieniędzy,
-- rezonans rozeznania sytuacji parafian

Z jednej strony mamy parafian (pewien odsetek), który jest pomijany, a wręcz zapomniany przez kler w parafii, a z drugiej strony mamy praktyczny brak chęci tychże parafian i potrzeby kontaktu z księdzem.
Z jeden strony mamy awersję do dawania koperty z daną kwotą pieniężną, ale z drugiej strony, dana osoba potrafi wydać dużo więcej na rzeczy kompletnie jej nie potrzebne w ciągu roku.
Z jednej strony mamy opcję dawania koperty z pieniędzmi, a z drugiej ksiądz sam się o tą kopertę upomina, a wręcz jej żąda (znane mi przypadki).
Z jednej strony mamy człowieka, który nie ma tematów z księdzem, a z drugiej strony mamy księdza, który nie interesuje się i mało go obchodzą problemy mieszkańca danego domu.


Ale prawda jest taka, iż w pewnych domach, w Polsce, kolęda (odwiedziny duszpasterskie) nie są widziane dobrze, ponieważ działania księdza są postrzegane z perspektywy... materialnej, fizycznej, żeby nie napisać: osobowej.
Znajdą się osoby w Polsce, gdzie kolęda to wejście księdza, modlitwa, pokropienie pokoju, Pytanie: I co tam słychać u państwa? 20 sek. ciszy lub wymijających wypowiedzi domowników i... wyjście księdza. Tyle i, aż tyle.
Więc pojawią się osoby, które zapytają: Po co to robić? Czy ksiądz zapamięta daną rodzinę, czy osobę, kiedy w parafii jest ich kilka tysięcy, a może ich liczba przekracza 10.000?

A więc, Po co?
Bo tak każe Prawo Kanoniczne, to raz.
W Polsce przyjęło się, iż Kolędę, czyli Odwiedziny Duszpasterskie, odbywa się przed i/lub po Bożym Narodzeniu, to dwa.
Ksiądz w choćby nie wielkim stopniu powinien mieć rozeznanie co do problemów parafian i w parafii, to trzy.

Skąd się wzięła koperta?
Podejrzewam, iż to zwyczaj z początków tworzenia się kościoła katolickiego w Polsce. Ludzie, którzy pracowali na swój dobytek, chcąc w jakiś sposób podziękować księdzu za posługę w kościele dzielili się tym co posiadali. Warto przecież pamiętać, że dużo, dużo wcześniej ludzie byli bardziej bogobojni.
A może w dawnych latach domy były daleko od siebie, a kościół jeden na kilka wiosek, i aby ksiądz nie padł podczas przeprawy, przez zaspy otrzymywał wałówę.
A z biegiem lat, zamiast jedzenia, czy tego co ludzie mieli, przyjęło się dawać pewną kwotę pieniędzy i tak zostało.
Mogę sobie gdybać, ale jedno jest pewne: dawanie części swojego majątku księdzu z czegoś musiało się wziąć ;)

Po co ty przyjmujesz księdza po kolędzie?
To chyba jedyny moment, kiedy masz możliwość rozmowy z księdzem na osobności, w cztery oczy i to bez świadków, jeśli tego chcesz. To także poświęcenie domu/mieszkania, co można określić jako: egzorcyzm wobec miejsca, które nazywasz domem. To także możliwość zasięgnięcia porady natury moralnej, czy innej.

Musisz pamiętać, iż przyjmowanie księdza chodzącego po kolędzie to nie jest wymiar materialny, czy osobowy. Jeśli w ten sposób podchodzisz do kolędy, to nie wiele zyskasz i rozumiesz. Ksiądz nie chodzi po domach dla siebie, ale dla ciebie.
Jeśli podchodzisz do księdza jako osoby, która żyje za twoje pieniądze, iż nic nie robi jak tylko spowiada (siedzi w konfesjonale), odprawia mszę i jeździ gdzieś samochodem kupionym za pieniądze parafian... to trudno, abyś pozytywnie odebrał/ała wizytę księdza chodzącego po kolędzie.

I nie zmienię tego, iż tak, są w Polsce księża, którzy mimo święceń i bycia księdzem, myślą jak gdyby nie byli księżmi, iż zależy im na kopertach, ciepłym pokoiku, ciepłym kościele, do tego odpicowanym w złoto, przy okazji nie mających posługi i chęci na zapoznanie się z parafianami.
Ale nie wszyscy księża w Polsce tacy są :)
A kolęda, to jedyna okazja, aby zetknąć się z księdzem w cztery oczy, nawet jeśli nie widzisz sensu kontaktu z nim w ciągu roku.

I pamiętaj... kolęda jest dobrowolna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz