Wszystkie teksty są autorstwa autora bloga.
Co oznacza, że teksty na tym blogu nie muszą być (w pewnych kwestiach) zgodne z linią, czy oficjalnymi poglądami, naukami Kościoła Katolickiego.

Licencja tekstów na blogu: CC-BY (Creative Commons - Uznanie Autorstwa)
Jeśli jakikolwiek tekst lub fragment pojawi się na blogu, to jest oznaczony autorstwem, czy źródłem.

wtorek, 10 listopada 2015

Katolicki Pomocnik Towarzyski... - Sławomir Zatwardnicki

Katolicki Pomocnik Towarzyski, czyli jak pojedynkować się z ateistą.
Sławomir Zatwardnicki

Bóg. Kościół. Religia.
Pytania, które mogą, a w niektórych przypadkach padają, kiedy zetkniemy się na osobę „niewierzącą”. Autor stara się jasno i przystępnie odpowiedzieć, na to z czym boryka się ateista.

Jednak muszę przyznać, że początek książki był dla mnie jak kluczenie w miejscu (kilkanaście pierwszych rozdziałów - pytań). A dosłownie, to czułem się tak, jakby chciało mi się siku, a wejście do łazienki było 4 metry przed mną, a ja drepczę poruszając się milimetr po milimetrze do tych drzwi. I nie jestem ateistą, zaznaczam. Jednak kolejne rozdziały (pytania i odpowiedzi) zmieniają ten powyższy stan z dreptaniem, na spokojne odczytywanie kolejnych stron.
Każdy rozdział - pytanie jest zakończone: tagami, oraz 3 źródłami - propozycjami do zgłębienia danej tematyki zawartej w rozdziale - pytaniu. Świadczy to o tym, że książka ta nie jest żadnym "pomocnikiem do pojedynkowania się z ateistą", ale przekonania tego "niewierzącego" do zgłębienia problemu jaki go oddalił od Boga, Jezusa, Ducha Świętego i łaski płynącej z wiary, nadziei i miłości. Przecież, jeśli ktoś ma problem ze zrozumieniem Boga, czy danego aspekty kościoła lub Biblii otrzymuje jasną drogę, do rozwiania swoich wątpliwości. Ale w książce później może nastąpić cios w twarz. Nie, nie na przebudzenie, o nie, ale następuje on, ponieważ autor stara się niezgrabnie bronić kościoła w formie takiej jakiej jest (kościół strukturalny), z delikatnym zaznaczeniem, że kościół to wierni. Mam wrażenie, jednak, że pan Sławomir nie byłby wstanie przekonać ateistę, że obecne działanie kościoła jako jednostki lokalnej jest powodem do powrotu do Boga, czy wejścia w ściany Świątyni. Końcowe zagadnienia są, moim zdaniem, lekko już na siłę tłumaczone i nie wnoszą niczego nowego, co nie zostałoby napisane wcześniej w tej książce. Także Bonus, w postaci wytłumaczenia ateizmu i rozróżnienia go… Czy „nie wierzącego” naprawdę to interesuje, jakim jest… ateistą?

Książka jest wartościowa jeśli chodzi o odniesienia do różnych prac, czy książek, które mogą skłonić osobę, która "odeszła od kościoła" do zgłębienia danego problemu jaki się pojawił, czy odpowiedzieć sobie na pytanie, które kogoś trapi.

Książka odpowiednia dla kogoś kto "wierzy", ale z jakiś powodów odszedł od kościoła, jako instytucji i z tego tytułu stwierdza, że jak jest poza kościołem, to już Bóg takiej osoby: nie widzi, nie zauważa, albo wręcz... nie kocha.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz