Wszystkie teksty są autorstwa autora bloga.
Co oznacza, że teksty na tym blogu nie muszą być (w pewnych kwestiach) zgodne z linią, czy oficjalnymi poglądami, naukami Kościoła Katolickiego.

Licencja tekstów na blogu: CC-BY (Creative Commons - Uznanie Autorstwa)
Jeśli jakikolwiek tekst lub fragment pojawi się na blogu, to jest oznaczony autorstwem, czy źródłem.

sobota, 28 marca 2015

Dlaczego młodzi nie garną się do kościoła?

Pytanie, które zadaje sobie wiele zgromadzeń i instytucji kościelnych: Dlaczego młodzi nie garną się do kościoła, a jeśli już się garną do kościoła, to nie w takiej ilości, w jakiej by chcieli by tego księża?

Odpowiedź może zaskoczyć, ale z powodu: księży.

Kościół nie ma wyrazistych i treściwych księży na tyle, aby choćby jeden taki ksiądz był w każdej parafii, albo w tych większych.
Jednak największym czynnikiem odpychających młodych ludzi od kościoła jest... spowiedź, a raczej gnębienie.

Czy to będzie grzech, jeśli napiszę, że księdza który mnie spowiadał, bardziej zbulwersował fakt, że opuściłem kilka mszy, niż to że miałem inne grzechy (w moim mniemaniu gorsze)?
I nie obyło się bez, w pewnym sensie, ubliżania za ten, wg. księdza, najważniejszy grzech, mojej osoby.

Młoda osoba słysząc, że chodzenie do kościoła to najcięższe przewinienie wg. księdza, raczej nie wróci do kościoła. Albo co gorsze, będzie odbębniać mszę.
Takie podejście do młodych produkuje w dalszym rozrachunku pokolenie wierzące, że chodzenie do kościoła rozwiązuje wszystkie sprawy. Upijasz się, palisz, bijesz, gwałcisz, uprawiasz seks przed małżeństwem, bierzesz narkotyki, przeklinasz nagminnie, oszukujesz, kłamiesz itd. - nic to, ważne że chodzisz do kościoła. Takie można odnieść wrażenie.

Problem w tym, że ksiądz nie zna danej osoby. Nie wie, czy dana osoba się modli, czy szanuje Boga, w jakiś inny sposób oddaje cześć Jezusowi, czy należy może do jakiejś grupy religijnej, a może pisze teksty go gazetki parafialnej.

I tak się zastanawiam, czy dla księdza, który spowiada nie powinno być ważniejsze to: co skłoniło daną osobę do powrotu do kościoła, do Boga? Nie powinno być ważniejsze to, czy ta osoba modliła się i modli się, czy wychowuje dziecko w duchu religii (jeśli dana osoba ma dziecko)? Co się stało, że w życiu takiej osoby zagościł Bóg?

Ale ksiądz ma to, za przeproszeniem, gdzieś.

Takie podejście, w moim mniemaniu rozwala kościół od środka (czyt. odpycha młodych od kościoła). No bo, jeśli liczy się jedynie chodzenie do kościoła, to po co się starać być lepszych, poprawiać się, walczyć ze swoimi grzechami?

Moim zdaniem, ksiądz podczas spowiedzi powinien kierować się miłością Boga/Jezusa, miłosierdziem, wskazaniem drogi, wskazaniem wyjścia z problemu z grzechu, a nie karcić człowieka za to, że nie przychodził do... kościoła.

W tym wszystkim trochę się to mija z tym, co można przeczytać w Nowym Testamencie, gdzie Jezus nauczał poza świątyniami i jakoś mu to nie przeszkadzało. Uleczał i wyrzucał demony w ludzi w bardzo dziwnych sytuacjach, czy momentach. Jeśli ktoś poczyta Biblię to w pewnych sprawach będzie się dziwić, że księża są nastawieni tak, a nie inaczej (czyt. negatywnie).

I kończąc ten mój wywód, to tak sobie myślę, że stawianie budowli za coś najważniejszego, zamiast pozwalać ludziom dotrzeć do sedna (czyt. odkrycie miłości) Jezusa, do Boga, raczej nie przysporzy wiernych w młodym wieku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz