Wiara jako namacalna forma, namacalny byt, namacalna egzystencja nie istnieje. Ponieważ tak jak miłości, czy nienawiści, czy spełniania, lub umiłowania nie można zobaczyć fizycznie, a jednie skutki, czy można to jedynie odczuć/poczuć, tak samo z wiarą, nie można jej zobaczyć, ale można ją czuć, lub ujrzeć jej skutki.
Aby zrozumieć wiarę, choć nie da się tego bez Ducha Świętego pojąć i objąć umysłem, czy słowami, ale spróbujemy zgłębić temat wiary. Oczywiście będzie to mój punkt widzenia, bez zagłębiania się w inne dzieła, czy bez opierania się na słowach mądrzejszych od mnie. Skąd się bierze wiara? Jak działa wiara? Aby odpowiedzieć na te pytania, ja i też inne, najlepszym sposobem będzie uzmysłowienie sobie, czym wiara nie jest.
Człowiek, brak wiary w coś, w kogoś, w byt jest brakiem akceptacji danego czegoś, kogoś, czy bytu. Kiedy człowiek nie wierzy, wypycha, a wręcz potrafi zakrzywić swoje postrzeganie rzeczywistości, aby dane coś, ktoś, czy byt wyrzucić, lub po prostu wyodrębnić ze swojego człowieczeństwa, świata, egzystowania. Można by tu przytoczyć fakt, iż będąc kochanym przez kogoś, ale samemu się nie kocha - osoba, która kocha zauważa obiekt uczuć, osoba, która nie kocha, nie zauważa osoby, której nie kocha. Można by rzecz, że osoba która nie kocha, wręcz zakrzywia swoje postrzeganie rzeczywistości, aby wyprzeć, a wręcz wyrzucić ze swojej świadomości, odczuwania, czy postępowania, akceptowanie istnienia tej drugiej osoby. Podobnie jest z rzeczami, które człowiek może lub wręcz widzi, ale wypycha je ze swojej świadomości, wręcz potrafi wymazać daną formę ze swojej pamięci i z przed swoich oczu.
Dlatego wiara, może być przedstawiana, jako jawna i świadoma akceptacja, czegoś, kogoś, czy bytu, z przyjęciem wszystkiego co wiąże się z danym czymś, kimś, czy bytem.
Powyższa (własna) definicja, jest przypieczętowaniem wprowadzenia we własne człowieczeństwo, odczuwania, bytowania, tego, co akceptujemy w podobnym, jak nie na równym, a nawet wyższym poziomie niż człowiek w tym to co rozumiemy, i w tym co nas otacza.
Wiara zaczyna się już na samym początku Biblii, kiedy to czytamy: Geneza/początek <<tworzenia--twórca>> Bóg niebo i ziemi. Ziemia/połać terenu było chaosem i ciemnością, nad otchłanią, a Duch/Tchnienie Boga nad wodą. (Rdz 1,1-2) Dlaczego tworzenie ma taką dziwną składnię? Ponieważ jest to jedno słowo, która występuje w oryginale po Geneza (tłumaczone przez wielu tłumaczy jako: początek), zaś trzecim słowem jest Bóg. I Mojżesz, wydaje mi się, że specjalnie pisze właśnie w ten sposób, aby dane słowo odnosiło się i do Genezy/Źródła, ale też do Boga, który jest twórcą nieba i ziemi. Wiara, że człowiek nie pochodzi od zwierzęcia na drodze ewolucji, czy innych podobnych definicji, jest już faktem, który świadczy o kolejnym elemencie jaki występuje w człowieku i który jest z człowiekiem związany, nierozerwanie. Żaden człowiek nie może, nie wierzyć w nic.
Wiara istnieje w człowieku, tak jak i istnieje w nim dusza. Kiedy człowiek umiera, dusza uchodzi z ciała, ale też uchodzi z człowieka ostatnia forma wiary: świadomość istnienia, czyli że istnieje. To oznacza, że nie da się i nie można nie wierzyć w nic. Po prostu się nie da. Bo gdyby przyjąć, że znajdzie się ktoś, kto nie wierzy w nic, to znaczy, że taka osoba musiała by umrzeć, albo nie istnieć. Ponieważ już samo zaakceptowanie człowieczeństwa, bytu, osobowego (namacalnego) istnienia (ciała), jest wiarą. Akceptowanie form, które otaczają człowieka, choć może ich nie widzieć, ale odbiera ich bytowanie, istnienie, tworzy w nim wiarę, że czy to widzi, czy nie coś istnieje oprócz człowieka, a tym samym trzeba wierzyć, że to istnieje, czym skłaniamy się ku akceptacji i przyjęciu tego czegoś do swojej świadomości/otoczenia/istnienia. Ponieważ nie wiem, czy na świecie byłby wstanie żyć człowiek, który nie czuje zapachu, nie słyszy niczego, nie odczuwa dotyku, bólu, nie widzi, nie czuje smaku, czy nie ma w nim myśli.
To pokazuje, że wiara pochodzi od Boga, bo to Bóg jest sam w sobie wiarą, a jego cząstka w nas.
Gdyby spojrzeć na Pismo Święte jako całość, to trzeba by przyjąć, że każde słowo, zdanie, czy fragment lub poszczególne księgi są jasnym i namacalnym przejawem Boga. Ponieważ bez wiary w to, nie ma możliwości zrozumienia Biblii. Wiara w to, iż Pismo Święte to jawna droga od stworzenia człowieka, aż do jego wybawienia, przez Jezusa (Jeszua), kiedy to każdy otrzymał możliwość i szansę na zbawienie, czyli wejście do Raju jest wiarą samą w sobie, czyli w Boga. Ale także każde słowo, czy zdanie jest wiarą w to, iż ono zostało naprawdę wypowiedziane, a choćby najmniej istotne wydarzenie zdarzyło się naprawdę.
Ponieważ nie można nie wierzyć w nic, tak człowiek szukając odpowiedzi, iż jest wstanie zrozumieć byty, których zrozumieć nie jest wstanie, potrafi stworzyć rzeczy, których nie rozumie, ale je stworzył, tak samo człowiek musi w coś wierzyć, bo inaczej nie istnieje, a tym samym - nie żyje.
Oczywiście człowiek, może wierzyć w siebie, w byt który go otacza, czy jaki gromadzi. Ale jest to mimo wszystko wiara. Jezus, Zbawiciel, nie raz w swoich wypowiedziach stwierdza, iż jest to drogą do nicości, w niebyt. Wiara w rzeczy, które człowiek sam tworzy, które daje mu ziemia, jest wiarą w pustkę, którą człowiek akceptuje jako byt namacalny, choć przecież pustka samo w sobie jest pusta, więc jej wcale nie ma, i ona nie istnieje, mimo że dla kogoś jest to czego nie ma, namacalne.
Jednakże, każdy człowiek, jak już napisałem powyżej, ma w sobie wiarę, tak każdy człowiek prędzej czy później zetknie się w swoim życiu z czymś, czego wytłumaczyć racjonalnie nie będzie potrafił. Dotarcie do punktu, iż musi istnieć byt, coś, co jest ponad tym wszystkim, co człowiek robi, tworzy, myśli, czy czym się otacza skłania ku temu bytowi. Nawet osoba, która uważa się za niewierzącą w Boga, wyznaje jakieś wartości i formę zasad: co dobre, a co złe. Co już samo to skłania taką osobę bliżej Boga, niż nie jednego człowieka, który wierzy, ale brak w nim drabinki wartości, czy przestrzeganiu zasad.
Przytoczyć można tutaj, czy stosownie, czy nie, zachowanie Sary i Abrahama, którzy nie do końca wierzą w słowa przybysza, mimo że czytamy, iż to jest sam Bóg. Można by roztrząsać, czy to naprawdę Bóg nawiedził Abrahama i Sarę, czy jedynie anioł posłany i Bóg przemawiający przez niego, czy nie. Ale sam fakt spełniania się słów, od Boga, pozwala Abrahamowi uwierzyć. Skutkuje to później podporządkowaniem się, aby poświęcić swojego syna w ofierze, do czego nie dochodzi w ostatecznym rozrachunku. Ale nawet Ewa, kiedy urodziła Kaina powiedziała: Kupiłam/nabyłam (Otrzymałam - wg. Biblii Tysiąclecia) mężczyznę/człowieka od Jahwe. (Rdz 4,1) Co jest jawną wiarą, że człowiek który z niej wyszedł pochodzi od Boga/Pana/Jahwe. Gdyby Ewa nie wierzyła w to co widziała (czyt. Raj, Boga), z czego ją wypędzono, razem z mężczyzną, to czy zawołałaby, używając takich, a nie innych słów?
W tym miejscu trzeba by zastanowić się, czy wierzymy w to zdanie? Czy wierzysz, że Mojżesz to napisał? Czy wierzysz, że zdarzyło się to naprawdę, co zawierają pierwsze pięć ksiąg Pisma Świętego?
Gdyby wyprzeć się, iż początek Biblii to prozaiczne opowiadanie, innymi słowy próba wytłumaczenia istnienia człowieka, to trzeba by wyprzeć się Abrahama i Sary, ponieważ które z nich, czy który z ich synów spisał dzieje swojej rodziny? Przecież do momentu, aż Mojżesz nie otrzymuje tablic na górze Synaj, przebywając na tej górze 40 dni, bez picia i jedzenia, dzieci Izraela nie znają pisma. Synowie/potomkowie Izraela opuszczają Egipt, który jako cywilizacja rozwinięta posługiwał się hieroglifami (rysunkami/obrazkami/symboliką), który był ich pismem. A więc, przytaczając Sarę i Abrahama, trzeba dać wiarę w to co napisane, albo całkowicie to odrzucić.
Tak samo jest z Jezusem, ci błogosławieni, którzy nie widzieli, i uwierzyli.
Ponieważ wiara w Starym Testamencie ma wymiar jednostkowy, osobowy, gdzie to Bóg decyduje o zbawieniu, uleczeniu, czy śmierci. W Starym Testamencie niejednokrotnie padają słowa, iż to jest Bóg Abrahama, czy Dawida: Wówczas Pan skierował do Izajasza słowo tej treści: Idź, by oznajmić Ezechiaszowi: Tak mówi Pan, Bóg Dawida, twego praojca... (Iz 38,4-5). Na mocy prawa, jakie Bóg/Jahwe dał Mojżeszowi, potomkowie/dzieci Izraela mają jedną słuszną drogę, która prowadzi do Boga, jego pałacu, królestwa, przebywania z Nim. Kto nie akceptuje/grzeszy, musi liczyć się z karą/zostaniem ukaranym.
Nowy Testament i śmierć Jezusa wprowadza zmianę, bo to przez Jezusa i jedynie Niego uzyskamy zbawienie, przy pomocy Ducha Świętego, istnienie w Bogu. Wiara w to, nie jest ani prostsza, ani łatwiejsza jeśli chodzi o zbawienie. Jezus dość wyraźnie nakreślił ramy wejścia do Królestwa Bożego, dając każdemu człowiekowi możliwość oczyszczenia się. Od momentu, kiedy Nasz Zbawiciel umarł na krzyżu i zmartwychwstał, człowiek sam zaczął być odpowiedzialny za swoje zbawienie i dążenie do tegoż zbawienia. Wszystko wobec miłości Boga ku człowiekowi. Jak wcześniej to Bóg decydował o zbawieniu, tak po śmierci Jego Syna, to każdy człowiek przyjął na barki swój krzyż, aby zbawić się (z zadaniem swojego zbawienia). Zrozumienie powyższego akapitu musi wiązać się z wiarą w to co w Starym, jak i Nowym Testamencie. Ponieważ w Starym Testamencie miłą Bogu była ofiara (całopalenie, ofiara biesiadna, ofiara przebłagalna) podparta przestrzeganiem prawa Bożego, tak Jezus umierając na krzyżu stał się ofiarą wieczną (po koniec świata, stałą, nie możliwą do zmienienia), jaką człowiek wierzący ma składać Bogu, z uwzględnieniem słów Chrystusa wobec Judejczyków, wespół z tym co mówił do swoich uczniów - co jest niczym innym jak prawem Mojżeszowym, z uwzględnieniem elementów, które zostały wprowadzone (przez Mojżesza) z powodu zatwardziałości umysłu ludu, któremu przewodniczył.
To uświadamia, iż wiara, miłość, nadzieja były w człowieku od początku jego stworzenia, i będą aż po koniec świata, podobnie jak dusza. Ponieważ, nawet jeśli człowiek wyrzeka się Boga, lub twierdzi, że nie wierzy w nic, to właśnie daje świadectwo wierze, bo: wierzy w to, że nie wierzy. Tym samym, nie można nie wierzyć w nic, bo wtedy przestaje się istnieć, przestaje się żyć.
Jedynie Bóg nie wierzy, bo jest wiarą, miłością i nadzieją samą w sobie, wszystkim ponad wszystko nad wszystkim i nicość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz