Wszystkie teksty są autorstwa autora bloga.
Co oznacza, że teksty na tym blogu nie muszą być (w pewnych kwestiach) zgodne z linią, czy oficjalnymi poglądami, naukami Kościoła Katolickiego.

Licencja tekstów na blogu: CC-BY (Creative Commons - Uznanie Autorstwa)
Jeśli jakikolwiek tekst lub fragment pojawi się na blogu, to jest oznaczony autorstwem, czy źródłem.

poniedziałek, 7 grudnia 2015

Adwent - Tydzień I

Czy nawróciłeś się ze złej drogi?

Pan, Jezus Chrystus, nie nadchodzi. Nie przyjdzie ponownie, chyba, żeby jednych zabrać do Nieba, a innych wrzucić w ogień piekielny. Jan rzecze: Prostujcie drogę Panu.
Każdy z nas ma chyba co prostować.
Pamiątka narodzin, Naszego Zbawiciela, to jedynie zapowiedź tego, do czego został on powołany. Ale nie to, że się narodził jak każdy człowiek świadczy o wyznaczonej Mu drodze. Wyjątkowy jest fakt, że rodzi Go dziewica, z Ducha Świętego.
Ale nie pojęte jest, jak wiele, w związku z tym faktem, i jak bardzo oddalamy się od Jezusa, Jego tajemnicy, od Zbawienia.
Wszystko czym się otaczamy, przy przyszło z Nim. I nie było w nim. Jezus rodząc się nie był otoczony np. choinką.
Marność wokoło.
I choć Boga w tym nie brak, to jednak za nic to Bogu miłe, czy Jego godne.
Co komu po tym, że otoczy się symbolami, rzeczami, bez wartości, kiedy Wiary w nim brak?
Co komu po tym, że obłoży stół pyszną strawą, kiedy Nadziei w nim ani krzty?
Co komu po tym, że rodzina w około, kiedy kochać nie potrafi, przebaczyć nie umie, zazdrości co kroku?
Prostujmy drogę Panu, bogu, Jezusowi, ale nie rzeczami, ale umysłem - myślami, sercem - uczuciami. To w nas ma przyjść Jezus, jako pamiątka tego, co wydarzyło się lata temu, w jakiejś oborze, czy dole gdzie śmierdziało zwierzętami, pod nogami słoma, może gówno, i ziarno.
Prostujmy drogę Panu, aby Jezus przyszedł w nas, nie w śmierdzącej, zawalonej odchodami, ciemnej norze, ale aby ta nora, była pałacem, marmurami i służbą.

Pan Jezus na nadchodzi, bo On już to zrobił i przyszedł. Ale to okazja, aby na pamiątkę tego, poczuć się tak jakby to wszystko miało się zdarzyć, jakby Pan Jezus rodził się właśnie za kilka dni.
I Pan Jezus nie przyszedł, aby głaskać po głowach, prawić komplementy, czy sobie być.
Nasz Zbawiciel narodził się, z Maryi, aby umrzeć za nas, wszystkich. Z miłości, w miłości, dla miłości.
Nie ma większego aktu miłości, kiedy ktoś oddaje swoje życie za drugiego człowieka.

A gdzie każdy z nas w tym jest?
W samym środku.

Prostujmy drogę Panu, bo nie znamy, ani dnia, ani godziny, ani miejsca.

Amen.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz