Wszystkie teksty są autorstwa autora bloga.
Co oznacza, że teksty na tym blogu nie muszą być (w pewnych kwestiach) zgodne z linią, czy oficjalnymi poglądami, naukami Kościoła Katolickiego.

Licencja tekstów na blogu: CC-BY (Creative Commons - Uznanie Autorstwa)
Jeśli jakikolwiek tekst lub fragment pojawi się na blogu, to jest oznaczony autorstwem, czy źródłem.

niedziela, 20 września 2015

Prenowicjat


Prenowicjat, to dla jednych okres rozeznawania: Czy ja tu się odnajduję? Czy ja tutaj pasuję? Czy mi to odpowiada?

Prawda jednak, dla mnie, jest inna. Kiedy przychodzisz do/na prenowicjat, to podejmujesz już pewną decyzję. Decyzję, która musi być podjęta nie chwilą, powódkami osobistymi, ale uczuciem popychającym do bliskości z Bogiem, Jego synem Jezusem, oraz Duchem Świętym. Że koniec z internetem jaki znasz, koniec ze znajomymi jakich masz poza klasztorem, koniec ze spotkaniami z rodziną itd.

Wstępując do zakonu, musisz mieć świadomość w głowie, że choć możesz swoją rodzinę zobaczyć na mszy, czy podczas konferencji lub głoszenia Słowa Bożego, jesteś zakonnikiem, masz na sobie habit, który zobowiązuje cię do czystości, posłuszeństwa, ubóstwa, bo na to się zdecydowałeś.

Zakon to nie jest zabawa, fajne rozmówki, czy wesołe śmiechy. To z jednej strony jarzmo na plecach, a z drugiej błogosławieństwo i łaska.

Zakon to nie jest: strzelę sobie fotkę na tle obrazu, czy na pielgrzymce i wrzucę na fejsa, bo to śmieszne. Wchodząc nawet w prenowicjat, pokazujesz swoją postawą, posłuszeństwem i wytrwałością: Zgadzam się na bycie bliżej Boga, Jego Syna, Ducha Świętego i naszej mamy Marii, o każdej porze dnia i nocy, jak i też zgadzam się żyć z braćmi, których w pewnych przypadkach nie będę darzyć zbytnią sympatią, ale to będą moi bracia. I tak jak Dominik (jeszcze wtedy nie był Świętym) kochał braci i martwił się grzesznikami, tak i każdy z nas musi dążyć do tego.

Zakon, każdy, to nie jest zabawa w grupę modlitewną, śpiewającą, czy spędzającą ze sobą czas. To z jednej strony wspólnota braci, a z drugiej obowiązki, zadania, oraz pokazywanie na zewnątrz - sobą - swoją postawą posłuszeństwo i oddanie ideom św. Dominika, przy jednoczesnym ukochaniu Trójcy Świętej i Maryi.

Istnienie w zakonie to także nauka, poznawanie siebie, walka ze sobą, naprawianie siebie, oraz rozwijanie się w wielu dziedzinach, czy zagadnieniach.

Ważne jest też posłuszeństwo na etapie prenowicjatu, gdzie słuchanie i wypełnianie wezwań powinno być obowiązkowe. Oznacza to, że kiedy obowiązuje nas szept w danych miejscach, tak powinno być. Nie powinniśmy o tym zapominać. Jeśli ktoś tego nie respektuje, powinno się taką osobę upomnieć, a nie jej wtórować, bo przecież: po co pamiętać o czymś, jak nie wiemy, czy zostanę przyjęty do zakonu.

Dominik bardzo dobrze i ładnie pokazał, że nie liczysz się ty i to, czego ty chcesz, ale to co chcą inne osoby.

Czy idąc ulicą, będąc w domu, jeszcze przed prenowicjatem zwróciłeś uwagę na to, ile osób nie wie: Po co żyje? Co robi na tej ziemi? Przyjrzałeś się dokładnie twarzą tych osób? Zadałeś sobie pytanie: Dlaczego ktoś jest smutny, albo się nie uśmiecha? Pomyślałeś, a może moje problemy są niczym, z tym co przezywa ten inny ktoś?

Wracając do pytań z początku, to czy znasz już na nie odpowiedź?
Czy ja tutaj się odnajduję?
Ale w czym? W miłości, łasce, cierpliwości? W zakonie, gdzie życie to jednak nie bajka?
Czy ja tutaj pasuję?
Do czego pasuję? Do zgromadzenia? Do służenia, pomocy, słuchania? A może, czy pasuję do modlitwy?
Czy mi to odpowiada?
Tylko co może mi nie odpowiadać? Bracia? Bóg, a może modlitwa?

Podsumowując, uważam, że prenowicjat to nie jest tak do końca rozeznawanie powołania, ale powolne wchodzenie w życie zakonne, poznawanie rąbka, ledwie muśniecie tego, czym zakon jest, czym będzie później, aż po śmierć.
Bo powołanie powinieneś czuć w sobie, jeśli Jezus naprawdę cię wzywa. I możesz mi wierzyć lub nie, ale nie ważne ile masz lat, ile minie lat po tej chwili (kiedy to czytasz), to wołanie Jezusa będzie w tobie, zawsze. I może teraz odwleczesz swoją decyzję, ale wiedz jedno, może za rok, może za trzy lata, pojawisz się w tym samym zakonie, z innymi osobami, w tym samych miejscach, na przenowcjacie. Bo jeśli Jezus naprawdę chce tobą zdziałać "małe" rzeczy dla Niego i w Jego oczach dobre, to nie ma takiej mocy, czy siły, aby mogłoby być inaczej.

(Tekst napisany w trakcie trwania pierwszej sesji prenowicjatu u Dominikanów - gdzie zostałem odrzucony - ale tekst został. Został on delikatnie poprawiony.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz