Wszystkie teksty są autorstwa autora bloga.
Co oznacza, że teksty na tym blogu nie muszą być (w pewnych kwestiach) zgodne z linią, czy oficjalnymi poglądami, naukami Kościoła Katolickiego.

Licencja tekstów na blogu: CC-BY (Creative Commons - Uznanie Autorstwa)
Jeśli jakikolwiek tekst lub fragment pojawi się na blogu, to jest oznaczony autorstwem, czy źródłem.

wtorek, 30 sierpnia 2016

żyć w Radości (miłość)

Kilkanaście miesięcy temu, na pewnym spotkaniu w parafii (poznawczym) pewna osoba opowiadała o swojej podróży do Indii (zaproszenie na wesele, czy coś innego).

Jakiś czas później zastanawiałem się nad różnymi sprawami, i tak jakoś połączyłem historię tej dziewczyny (Indie), ze słowami w Piśmie Świętym: "Miłość nigdy nie ustaje i nie jest jak proroctwa, które się kończą, albo jak dar języków , który zniknie, albo jak wiedza, której zabraknie. Teraz więc trwają te trzy: Wiara, Nadzieja i Miłość, a Miłość jest z nich największa." - z Pierwszego Listu do Koryntian.
Co ma powyższy fragment do historii o podróży?

Możesz zwiedzić całą ziemię, być w każdym jej zakątku i... nic ci to nie da. Mógłbym rzec, że to pustka, lub próba zapełnienia pustki. Bo trzeba coś robić, trzeba czymś zając swoje ciało, swoje zmysły, czymś zapełnić głowę jakimiś myślami. Ale ile tak naprawdę z tego co widzisz, przeżywasz ma jakiekolwiek znaczenie?

Bo, co komu po widokach, przeżyciach, doświadczeniach itp. itd. kiedy brak w tobie miłości? Czy widoczki, zachwyt, doznania są stanie to zapełnić? Tak, przez moment, a kiedy schodzi się z miejsca widokowego, czy wyjeżdża, to już planuje się kolejny wyjazd. Bo jednak doznania są chwilowe i ulotne. Nie można ich w sobie zatrzymać na zawsze, czy na stałe.

A dzisiaj, bo to co opisałem wyżej zdarzyło się jakiś czas temu (pewny odstęp czasu), a dzisiaj (kiedy piszę ten wpis) pewien dominikanin (o. Adam Szustak)... sami posłuchajcie, zapraszam:
[youtube=https://www.youtube.com/watch?v=cUPSevbPD3s&]

Zastanawiasz się: Po co to wszystko, co napisałem powyżej?

Ponieważ zadaje sobie pytanie: Po co ludzie robią pewne rzeczy, aby je wyłącznie robić, dla własnej satysfakcji, nie zdając sobie sprawy, że nie są wstanie sami siebie napełnić, wypełnić, zrozumieć patrząc tylko na siebie?

Czy trzeba gdzieś jeździć, chodzić, zwiedzać, aby być szczęśliwym?

W tym miejscu napiszę, że... nie. Bo to nie o to chodzi w życiu. To człowiekowi się wydaje, że potrzebuje, czy wręcz są mu potrzebne pewne rzeczy, doświadczenia, doznania, miejsca, ale to jest bzdura. To jest wymysł, aby nie pisać... egoizm (może egocentryzm).

Bo człowiek nie rodzi się, aby być sam dla siebie. To tak nie działa.

I tutaj kolejny filmik o. Adama Szustaka OP:
https://www.youtube.com/watch?v=QPfYLXBLUw8

Po co tego słuchasz?
Opowiem ci :)  Bo to nawiązuje do tego co napisałem wyżej, bo jest w pewnym sensie powiązane, i związane ze sobą. Bo jeśli jesteś taką osobą która narzeka lub wskazuje pewne zło, czy nieszczęście w życiu innych, albo nawet nią nie jesteś, ale kogoś takiego znasz, to powiedz tej osobie (albo samemu sobie to powiedz), aby zamiast narzekać lub mówić o nieszczęściu, ale tak osoba (lub ty) poszła i powiedziała tej innej nieszczęśliwej osobie... o szczęściu, zamiast jedynie widzieć drobinkę ciemności, kiedy wokoło jest światło.
Nawiązanie do przykładu z żoną (drugi filmik), to zamiast ta osoba pójść do tej oszpeconej kobiety i okazać jej dobroć, czułość, że i tak jest piękna (może nie cieleśnie, fizycznie), ale wewnętrznie, to taka osoba woli nadal stać w miejscu i (za przeproszeniem) biadolić.
Czy takie gadanie komukolwiek pomogło?
Jeśli wiesz, że są głodujące dzieci, oddaj część swojej wypłaty, czy cześć swoich dochodów na rzecz paczek żywieniowych, czy akcji związanej z dożywianiem w Afryce, albo coś podobnego. Zorganizuj, albo zaangażuj się w działanie w jakiejś akcji na rzecz tych dzieci w Afryce. Siedzenia i mówienie o czymś, jeszcze kogo nie nakarmiło.

A jeśli nadal nie rozumiesz, co mają podróże do patrzenia na świat przez czarne okulary?
To miłość. Miłość w sobie i miłość do innych, a nie miłość do siebie i jej brak dla innych.

I tak czasami wracam do tych moich wniosków, myśli, przemyśleń i dochodzę do tego samego punktu: Po co jeździć, zwiedzać, patrzeć, doznawać, kiedy to jedynie ja na tym korzystam, jedynie ja tego chcę, jedynie mi to ma sprawiać przyjemność, jedynie o mnie tu chodzi. Tylko czy to ma jakiś sens, jeśli pustki w sobie nie jestem wstaniem tym zapełnić?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz