Mogłoby się wydawać, że modlić się możemy lub wypada jedynie:
-- przed spaniem
-- rano
-- podczas mszy lub przed mszą lub po niej
-- podczas procesji
-- podczas uroczystości np. święto zmarłych
Prawda jest taka, że modlić możemy się o każdej porze dnia i nocy. Co więcej, modlitwa powinna nam towarzyszyć, jeśli jesteśmy wierzący, w drodze do domu, na zakupach, w drodze z uczelni lub do niej, czy w drodze do pracy lub kiedy z niej wracamy.
Sam Jezus, modląc się w Ogrodzie oliwnym (Ogrójcu) pokazuje nam, że nie ważny jest czas modlitwy, ani miejsce, ale nasz modlitwa, to jak do niej podchodzimy.
Bo czy konający żołnierze na polu walki, z krwawiącymi ranami od kul, czy z wnętrznościami obok siebie, którzy modlą się, to powód do ich potępienia, że ich stan, wygląd, sytuacja, nie jest godna modlitwy kierowanej do Boga?
Od pewnego czasu gdziekolwiek idę, wychodzę z domu, staram się pamiętać o zabraniu różańca. Mimo, że w drodze nie będą go trzymał w dłoni, to jednak staram się za każdym razem odmawiać różaniec.
Ktoś może pomyśleć, że to przesada, że to już nawet psychoza.
Ja twierdzę, że nie czynię nikomu krzywdy swoją modlitwa, nawet jeśli odmawiam ją, idąc do sklepu bo bułki. Nie czynie też ujmy Bogu, ani Maryi, czy Duchowi Świętemu.
Twierdzę, że to właśnie taka modlitwa pozwala zajrzeć głębiej w sobie. Że to właśnie taka modlitwa pozwala bardziej skupić się nad wypowiadanymi słowami.
Nie czynię z modlitwy zabawki. Co więcej, modląc się w drodze można odkryć to, czego nie zauważaliśmy.
Polecam każdemu spróbować. Może nie spróbować, ale po prostu, wracając z pracy, uczelni, sklepu, zacznijcie odmawiać różaniec, pełny, a nie tylko jedną dziesiątkę. A przekonacie się, że idąc drogą/chodnikiem, gdzie otaczają nas ludzie, można być sam na sam z Bogiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz